[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Trzymasz w rêku nasze sto tysiêcy izadajesz takie pytania? Oczywiœcie, ¿e wygra! Wszystko jest za³atwione.- Wiêc mogê ju¿ iœæ - stwierdzi³ Raqi, chowaj¹c szybko pieni¹dze.- Pójdê z tob¹ - powiedzia³ Follet z szerokim uœmiechem.- Nie chodzi o to, ¿eci nie ufamy, ale nie chcia³bym, ¿eby jakiœ cwaniaczek za³atwi³ ciê, kiedy maszprzy sobie nasz¹ forsê.Mo¿esz mnie uwa¿aæ za ochronê.- W³o¿y³ marynarkê.-Wrócimy obejrzeæ gonitwê - powiedzia³ wychodz¹c razem z Raqim.- ¯al mi tego ch³opaka - westchn¹³ Warren.- Mnie te¿ - przyzna³ Tozier.- Ale Johnny mia³ racjê: gdyby by³ uczciwy, nigdyby mu siê to nie przydarzy³o.- Zapewne - zgodzi³ siê Warren i zamilk³.Po chwili poruszy³ siê i zapyta³: - Aje¿eli ten koñ wygra?- Nie wygra - odpar³ z przekonaniem Tozier.- Wybraliœmy z Johnny'mnajnêdzniejsz¹ szkapê, jak¹ uda³o nam siê znaleŸæ.Mog³aby wygraæ - przyzna³ -gdyby wszystkie inne konie po³ama³y nogi.- A je¿eli jednak zwyciê¿y? - dopytywa³ siê Warren, wyraŸnie t³umi¹c œmiech.-Ktoœ musi przecie¿ na niego stawiaæ.- Wtedy wygramy kupê forsy - i Raqi tak¿e, w zale¿noœci od tego, ile uda³o musiê zebraæ.Musielibyœmy od nowa braæ go w obroty.Ale to siê nie zdarzy.Zacz¹³ graæ sam ze sob¹ w monety, a Warren przechadza³ siê tymczasem nerwowo popokoju.Follet i Raqi doœæ d³ugo nie wracali.Zjawili siê akurat w momencie,gdy Warren w³¹czy³ telewizor, by obejrzeæ gonitwê.Raqi - cichy i niepozorny -usiad³ na swoim miejscu przy stole.- Javid jest k³êbkiem nerwów - odezwa³ siê jowialnym tonem Follet.- Powtarzammu, ¿e wszystko bêdzie okej, a on ci¹gle siê martwi.Zaryzykowa³ trochêgotówki.Zdaje siê, ¿e kosztuje go to za wiele emocji.- Ile postawi³eœ? - zapyta³ z zainteresowaniem Tozier.Raqi nie odpowiedzia³,za to Follet wybuchn¹³ œmiechem.- Piêædziesi¹t tysiêcy - oznajmi³.- P³ac¹ piêtnaœcie do jednego.Nasz ch³opakzarobi siedemset piêædziesi¹t tysiêcy riali.Powtarzam mu, ¿e wszystko jest wporz¹dku, ale najwyraŸniej mi nie wierzy.Tozier gwizdn¹³ cicho.Siedemset piêædziesi¹t tysiêcy riali oznacza³o oko³oczterech tysiêcy funtów.Dla m³odego irañskiego urzêdnika by³a to fortuna.Nawet piêædziesi¹t tysiêcy, które postawi³, stanowi³o niema³¹ sumê – jakieœdwieœcie szeœædziesi¹t funtów, czyli spor¹ czêœæ rocznych zarobków Raqiego.- Sk¹d wzi¹³eœ a¿ tyle forsy? - zapyta³.- Rozbi³eœ domow¹ skarbonkê?- Zamknij siê! - powiedzia³ opryskliwie Warren.- Zaraz zacznie siê gonitwa.- Nape³niê szklanki, ¿eby to uczciæ -oznajmi³ Follet, podchodz¹c do kredensu.-Mo¿ecie mi gratulowaæ, ch³opcy.Ten koñ nazywa siê Nuss el-leil.- Nic mi to nie mówi - stwierdzi³ Tozier.- Co to znaczy?- Pó³noc - odpowiedzia³ Raqi, nie odrywaj¹c oczu od ekranu.Mia³ zupe³niezbiela³e wargi.- Dobra nazwa dla czarnego konia- zauwa¿y³ Tozier.-Ju¿ ruszyli.Warren popatrzy³ k¹tem oka na Raqiego, który siedzia³ w napiêciu na krawêdzikrzes³a.B³êkitna poœwiata z telewizora odbija³a siê w jego oczach.Zaciska³tak mocno z³¹czone d³onie, ¿e a¿ zbiela³y mu kostki.- Do diab³a, gdzie podziewa siê ten koñ? - zdenerwowa³ siê Tozier.- Widziszgo, Javid?- Jest na czwartej pozycji - oznajmi³ Raqi.W chwilê póŸniej powiedzia³: -Spad³ na pi¹t¹.nie, na szóst¹.- Rêce zaczê³y mu dr¿eæ.- Co ten przeklêty d¿okej wyprawia? - irytowa³ siê Tozier.