[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie mamy, prawda?David potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Wrócê, jeœli zdo³am.Z Johnnym, jeœli zdo³am.- To¿ to szaleñstwo - orzek³ Ralph, w jego cichym g³osie brakowa³o jednakchoæby odrobiny przekonania.- Jak bêdziesz sam siê tu w³Ã³czy³, zostanieszpo¿arty ¿ywcem.- Kiedy wydosta³em siê z celi, kojot nie po¿ar³ mnie ¿ywcem.Niebezpieczeñstwoczyha na nas, jeœli wszyscy zostaniemy tutaj, a nie na mnie, jeœli wyjdêposzukaæ Johnny'ego.Spojrza³ na Steve'a, a potem na tylne drzwi rydera.Steve skin¹³ g³ow¹ iotworzy³ mu je.Do œrodka wtargnê³a pustynna noc, po³o¿y³a siê na ich twarzachjak zimny poca³unek.David podszed³ do ojca, by go uœcisn¹æ.W momencie, gdy otoczy³y go jegoramiona, poczu³ nagle, jak chwyta go niezmierna si³a, jak przebiega przez cia³oniczym stalowy deszcz.Drgn¹³ konwulsyjnie w ramionach Ralpha, zach³ysn¹³ siêoddechem i na œlepo cofn¹³ o krok.Wyci¹gn¹³ przed siebie dr¿¹ce nieopanowanierêce.- Synku! - krzykn¹³ Ralph.- Synku, co.I nagle wszystko siê skoñczy³o.Tak szybko, tak b³yskawicznie.Po przenikaj¹cejgo sile nie pozosta³ nawet œlad, lecz David mia³ ci¹gle przed oczami obrazChiñskiej Jamy takiej, jak¹ dostrzeg³ w ramionach ojca - jakby przygl¹da³ siêjej z lec¹cego nisko samolotu.B³yszcza³a w resztkach ksiê¿ycowego œwiat³a;przeraŸliwy alabastrowy zbiornik na odpady.W uszach s³ysza³ szum wiatru iwzywaj¹cy go(mi him, en tow! Mi hitn, en tow!)g³os.G³os, który nie nale¿a³ do cz³owieka.Z wysi³kiem oczyœci³ umys³ z tejwizji.Rozejrza³ siê.jak¿e niewielu ich pozosta³o z pierwotnego sk³aduStowarzyszenia Przetrwania Colliego Entragiana.Steve i Cynthia, stoj¹cy ramiêprzy ramieniu, ojciec, pochylaj¹cy siê ku niemu, a za nimi noc, oblanaksiê¿ycowym œwiat³em.- Co siê sta³o? - spyta³ niepewnie Ralph.- Jezu Chryste, i co teraz?David zauwa¿y³, ¿e upuœci³ portfel; pochyli³ siê i podniós³ go.Nie wolno mu onim zapomnieæ, jejku jej, to by dopiero by³o! Ju¿ mia³ w³o¿yæ go do tylnejkieszeni d¿insów, kiedy przypomnia³ sobie, ¿e Johnny'emu portfel wypad³ w³aœniez tylnej kieszeni, wiêc wsadzi³ go za koszulê.- Musicie pojechaæ do kopalni - zwróci³ siê do ojca.- Ty, tatusiu, Steve iCynthia musicie pojechaæ do Chiñskiej Jamy.Natychmiast.Mary wzywa pomocy.Czymnie rozumiecie? Mary wzywa pomocy!- O czym ty.- Uciek³a.Biegnie drog¹ do miasteczka, a Tak œciga j¹ i jest tu¿-tu¿.Musiciejechaæ.Natychmiast.Teraz.Ralph znów wyci¹gn¹³ ku niemu ramiona, tym razem jednak z wahaniem; w jegogeœcie nie by³o prawdziwej si³y.David z ³atwoœci¹ unikn¹³ jego uœcisku.Wyskoczy³ z samochodu na ulicê.- Hej! - krzyknê³a za nim Cynthia.- S³uchaj, rozdzielamy siê.jesteœ pewien,¿e tak bêdzie dobrze?- Nie! - odkrzykn¹³ ch³opiec.By³ zrozpaczony, zmieszany i bardzo, bardzooszo³omiony.- Wiem, jak Ÿle to wygl¹da, mnie te¿ wcale siê nie podoba, ale niemo¿emy zrobiæ niczego innego! Przysiêgam! Nie mo¿emy zrobiæ niczego innego.- Masz tu natychmiast wróciæ! - wrzasn¹³ ile si³ w p³ucach Ralph.David odwróci³ siê.Jego ciemne oczy spojrza³y wprost w pe³ne niepokoju icierpienia oczy ojca.- JedŸ, tatusiu.Ruszajcie wszyscy.Natychmiast, ju¿.Nie macie wyboru.Musiciejej pomóc.Pomó¿cie jej, na litoœæ bosk¹ pomó¿cie Mary.I nim ktokolwiek zdo³a³ zadaæ mu jakiekolwiek jeszcze pytanie, David pêdempobieg³ w ciemnoœæ.Porusza³ w biegu jedn¹ rêk¹, drug¹ przyciska³ do piersischowany za koszul¹ portfel Johna Edwarda Marinville'a, portfel z prawdziwejkrokodylej skóry, trzysta dziewiêædziesi¹t piêæ dolców u Barneya w NowymJorku.5Ralph próbowa³ wyskoczyæ za synem.Steve chwyci³ go za ramiona, Cynthiachwyci³a go w talii.- Puœæcie mnie! - krzykn¹³, szarpi¹c siê.ale nie szarpa³ siê zbyt mocno.Steve'a to pocieszy³o.Odrobinê.- Chcê iœæ z synem!- Nie - zaoponowa³a Cynthia.- Musimy wierzyæ, ¿e ch³opak wie, co robi.- Nie mogê straciæ i jego - szepn¹³ Ralph, lecz nie szarpa³ siê ju¿, niepróbowa³ wyrwaæ z ich objêæ.- Nie mogê!- Mo¿e najlepszym sposobem niedopuszczenia do tej ostatecznoœci jest spe³niæjego ¿yczenie - zauwa¿y³a dziewczyna.Ralph odetchn¹³ g³êboko.- Poprawcie mnie, jeœli siê mylê, ale mój David poszed³ szukaæ tego cholernegodupka.- Mówi³ to tak, jakby mówi³ do siebie, jakby próbowa³ coœ sobiewyjaœniæ.- Poszed³ szukaæ tego cholernego egoistycznego dupka, ¿eby oddaæ muzgubiony portfel, a kiedy zapyta³em dlaczego, odpar³, ¿e Bóg mu kaza³.Takby³o?- Mniej wiêcej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl