[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dodam również, iż decyzja twojego arcymaga, aby wysłać na spotkanie ze mną – z całym szacunkiem dla ciebie – pomniejszego lorda, jest osobistą zniewagą, którą uważam za zadziwiającą i jednocześnie niepotrzebną.Vuldaroq uniósł dłonie w pojednawczym geście i choć wyraz jego twarzy był obojętny, aż się gotował ze złości.– Lordzie, jak pewnie ci wiadomo, arcymag Herolus znajduje się w bardzo złym stanie, jest bliski śmierci.Ja oraz Berian zastępujemy jego głos i uszy, tak jak to się zawsze dzieje podczas choroby arcymaga.Nie ma w tym żadnej obrazy.Łyknął herbaty i kontynuował:– Co więcej, uważam, że użyte przez ciebie określenie „agresja” jest nieco zaskakujące.Nie wiem, komu mielibyśmy grozić.Moje niewielkie siły zostały zmobilizowane z powodu wiarygodnych wiadomości, że nasze dziecko, Lyanna, i jej matka znajdują się w niebezpieczeństwie.Oczywiście martwimy się o nie i dlatego wyprawiliśmy zbrojny oddział na południe, gdzie, jak sądzimy, mamy największe szanse, aby znaleźć je, zanim zrobią to nasi wrogowie.Obawiam się, że nie mogę powiedzieć tego samego o znacznej liczbie twoich – używam tego terminu umyślnie – „Protektorów”, włóczących się teraz wzdłuż granic naszych ziem i zastraszających wszystkich Dordovańczyków, których oni i ich panowie napotykają.Dystran zmarszczył brwi.– Przed kim chronicie to dziecko? Jeszcze nie znaleźliście jej i prawdopodobnie nigdy nie znajdziecie.Krucy mogliby ją sprowadzić, ale obawiam się, że nawet oni będą łapać duchy na wietrze.A jeśli chodzi o moich Protektorów, są przypomnieniem dla Dordover, że żaden pokaz siły nie ujdzie bez odpowiedniej kary.Poza tym mają również chronić tych ludzi w społeczności magów i poza nią, którzy nie podzielają zaściankowego sposobu myślenia Dordover.Vuldaroq zachichotał i odchylił się na krześle, łykając herbatę i pozwalając, aby jej smak pozostał mu dłużej w ustach.Ten szczeniak ma charakter.– Mój drogi Dystranie, sposobu widzenia spraw przez Dordover nie można uznać za zaściankowy, skoro podziela go także Lystern i Julatsa.To Xetesk odstaje od sposobu myślenia innych kolegiów i ich pragnień.– Obawiam się, że twoje pragnienie kontrolowania Lyanny doprowadzi ją do śmierci – ocenił Dystran.– Nie powiedziałem, że ktokolwiek ma stracić życie – odparł Vuldaroq.– Naszym zamiarem jest sprowadzenie dziewczynki tutaj, aby kontynuować jej szkolenie.– Które, czego obaj jesteśmy świadomi, zakończy się jej szybkim i bolesnym zgonem.– Słucham?– Nie rób ze mnie durnia, Vuldaroq.Obaj wiemy, co się tu dzieje, i że Erienne opuściła Dordover, ponieważ sądziła, że wasz trening wyrządza jej córce krzywdę.Obaj wiemy, dokąd się udała, bo obaj czytaliśmy Proroctwo Tinjaty.Lecz zamiast cieszyć się nadzieją, że Al-Drechar wciąż żyją, twoim jedynym zmartwieniem jest złapanie czegoś, co nawet nie jest twoje.Oczy Dystrana płonęły, podczas gdy Ranyl popijał herbatę, jakby go to nic nie obchodziło.Z kolei Vuldaroq nawet bez odwracania się wyczuwał niezadowolenie Beriana.Pozwolił napięciu opaść, ponownie napełniając kubki herbatą, nowe uderzenie ziołowego zapachu doskonale odświeżało.– Nigdy nie uważałem cię za głupca – powiedział w końcu, a kłamstwo gładko przeszło mu przez usta.– Chaos i zniszczenie, jakie nawiedzają Balaię, to główny powód, dla którego Lyanna musi szybko do nas wrócić.Dla naszych mistrzów jasne jest, że ten, kto ją przetrzymuje – a wcale nie jestem przekonany, że to ci wspomniani przez ciebie Strażnicy Jedności – nie potrafi powstrzymać jej przed uwalnianiem burz many.Kiedy tu mieszkała, nie było takich problemów, prawda?Dystran lekko przekrzywił głowę.– Opowieści o szalejącej pogodzie krążyły na długo przed tym, nim Lyanna opuściła Dordover.Poza tym Xetesk uważa, że Lyanna jest Dordovanką tylko dlatego, iż przypadkowo tu się urodziła.Uważamy, że to dziecko Jedności, i choć Tinjata miał rację w ogólnym zarysie, jego wnioski zostały skażone strachem przed powrotem Jednej Drogi i nie opierają się na prawdziwych dowodach o czekającej nas ostatecznej katastrofie.– Nie uważasz trzęsień ziemi, huraganów i przypływów za wstęp do ostatecznej katastrofy? – Vuldaroq był zaskoczony elementarnymi błędami w rozumowaniu Xeteskianina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]