[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogêbowiem zapomnieæ pewnego pouczaj¹cego i ostrzegawczego przyk³adu.Pewnego razu pacjentka, w³aœnie tak zwana hipochondryczka, na mojestanowcze perswazje, ¿e wszak¿e nic ju¿ jej nie jest (w ka¿dymrazie nic poza lêkliwoœci¹ i obaw¹ przed chorob¹), odpar³a mi: - Onie, panie doktorze, przypadkiem wiem z ca³¹ pewnoœci¹, jak bardzojestem chora, wiem dobrze, co mi jest, odczyta³am to czarno nabia³ym, mianowicie z wyniku mego rentgena: cierpiê na corpulmo.-Ja jednak zapyta³em j¹, czy mo¿e nie by³o tam liter "w n.", copotwierdzi³a.Mog³em jej wiêc wyjaœniæ: Cor-Pulmo to serce -p³uca, a "w n." znaczy po prostu: w normie.Gdyby zaraz o tozapyta³a, otrzyma³aby natychmiast uspokajaj¹c¹ odpowiedŸ.Rzeczpolega nie tylko na tym, ¿e zrobiliœmy naprawdê ma³o szufladkuj¹cjako hipochondryków i ograniczaj¹c siê do sp³awienia takich ludzicierpi¹cych choæby tylko na lêk przed chorob¹ ( * ); gorzejjeszcze, jeœli przedstawiamy ich jako histeryków.Gdy¿ diagnozê, aw³aœciwie scharakteryzowanie kogoœ jako histeryka odczuwa siêzawsze w pewnym stopniu jako coœ uw³aczaj¹cego.We wszystkim tym gra rolê nie tylko lêk przed chorob¹, lecz ipragnienie zdrowia.Co dzieje siê, jeœli absolutyzuje siê zdrowie?Otó¿ z t¹ sam¹ chwil¹ jest siê ju¿ chorym, chorym na hipochondriê.Kto na przyk³ad troszczy siê nadmiernie o swój zdrowy sen, jestju¿ bezsenny.Zdrowy sen zak³ada bowiem pewn¹ beztroskê iodprê¿enie - podczas gdy hipochondryk na punkcie snu czyha znapiêt¹ uwag¹ na zaœniêcie.Dubois porówna³ kiedyœ sen do go³êbia,który, w³aœnie kiedy chce siê go schwytaæ, odlatuje.Po prostuistniej¹ rzeczy, które winny pozostaæ spontanicznym efektem, a niemo¿na o nie zabiegaæ.Kto na gwa³t chce osi¹gn¹æ efekt, temu onsiê wymyka.Efekt to tyle co sukces.Równie¿ kto usilnie ubiega siê ozawodowy sukces, komu zale¿y nie na dokonaniu czegoœ, lecz naznaczeniu, na dojœciu do wysokiej pozycji, ten pozbawia siêsukcesu.Ka¿dy "czuje intencjê i jest tym zdegustowany": od razuprzejrza³ tego, kto goni za znaczeniem.Jednak¿e nie tylko "d¹¿enie do znaczenia" - jak nazywa topsychologia indywidualna Alfreda Adiera - zawodzi siê na sobie.Równie¿ "zasada przyjemnoœci" - wysuniêta, jak wiadomo, przezpsychoanalizê - stoi sama sobie na zawadzie.Twierdzi siêpowszechnie, ¿e cz³owiek d¹¿y do sukcesu i do szczêœcia.Ale ijedno, i drugie jest mylne i opaczne.Równie¿ szczêœcie zamyka siêprzed nami, w miarê jak za nim gonimy, i im bardziej cz³owiekwysila siê na doznawanie przyjemnoœci, im bardziej mu idzie o sam¹przyjemnoœæ, tym bardziej siê od niej oddala.Ujawnia siê toszczególnie w nerwicy seksualnej.Ten jednak, kto nie myœli ani osukcesie, ani o u¿yciu, kto w ogóle me myœli o sobie samym, lecz zmi³oœci¹ oddany jest jakiejœ sprawie czy osobie, jakiemuœ dzie³u,czy jakiemuœ cz³owiekowi - znajduje to wszystko wokó³ siebie,zarówno sukces jak i przyjemnoœæ.I w miarê jak odda³ siê komuœlub czemuœ, jakiejœ osobie czy jakiejœ sprawie, w tej mierze, wjakiej siê odda³, bêdzie mu dane to, czego wcale nie szuka³:zdrowie - sukces - szczêœcie.Musia³ najpierw zapomnieæ o samymsobie, gdy¿ wedle piêknego powiedzenia Bernanosa w zapomnieniu osobie samym spoczywa ³aska.Jest to ju¿ raczej moralne napiêtnowanie ni¿ okreœleniepsychologiczne.Co rozumie jednak pod histeri¹ nowoczesnapsychiatria? Rozró¿nia ona miêdzy histerycznymi mechanizmami ireakcjami z jednej, a histerycznym charakterem, z drugiej