- Wszystkozmarnuje, do cholery!W piêtnaœcie sekund póŸniej gonitwa siê skoñczy³a.Nuss el-leil nie zosta³nawet sklasyfikowany.Follet sta³ oniemia³y obok kredensu.- Ten karze³ nas przechytrzy³ - wyszepta³.W porywie gniewu cisn¹³ pe³n¹szklank¹ whisky o œcianê.Rozlecia³a siê na kawa³ki.- Ju¿ ja go urz¹dzê! -rykn¹³.Warren wy³¹czy³ telewizor.- Uspokój siê, Johnny.Mówi³em ci, ¿e to nie mo¿e trwaæ wiecznie.- Owszem, ale nie wyobra¿a³em sobie, ¿e skoñczy siê w ten sposób - stwierdzi³wojowniczo Follet.- Jamshid móg³ siê w którymœ momencie zorientowaæ, ale nieprzypuszcza³em, ¿e okantuje mnie taki kurdupel.Niech ja go tylko dostanê wswoje rêce!- Masz zostawiæ go w spokoju - rozkaza³ Warren, po czym doda³ bardziejpojednawczym tonem: - Straciliœmy sto tysiêcy - to tylko piêæ procentdotychczasowych zysków.Jesteœmy do przodu.- Usiad³ przy stole i pozbiera³karty.- Kto ma ochotê zagraæ?- Moim zdaniem Johnny ma racjê - powiedzia³ stanowczo Tozier.- Nie powinniœmypuœciæ tego p³azem.Mo¿esz byæ pewny, ¿e ¿aden d¿okej nie bêdzie wystawia³ mniedo wiatru.Je¿eli mu p³acê, to nie na darmo, do cholery!- Zapomnijcie o tym - stwierdzi³ lakonicznie Warren.- Ta gra ju¿ siêskoñczy³a, przechodzimy do nastêpnej.Powiedzia³em, ¿e robimy to po razostatni, prawda? - Spojrza³ przez ramiê.- Na mi³oœæ bosk¹, Johnny, chodŸ tu iusi¹dŸ.Œwiat siê jeszcze nie skoñczy³.Poza tym masz teraz rozdawaæ.Follet westchn¹³, zajmuj¹c miejsce.- No dobrze, ale nie uwa¿am, ¿eby to by³o w porz¹dku.Naprawdê.Có¿, ty tudecydujesz.- Potasowa³ taliê kart i przesun¹³ j¹ na drug¹ stronê sto³u.-Prze³Ã³¿.Javid Raqi siedzia³ w zupe³nym bezruchu.- Hej! - odezwa³ siê Follet.- O co chodzi, ch³opcze? Wygl¹dasz, jakbyœzobaczy³ ducha.Raqiemu pociek³y z oczu dwie wielkie ³zy i sp³ynê³y po policzkach.- Na litoœæ bosk¹! - powiedzia³ z niesmakiem Tozier.- Mamy pod opiek¹ p³acz¹ceniemowlê!- Zamknij siê, Andy! - rozkaza³ stanowczo Warren.- Co siê sta³o, Javid? - zapyta³ Follet.- Za du¿o postawi³eœ? Nie by³o ciêstaæ na tych piêædziesi¹t tysiêcy?Raqi gapi³ siê w przestrzeñ, jakby mia³ przed oczami jak¹œ straszliw¹ scenê.Jego oliwkowa cera przybra³a brudnozielony odcieñ.Dr¿a³ na ca³ym ciele, niemog¹c siê opanowaæ.Obliza³ wargi i wyszepta³:- To nie by³y moje pieni¹dze.- O, to niedobrze - powiedzia³ wspó³czuj¹co Follet.- Ale pamiêtasz, co cimówi³em? Powinieneœ zawsze graæ za w³asn¹ forsê.Powtarza³em ci to - i Nickrównie¿.- Wyrzuc¹ mnie z pracy - stwierdzi³ Raqi z rozpacz¹ w g³osie.- Co powie moja¿ona? Co ona powie? - G³os mu siê za³ama³.Zacz¹³ mamrotaæ coœ po persku i¿aden z nich nie rozumia³, co mówi.Follet nag³ym ruchem wymierzy³ Raqiemu policzek, przywo³uj¹c go do porz¹dku.- Przepraszam, Javid, ale zaczyna³eœ wpadaæ w histeriê.Uspokój siê i mów dorzeczy.Sk¹d wzi¹³eœ forsê?- Z biura - odpar³ Raqi, z trudem prze³ykaj¹c œlinê.- Kierownik ma sejf, a jamam do niego klucz.Trzyma tam pieni¹dze na bie¿¹ce wydatki.Wróci³em do biurai.i.- Ukrad³eœ forsê - stwierdzi³ Tozier obojêtnym tonem.Raqi skin¹³ g³ow¹zrozpaczony.- Zorientuje siê w poniedzia³ek, jak tylko otworzy sejf.Bêdzie wiedzia³, ¿e.- Spokojnie, ch³opcze - powiedzia³ Follet.- Jeszcze nie wsadzili ciê dowiêzienia.O tym Raqi dotychczas nie pomyœla³.Wpatrywa³ siê teraz w Folleta z jeszczewiêkszym przera¿eniem.- Mo¿e zdo³amy ci pomóc - oznajmi³ Follet.- Na mnie nie liczcie - powiedzia³ bezpardonowo Tozier
[ Pobierz całość w formacie PDF ]