[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Jesteśmy na pokaz.Żeby prezydent wyglądał po prezydencku.Lilly ugryzła loda, wbijając drobne, białe, równiutkie ząbki w czekoladową masę.– Ach tak? No, jeśli ja tutaj jestem po to, żeby zdobywać głosy kobiet, jaką mniejszość ty reprezentujesz?Zastanowił się nad tym, gryząc swojego loda, po czym uśmiechnął się do niej triumfalnie.– Białych heteroseksualnych pianistów po pięćdziesiątce – oświadczył.– Jest nas niewielu, ale mamy cholernie silne lobby.Nagrodziła go lekkim uśmiechem.Dokończyła loda, spojrzała na zegarek i wstała.– Przy zdenerwowaniu czas szybko mija.– Chyba tak.Dokąd się spieszysz?– Mam randkę.– Ktoś, kogo znam?– Nie twój interes.– Zorientowała się, że te słowa zabrzmiały zbyt szorstko, więc złagodziła je uśmiechem.Podrzucić cię?Horrigan wciąż był zajęty lodem.– Nie.Chyba jeszcze tu zostanę.Podoba mi się, jak światło obmywa starego Abe’a o tej porze dnia.– Lilly spojrzała na pomnik, potem na Horrigana i kiwnęła głową.– Cześć.Dzięki za loda.– Nie ma za co, dziewczynko.Pomachała mu ręką i ruszyła do samochodu, zaparkowanego za ulicy.Za nią widział Lustrzany Staw i pomnik Waszyngtona, czyste i lśniące jak na pocztówce.Jeśli się obejrzy, to znaczy, że jest zainteresowana, pomyślał.Lilly szła dalej.No, Lil, odwróć się.Podeszła do samochodu.Tylko jedno małe spojrzenie.wiem, że to głupie, ale spójrz na mnie.Chciał już zrezygnować, kiedy Lilly dotknęła drzwi samochodu i ukradkiem zerknęła na niego przez ramię.Rozpromienił się i pomachał jej ręką.Ona z zakłopotaniem odwróciła wzrok i wsiadła do samochodu.Horrigan zgryzł resztkę loda.Od wielu dni nie był tak zadowolony z siebie.Od wielu tygodni.Miesięcy.Rozparł się na marmurowych stopniach, gdzie niegdyś pełnił służbę w ochronie Martina Luthera Kinga, tego wieczoru, kiedy padły słowa: „Miałem sen”.Odwrócił się i spojrzał z podziwem na potężną, mierzącą dwadzieścia stóp postać prezydenta, który w ostatnich dniach swoich rządów stworzył Tajną Służbę, ale sam nigdy nie korzystał z takiej ochrony.– Szkoda, że wtedy nie byłem przy tobie, wielki człowieku – mruknął Horrigan i wcale nie żartował.Po chwili ruszył do najbliższego przystanku autobusowego.10.Mitch Leary, wciąż ukryty za szkłami okularów i przebraniem biznesmena, zaparkował wynajętego buicka w zatoczce przy głównej ulicy w Santa Monica.Z teczką w ręku uśmiechnął się do łagodnie rozkołysanych palm, które rosły wzdłuż jezdni.Balsamiczny klimat koił nerwy.Mitch czuł się prawie jak na wakacjach.Prawie.Wszedł do Banku Southwest i ruszył do okienka obsługi klientów.Urzędniczka za szybą według plakietki nazywała się Pam Magnus – blondynka po trzydziestce, z lekką nadwagą, przesadnie umalowana, w obcisłej sukience w czarno-białe pionowe pasy.W tej chwili pracowała przy swoim komputerze.Uśmiechnęła się wesoło i rzuciła: – Jedną chwileczkę, proszę pana.Leary swobodnie odwzajemnił uśmiech.– Nie ma pośpiechu.Ale ona skończyła błyskawicznie i odwróciła się do niego z rozjaśnionymi oczami, pełna niekłamanej życzliwości.– Czym mogę panu służyć?Położył na kontuarze czek gotówkowy na sumę sześćdziesięciu tysięcy dolarów.– Chciałbym otworzyć rachunek korporacji – powiedział – i zdeponować to.– Gotówkę na pokrycie czeku wpłacił w banku w San Jose.– Proszę bardzo – powiedziała.– Pozwoli pan, że zobaczę umowę korporacyjną.– Oczywiście.– Położył teczkę na kontuarze, otworzył – a wyjął dokumenty, zatrzasnął teczkę i podsunął jej dokumenty z kolejnym miłym uśmiechem.Patrzył, jak wystukuje „KORPORACJA MICROSPAN” na ekranie komputera, odczytując nagłówek pierwszego dokumentu.Przerwała, żeby wydmuchać nos, obdarzyła go następnym przychylnym spojrzeniem i dalej szybko naciskała klawisze.– Jaką działalność prowadzi Microspan, panie Carney? – zapytała, nie przerywając pracy.– Oprogramowanie komputerowe.– W San Jose, jak widzę.– Zgadza się.– Poprawił okulary na nosie.– Tam jest nasza centrala.Przyjechałem tutaj, żeby otworzyć filię w L.A.Wciąż pisząc, uśmiechnęła się i powiedziała: – Zawsze lubiłam tę piosenkę.– Przepraszam?– „Czy znasz drogę do San Jose?” – Aha.To ładna piosenka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl