[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy przerażone istotyuciekały, zobaczyłwiele ciał cywilów leżących na ziemi.Aby jeszcze pogorszyć sprawę, wielu żołnierzy Gwardii Imperialnej ścigało uciekających,uderzając w nich paralizatorami.Sind zaklęła.- Oni zachowują się jak gliniarze, nie jak żołnierze.I to jak kiepscygliniarze.Sten nie komentował.Trzymał teraz swoje emocje pod żelazną maską, ale miałprzeczucie,którego nie mógł zignorować.Kiedy to się skończy, wiele palców będzie wytykać winnych z wielustron.A Gwardia Imperialna sama z siebie robi potencjalny cel.- Chcę, żeby ogłoszono czerwony alarm w całej placówce - kazał Sten Kilgourowi.-Zawiadom kuchnię, że ma cały czas gotować kawę.I powiedz działowigospodarczemu, żebyprzygotował łóżka polowe.Aż do odwołania wszyscy pracujemy, dopóki niepadniemy.Alex wyszedł, żeby odpowiednio nastawić personel.Sten odwrócił się z powrotem domonitorów.Oczy miał już zaczerwienione i podkrążone.Poczuł, że miękkie ręce Sind dotykająjego karku.Nie powiedziała ani słowa.Ale to lekkie dotknięcie dało mu siłę.Sten zabrałsię ostro dopaskudnego zadania.Mijały godziny, tragedia podążała za tragedią.Milicja Suzdali, dzięki plotkom rozpalona do białości nienawiścią, przyłapała dzielnicęBogazi na drzemce.Podpalili ją.Potem ustawili się i mordowali przestraszonych Bogazi, którzywypadali ze swoich gniazd.Zemsta nadeszła niemal natychmiast.Kiedy troje dorosłych Suzdali prowadziło dwadzieścioro czy więcej szczeniąt na posiłek, grupa Bogazi wypadła ze swojej kryjówki.DorośliSuzdale zginęli w mgnieniu oka, potem zamordowano szczenięta.Jedna z Bogazi podniosła małeszczenię wysoko w powietrze.Wrzuciła je sobie do dzioba i połknęła w całości.- Babcia miała rację - zagdakała do przyjaciół.- Suzdale do niczego.Poza jedzeniem.Incydent dolał tylko oliwy do ognia.Suzdalowie należeli do najbardziejopiekuńczychrodziców w całym Imperium, byli genetycznie uwarunkowani do mordowaniawszystkiego, cozagraża ich młodym.Napływało jeszcze więcej raportów o zamieszkach.Tego wieczoru mały oddział milicji Torków zaatakował targowisko Jochi.Ale Jochiańczycy tylko na to czekali.Na spotkanie Torkom wysypali się żołnierze.Napastnicywrzasnęli ze strachu, odwrócili się i zaczęli uciekać.Jochiańczycy za nimi.Nie zdążyli ich jednakdopaść, kiedy całe mnóstwo Torków wypadło, uderzając od tyłu.Więcej niżdwieście ofiar,przeważnie cywilów, upadło na targu.I tak toczyło się to coraz dalej.Rurik był jednym olbrzymim polem walki.Sten ledwienadążał za wydarzeniami.Otępiały, wypełniał raporty, usiłował dodzwonić się do Iskry i nieotrzymywał żadnej odpowiedzi.Podobne szczęście miał w przypadku Wiecznego Imperatora.Jegoszef był niedysponowany.Sten zdziwił się lekko.Nigdy przedtem nie słyszał, aby Imperatorchorował.Następnego dnia Sten patrzył zamglonymi oczami, kiedy - o cudzie nad cudami -pokojowonastawiona grupa obywateli zmierzała do Pooshkan.To był mieszany tłum, złożony w równychproporcjach z czterech ras Altaic.Nieśli wieńce, aby położyć je na miejscu ku czci zamordowanychstudentów.Grupa niosła wielkie, ręcznie wykonane transparenty, błagające o przywrócenie pokoju iporządku w Altaic.Niektóre z nich nawet głosiły miłe słowa na temat Iskry.Sten nie był zdziwiony tym, co nastąpiło później.