[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Luc zdj¹³ p³aszcz.Na chudych ramionach widnia³y œlady po igle.Crutch zrobi³wielkie oczy.Mesplede i Kubañczycy zachowali kamienn¹ twarz.- En français?- spyta³ Mesplede.Luc pokrêci³ g³ow¹.- Po angielsku, ch³opczyku.To ¿adna sztuka mówiæ w czyimœ jêzyku ojczystym.- Heroina - powiedzia³ Saldivar.- Hera - powiedzia³ Gómez-Sloan.- Bestia ze Wschodu - powiedzia³ Morales.Canestel pog³aska³ siê po nieistniej¹cej brodzie - kod „zabiæ Castro”.- Tak - rzek³ Luc.- Pu³kownik Smith mnie powiadomi³.Powiedzia³: ci ludziezostan¹ twoimi bonsfreres.¯abojad napi³ siê klerinu.- Kupujemy kuter torpedowy.Rozwija prêdkoœæ do czterdziestu wêz³Ã³w.Saldivar napi³ siê klerinu.- Pu³kownik Smith powiedzia³, ¿e ma pan Ÿród³o heroiny w Puerto Rico.Morales zakrztusi³ siê klerinem.- To protektorat Stanów Zjednoczonych, ale Tygrysi Pazur bêdzie bardzo szybki.- Rozumiemy, ¿e prezydentowi Duvalierowi nale¿y siê rekompensata - powiedzia³Gómez-Sloan.Canestel poniucha³ swój klerin.- To trójwyspowa umowa.My zarobimy, a kubañscy komuniœci zgin¹.Luc spojrza³ na Crutcha i wskaza³ jego puchar.Crutch wy¿³opa³ ca³¹ zawartoœæ izobaczy³ gwiazdy.- A ty, ch³opczyku? Masz coœ do powiedzenia?- Proszê pana, ja po prostu bardzo siê cieszê, ¿e tu jestem.*Ekipa zjad³a obiad w Gazcue.Do³¹czyli do nich Ivar Smith i Terry Brundage.Dominikañczycy póŸno jadali obiady.By³ ju¿ prawie œrodek nocy.Crutch czu³ siêobola³y po drodze powrotnej.Jecha³ na amfie.Ci¹gle sobie przypomina³ martwedzieci.Trzy strza³y, zero d³oni i stóp.Restauracja mia³a stoliki na wolnym powietrzu, a znajdowa³a siê zaraz przyMalecónie.S³one powietrze zdar³o tapetê do osnowy.Pozostali gadali opierdo³ach i jedli z apetytem.Crutch dziaba³ kalmary i przygl¹da³ siêkobietom.Biesiadowali ekskluzywnie.W rejonie jasnoskórych.Mia³ niez³y wachlarzhiszpañskich typów ziemiañstwa.Ci¹gle œni³ na jawie.Œródnocne odloty dziwniego buntowa³y i niektóre kobiety wprawia³y w spowolniony ruch.Kamera jego mózguklika³a fotosy i panoramowa³a.Kobiety jad³y, rozmawia³y, œmia³y siê i dotyka³yswoich przyjació³ albo eskorty.Wiedzia³, kiedy patrzeæ i jak sobie radziæ zwirowaniem.Koleœ z La Bandy pad³ przy stoliku.Ivar Smith ukry³ w d³oni kopertê.- Od Bebe Reboza - powiedzia³ koleœ.Smith pog³aska³ siê po nieobecnej brodzie.Crutch ich ledwie percepowa³.Morales tr¹ci³ Gómeza-Sloana.- Pariguayo - powiedzieli jednoczeœnie.Crutch uœmiechn¹³ siê i bawi³ siê swoim jedzeniem.Wirowanie prawie usta³o.Kobieta zgasi³a papierosa, odrzuci³a g³owê i wypuœci³a dym.Jej w³osy siêko³ysa³y.Wiatrak pod sufitem bawi³ siê dymem.Nosi³a zapinane buty na wysokichobcasach i jasnozielon¹ sukienkê.Podnios³a ramiona i zwi¹za³a w³osy.Ciemnaszczecina, krople potu.By³a blada, z br¹zowymi piegami.Nosi³a mêski zegarek.Crutch poszed³ do kibla.Kobieta po¿egna³a siê ze swoimi przyjació³mi i wysz³adrzwiami od frontu.Crutch wymkn¹³ siê przez kuchniê, przeci¹³ zau³ek i wyszed³na ulicê dziesiêæ metrów za ni¹.Posz³a calle Pasteur do avenida Independencia.Skrêci³a w Maximo Gomez idotar³a do Malecónu.Morska bryza podrywa³a jej sukienkê.Przytrzyma³a j¹,jakby to by³o zabawne.Crutch trzyma³ siê dwadzieœcia metrów za ni¹ i obmyœla³od nowa ujêcie.Ona sz³a szybko.Jego g³owa pracowa³a powoli.Skrêci³a w ulicê bez nazwy.Morska bryza zniknê³a.ZnaleŸli siê w dzielnicymieszkaniowej.Kobieta pali³a.