strony.Wspó³czesny psychiatra prawie nie spotyka siê z histeri¹ jakow³aœciw¹ chorob¹, na przyk³ad w sensie klasycznej teorii Charcota,a wiêc z tak zwan¹ "wielk¹" histeri¹ z jej napadami i pora¿eniami.Objawy zmieni³y siê.Co siê natomiast tyczy charakteruhisterycznego, to wskazaæ nale¿a³oby na trzy istotne jego cechy:1.nieautentycznoœæ tego rodzaju ludzi, 2.ich chorobliwy egoizm i3.wyrachowanie.Ludzie ci s¹ nieautentyczni - uchodz¹ zaprzeci¹¿onych, wszystko w nich sprawia wra¿enie przesady, a wynikaostatecznie z czegoœ odwrotnego, co usi³uj¹ wyrównaæ i powetowaæ.Cierpi¹ mianowicie dotkliwie na ubóstwo prze¿yæ i st¹d rodzi siêjakiœ g³Ã³d prze¿yæ.Mo¿liwe, ¿e ich szczególna gotowoœæ doulegania sugestii, podatnoœæ na jej wp³yw, ale równie¿ ichsk³onnoœæ do konwersji, czyli ich zdolnoœæ do fizycznego wyra¿aniapsychicznych treœci cielesnymi stanami chorobowymi ¿e wszystko tostanowi kompensacjê wewnêtrznego ubóstwa cechuj¹cego histeryka.Dochodzi tu jednak, jako druga typowa cecha charakterystyczna,w³aœnie wewnêtrzny ch³Ã³d, zimne wyrachowanie, fakt, ¿e u histerykawszystko s³u¿y egoizmowi jako œrodek do celu.Sprawia on zawszewra¿enie teatralne, wci¹¿ nastawiony jest na efekt, i wszystko wnim wydaje siê ostatecznie odgrywane i sztuczne.Wyleczyæ takiego cz³owieka znaczy³oby zrobiæ go ca³kiem innymcz³owiekiem, ca³kowicie wychowawczo przekszta³ciæ go i przerobiæ.Czy i jak by³oby to mo¿liwe - stanowi zagadnienie zbyt z³o¿one,zbyt wielowarstwowe, abym móg³ je przed laikiem rozwin¹æ.Powiemtylko tyle: histeryk bawi siê w teatr i sam w nim re¿yseruje;jeœli dostarczymy mu widzów, damy jedynie po¿ywkê jego histerii,bêdziemy brali udzia³ w tej grze i akceptowali chorobê.Jeœlichcemy mu w miarê mo¿noœci pomóc, winniœmy najpierw zatroszczyæsiê o to, aby mu zabrak³o publicznoœci, pozbawiæ go publicznegoefektu.Jak to robiæ, to problem zbyt konkretny, daj¹cy siêrozwi¹zaæ tylko konkretnie, od wypadku do wypadku.Nie jest to te¿problem dla nielekarza, poniewa¿ nie mo¿e on nigdy wiedzieæ, kiedymamy do czynienia z histeri¹.Widzia³em ju¿ dziesi¹tki przypadków,w których nielekarze rozpoznawali histeriê, gdy w rzeczywistoœcichodzi³o o ciê¿kie choroby organiczne.(Austriacki kodeks lekarskis³usznie zakazuje nielekarzowi uprawianie psychoterapii.) Jeœlibyjednak chodzi³o rzeczywiœcie o histeriê, histeryczny objaw, "teatrhisteryka", to chcia³bym wspomnian¹ wy¿ej zasadê terapeutyczn¹,aby pozbawiæ histeryka jego efektu - zilustrowaæ pañstwu na pewnymprawdziwym zdarzeniu.Pewnego dnia sta³o mnóstwo ludzi w ogonku przed jakimœ urzêdem.Pani w œrednim wieku od³¹czy³a siê od tej masy, podesz³a dourzêdnika troszcz¹cego siê o porz¹dek i zwróci³a siê doñnastêpuj¹cymi s³owy: - Panie porz¹dkowy, mnie musi pan przepuœciæwczeœniej.Rozumie pan, jestem chora na serce i jeœli bêdê musia³ad³ugo staæ, zemdlejê.Co z tego panu przyjdzie? Same k³opoty! Musipan wezwaæ pogotowie ratunkowe itd.Zobaczy pan, zemdlejê panu.-Na co urzêdnik, intuicyjnie przenikaj¹c zarówno zdrowy organizmjak i histeryczny charakter kobiety, odpar³ z ca³ym spokojem: -Pani mnie zemdleje? Sobie samej pani zemdleje.- Jednym s³owem:kto ju¿ zaczyna re¿yserowaæ w teatrze histerycznym, niech¿e samodpowiada za ca³oœæ imprezy.Konsekwencje powinien ponosiæ sampacjent.Zrêcznoœæ zaœ terapeuty zaczyna siê akurat tam, gdzie potrafi onzatrzymaæ mechanizm histerii bez ura¿enia pacjenta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]