Ściszył dźwięk i odwrócił się od ekranu,kiedy żołnierze strzegący uczelni otworzyli ogień.Spojrzał na Sind.Stała prosto jak żołnierz,szczęki miała mocno zaciśnięte, czarne cienie pod oczami.Zadrżała mimowolnie, kiedy obojeusłyszeli wrzaski strachu dochodzące od uniwersytetu.Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć.A potem znów je zamknęła.Ona chce, żebym położył temu kres, pomyślał.Ale wie, że nie mogę nic zrobić.Sten nigdy przedtem nie czuł się tak mały.Jak ostatni tchórz.To nie znaczy, że wierzył wbohaterstwo.I jeżeli Sind miała na jego temat jakieś tego typu wyobrażenia, to na pewno w ciąguostatnich kilku godzin zniknęły one bez śladu.Usłyszał, że Freston go woła.Odwrócił się.- To doktor Iskra, sir - powiedział oficer.- Zastanawia się, czy niemoglibyście się spotkać.Sten wyruszył uzbrojony jak na walkę z Ursus horribilis.Zresztą, zapomnijmy o grizzli.Jego dyplomatyczna nota do Iskry mogłaby równie dobrze powalić niedźwiedzia polarnego.Chociaż nie oskarżał Iskry wprost o zarządzenie masakry na Pooshkan, zrobiłkilkapoważnych aluzji na ten temat.Wspomniał też o ataku na składających wieńce, a także użyciu bezupoważnienia żołnierzy Imperium do ataku na cywilną ludność.Owinięta w bawełnę groźba zapowiadała, że Sten zasugeruje Imperatorowi ponowne przemyślenie poparcia dla Iskry.Niestety, Sten doskonale zdawał sobie sprawę, że nurkuje pod grubym na dwie mile lodem.Mgławica Altaic miała takie znaczenie, że wymagała zastosowania trzechpodstawowych regułdyplomacji.Po pierwsze - najpierw skonsultować się z szefem.Po drugie -najpierw skonsultowaćsię z szefem.I najważniejsze: po trzecie - najpierw skonsultować się z szefem.Mimo tego jednak, że nieco paraliżowało go, iż nie zdołał skontaktować się z Imperatorem,Sten podążył na spotkanie, postanawiając blefować.Iskra skoczył na równe nogi, gdy tylko Sten wszedł do pokoju.- Panie ambasadorze - powiedział.- Protestuję przeciwko pańskiej odmowie wspieraniamojego rządu!Sten popatrzył na niego chłodno, zacisnął wargi, podniósł brew.- Co więcej, mam zamiar prosić Imperatora, aby wycofał pana ze służby w Mgławicy Altaic.- Jak to uprzejmie z pana strony, że mówi mi pan o tym osobiście - stwierdziłsucho Sten.-Spodziewam się, że prośba pana.- Żądanie, sir.Nie prośba.- A więc żądanie.Chociaż sugerowałbym, aby nie używał pan tego wyrażenia w rozmowach z Imperatorem.Wracajmy do mojego pytania.Czy owo żądanie.ma coś wspólnego zchaosem panującym tuż za drzwiami? A może po prostu nie lubi pan kroju mojego wizytowegogarnituru?- Obwiniam pana za udrękę, jakiej doświadcza mój nieszczęsny naród, to prawda.Czy możepan zaprzeczyć, iż pan i pański.personel.wykazaliście wyraźny brakentuzjazmu podczasmojego przyjazdu?- Mogę.Bez żadnego trudu.Entuzjazm jest dla amatorów.Moim zawodowymobowiązkiemjest wspieranie pana.Ale - i to poważne „ale”, sir - moją misję stanowiprzywrócenie porządku wMgławicy Altaic.Misja owa, jak muszę dodać, znalazła się w śmiertelnymniebezpieczeństwie,jeśli nie została całkiem zniszczona.I to właśnie pan, sir, musi wziąć na siebie całkowitą za toodpowiedzialność.I mam zamiar poinformować o tym Imperatora.- A więc miałem rację - zaświszczał Iskra.- Pan mi się przeciwstawia.- A spodziewał się pan może oklasków po tym, co zdarzyło się na Pooshkan?Wojskowejorkiestry, która odtrąbiłaby zwycięstwo?- Pan przypisuje tę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]