Œwiat³o z okien chwyta³o wznosz¹ce siê pasma jejdymu.Crutch odpad³ o piêæ metrów.Okolica by³a bajerancka - zabytkowe domy,¿Ã³³tawobia³e, ¿adnych krzykliwych kolorów.Skrêci³a w lewo w avenida Bolivar.Otworzy³a drzwi eleganckiego piêtrowego domu.Crutch sta³ po drugiej stronie ulicy i kadrowa³ œwiat³a w oknach.Blondynkaporz¹dkowa³a ksi¹¿ki na pó³kach.Podesz³a do niej jego kobieta.Blondynka siêodwróci³a.Uœmiechnê³y siê jednoczeœnie i zaczê³y siê ca³owaæ.Chwila siê rozp³ynê³a i trwa³a.Crutch patrzy³.Ich cia³a siê z³¹czy³y iwype³ni³y okienny kadr.Ich rêce wêdrowa³y tu i tam i potêgowa³y objêcia.Poca³unek trwa³.Przyspieszy³y go, on go zwolni³.Œwiat³o zgas³o.Jego kobieta je zgasi³a.Wytê¿a³ s³uch, ¿eby dos³yszeæ g³osy,ale bezskutecznie.Zadzwoni³, ¿e jest chory.- Ça va - powiedzia³ ¯abojad i: - Z³y moment.Tygrysi Pazur jest w suchym dokuw St.Ann’s Bay na Jamajce.Ominie ciê jego przyp³yniêcie.Wy³o¿y³ zapasy: dopalacze, kawa, notesy i d³ugopisy.Wniós³ trzy dodatkowewentylatory.Zaatakowa³ szyfr.Zacz¹³ od liter S i K.Wydoby³ je z opracowania kodu podstawieniowego od CLA.Trzycyfrowe grupy oznacza³y ka¿de S i K.Ka¿da cyfra wymaga³a odejmowania imno¿enia.Sumy oznacza³y litery alfabetu.To by³o przypadkowe.Sumy ró¿ni³y siêw zale¿noœci od punktów zestawienia.Robota dla szyfranta: ukszta³towaæ s³owa ilitery z cyfrowego jazgotu.Liczby, litery, symbole.Najpierw zabierzmy siê za symbole.Zawijasy, patyczkowe postaci i iksy.Nakrapia³y notes adresowy Gretchen/Celii wnieregularnych odstêpach.Ksi¹¿ka kodowa CIA okreœla³a je jako pochodz¹ce zvoodoo.„Przedstawienie duchowego chaosu przez kap³ana voodoo, kiedy ofiarajest pod wp³ywem uroku”.Symbole - do roboty.Nie przejdziesz do liczb i liter, dopóki tego nierozgryziesz.Jad³ kolacjê, pi³ kawê, studzi³ siê trzema wiatrakami i klimatyzacj¹.Wpatrywa³siê w czterdzieœci dziewiêæ symboli notesu Gretchen/Celii.Zalewa³ siê potem wigloo.Trzy symbole siê powtarza³y: zawijas, patyczkowa postaæ, znak X.Musia³y mieæto samo znaczenie.Wpatrywa³ siê w notes przez dziewiêæ bitych godzin.Jegoumys³ doszed³ do tego:Powtarzanie oznacza³o bana³.Oznacza³o znudzenie Gretchen/Celii.Doprawi³aswoj¹ opowieœæ, ¿eby siê ubawiæ i zmyliæ ewentualnych czytelników.Symbole niewró¿y³y cudu.By³y nieszkodliwe.Drugi wniosek: by³y skrótami.Trzeci wniosek: wyjaœniony tekst bêdzie spójny,ale skrócony.Pochy³e pismo Gretchen/Celii by³o rozgor¹czkowane.By³aniespokojna, sk³ada³a je pospiesznie, praca szyfrowa poch³ania³a jej energiê.Czwarty wniosek: symbole by³y zamiennikami „r”, „i” oraz „z”.Wykreœli³ symbole i doda³ te s³owa na swojej kartce.Sprawia³y wra¿eniekoherentnych.Umieszczenie wydawa³o siê prawid³owe.Bola³a go klatka piersiowa.Serce uderza³o o ¿ebra.S³ysza³ w g³owie g³osy.Zobaczy³ OKO i ODCIÊTE D£ONIE, i STOPY, nie wywo³a³ ich.Gwa³townie traci³ nawadze i czu³, jak spadaj¹ mu spodnie.Minê³y dwa dni.Od dodawania, odejmowania i mno¿enia gotowa³ mu siê mózg.Odp³yn¹³, pomimo dopalaczy.Ockn¹³ siê, widz¹c cyfry.Pisz¹ca rêka zaczê³a mudr¿eæ.Nie by³ pewien, co ma.Zdecydowa³ zaj¹æ siê powtarzan¹ sum¹ samog³osek.Pomyœla³, ¿e ma „1” i „t”.Ci¹gle wychodzi³a mu suma 14.Œwiat siê przechyli³.Ruch 14 Czerwca czy te¿ 14.06.Wspierani przez Castro czerwoni naje¿d¿aj¹Dominikanê.Przed ka¿d¹ czternastk¹ mia³ R.Jego szyfr na razie zdawa³ egzamin.Uzyska³ E i C.Uzyska³ T i R i W.Znowu przechy³.Samog³oska E znajdowa³a siêzawsze na w³aœciwym miejscu.Zjad³ wiêcej dopalaczy, wypi³ wiêcej kawy, sika³ prawie na br¹zowo.Skóra musiê trzyma³a kurczowo koœci jak u æpuna.Mia³ szeœæ nowych grup cyfr i liter,które wydawa³y siê w³aœciwe.Odp³yn¹³ na piêæ godzin.Obudzi³ siê otumaniony ipomodli³ siê! Zmusi³ siê do zjedzenia jab³ka.Doprawi³ je garœci¹ dopalaczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]