[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nazywam się Milica Bakszt i mieszkam w Wielkim Guslarze od ponad stu lat.- To niemożliwe - powiedział Malużkin przygładzając włosy na skroniach - zapamiętałbym z pewnością pani cudowne oblicze.Po redakcji rozeszła się już plotka, że u naczelnego siedzi jakaś nieznana piękność.Wszyscy myśleli, że należy do ekipy filmowej, kręcącej film historyczno-rewolucyjny.Mężczyźni udali się na korytarz, żeby zapalić.Palili obok drzwi gabinetu szefa.- Przecież pan mnie nie może znać - powiedziała Milica.- Jeszcze wczoraj byłam okropną staruchą, chodziłam o lasce.Potworny widok, zapewniam pana.Rozumie pan to, prawda?- O, tak - powiedział Malużkin.Milica zwinnie poderwała się z krzesła, obróciła się na obcasach tak zamaszyście, że sarafan zawirował i odsłonił zgrabne nogi, po czym zgarbiła się, oparła się na nie istniejącej lasce i szurając nogami postąpiła z trudem parę kroków.Malużkinowi zrobiło się wesoło i radośnie na duszy, więc powiedział:- Jest pani aktorką, utalentowaną aktorką, powinna pani zagrać w filmie.Maszynistki, które usłyszały te słowa przez ścianę, wyniosły na korytarz potwierdzenie plotki: nieznajoma była istotnie aktorką filmową, naczelny ją chwali.Stiepanow przypomniał sobie dwa filmy, w których ją widział.Wielu z obecnych również ją sobie przypomniało.- Bardzo dobrze to robisz - powiedział Standal.- Tak to mniej więcej wyglądało.Sam pamiętam.- Wierzy mi pan? - zapytała Milica znów siadając na krześle.Jej oczy znalazły się tak blisko twarzy Malużkina, że redaktor poczuł zawrót głowy i powiedział:- Wierzę pani we wszystkim, w wielkim i małym.- Milu, pokaż mu dowód osobisty - powiedział Standal.- Nie trzeba - zaoponował Malużkin.- Nie trzeba pokazywać żadnego dowodu.Misza zaraz przygotuje materiał, a pani niech nas nie opuszcza, błagam.Proszę mi opowiedzieć wszystko, co, jak i kiedy.Natychmiast do drukarni.- Zamiast wstępniaka - powiedział Standal, który był jeszcze bardzo młody i wierzył w triumf dobra.- Zamiast wstępniaka - potwierdził Malużkin.- Miszeńka - powiedziała Milica.- Wygląda na to, że on się we mnie zakochał.Najwyraźniej traci rozsądek.Co teraz zrobimy? Zakochał się pan we mnie?- Chyba tak - wyszeptał redaktor.Nie śmiał zaprzeczyć, ale nie chciał, żeby podwładni dowiedzieli się o tym.- No, to ja zabieram się do pisania? - powiedział Misza pytającym tonem.- Naturalnie.A pani.- w głosie Malużkina zabrzmiała żałosna prośba.- A pani posiedzi tu ze mną, prawda?- Posiedzę, pewnie, że posiedzę.Przecież nie wychodzisz na długo, Misza?- Nie potrzebuję wychodzić, napiszę tutaj, na parapecie.Mam już gotowy szkic.- No więc - powiedziała Milica - poznaliśmy się i teraz możemy swobodnie porozmawiać.Czyż to nie cudowne, że wczoraj byłam staruszką, a dzisiaj jestem młoda?- Cudowne - powiedział Malużkin.- Pani ma cudowne zęby.- A fe, takie rzeczy mówi się tylko brzydkim dziewczynom, żeby im nie było przykro - powiedziała Milica i roześmiała się tak srebrzyście, że drżenie przebiegło po palących w korytarzu mężczyznach, a maszynistki spoważniały i zachmurzyły się.- Ależ nie, cóż za pomysł! Pani ma piękne ręce i włosy, i nos - powiedział Malużkin.Chciał kontynuować tę wyliczankę, ale zadzwonił telefon i redaktor, który nie chciał z nikim rozmawiać, aby nie zniweczyć wspaniałego nastroju, podniósł jednak słuchawkę i powiedział ostro, żeby się od niego odczepili:- Mam naradę.Słuchawka zabulgotała odległym ludzkim głosem i Malużkin, który jej na czas nie odłożył, zaczął słuchać.Misza mrugnął do Milicy, sądząc, że sprawa jest załatwiona, a dziewczyna odmrugnęła mu, bowiem była zadowolona ze swej urody.- Tak - powiedział uprzejmie Malużkin.- Naturalnie.W jutrzejszym numerze, towarzyszu Biełow.Osobiście się tym zajmę.Doskonale sobie zdaję z tego sprawę, że to nasze zaniedbanie, towarzyszu Biełow
[ Pobierz całość w formacie PDF ]