[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pod chmurą wisiał powietrzny rower dyspozytora ruchu.Rower był granatowy, ubranie dyspozytora granatowe, chmura też granatowa.Alicja na poczekaniu wymyśliła bajkę o tym, że dyspozytor jest synem chmury i jeśli zrobi się gorąco – zamieni się w deszcz.A oto i zielone zaułki Arbatu.Alicja znów znalazła się w pobliżu swego domu.Wysiadła z taksówki na postoju wyłożonym różnokolorowymi płytami, wzięła bukiet bzu, sprawdziła, czy myelofon jest tam, gdzie go schowała, i weszła na górę do Berty Maksymowny.– Co tak długo? – zdziwiła się Berta.– Przecież sama pani mówiła, że mam przyjść za godzinę.– Ach tak, całkiem zapomniałam! Myślałam, że zadzwonią do mnie z Montevideo.Wiesz, liczą, że uda im się nawiązać kontakt.Widziałaś ostatni numer naszego czasopisma?.Dziękuję za kwiaty.Berta była z lekka stuknięta.Przynajmniej tak uważała Alicja, nikomu jednak o tym nie wspominała, a przed dziećmi nawet się trochę chwaliła przyjaźnią z wiceprzewodniczącą towarzystwa „Delfiny – nasi bracia”.Berta ma już około pięćdziesiątki, choć wygląda dość młodo i nosi peruki „rusałka” albo „hawajska bryza”.Była niegdyś mistrzem Moskwy w pływaniu podwodnym, potem wstąpiła do towarzystwa „Delfiny – nasi bracia” i grała w nim pierwsze skrzypce.Na podwórzu przed jej domem znajduje się duży basen dla delfinów i Berta przez cały czas usiłuje nawiązać z nimi kontakt.Ojciec powiedział kiedyś Alicji, że niedługo Berta oduczy się rozmawiać z ludźmi i jeśli osiągnie porozumienie z delfinami, to tylko dlatego, że zacznie się obywać bez ludzkiego języka.Oczywiście żartował, ale prawdę mówiąc są naukowymi przeciwnikami.Tata, biolog i dyrektor ogrodu zoologicznego, nie wierzył, że delfiny są naszymi braćmi.Alicja natomiast bardzo chciała w to wierzyć i dlatego wynikały między nimi prawdziwe naukowe spory.– Wiesz co, dziecino? – powiedziała Berta, nagłym ruchem odrzucając na ramię zielony lok.– Idź teraz do delfinów, ja przyjdę później.Mogą jeszcze zadzwonić z Montevideo.– Dobrze – zgodziła się Alicja.O niczym innym nie marzyła.Chciała wypróbować myelofon pod nieobecność Berty.A później odwiesić go na miejsce, żeby tata nic nie zauważył.Ojciec przyniósł wczoraj myelofon z ogrodu zoologicznego i wyjaśnił, że jest to eksperymentalny aparat, który może odczytywać myśli, oczywiście jeśli są one wyrażone słowami.Otrzymał aparat do przeprowadzenia doświadczeń z małpami, jednak dzisiaj zamiast jechać do ZOO, musiał się udać na naradę, więc zostawił myelofon w domu.Poprzedniego wieczora wypróbowywali aparat na sobie i Alicja słyszała własne myśli.To bardzo dziwne – słuchać swoich własnych myśli.Dźwięczą zupełnie inaczej niż się człowiekowi wydaje.Alicja brała do rąk szare pudełeczko, wkładała do ucha malutką słuchawkę i słuchała, jak cieniutki głosik mówi bardzo, bardzo szybko: „To niemożliwe, żeby moje myśli.spójrzcie no, słyszę własny głos.To jest mój głos? Pomyślałam o głosie i dokładnie to właśnie słyszę.”Alicja z tatą spróbowali posłuchać myśli robota-gosposi.Były one krótkie i nie kłębiły się tak, jak myśli Alicji.Robot myślał o tym, że trzeba zamieść kuchnię, wyczyścić medal oraz (i tu ludzie poznali jego najgłębszą tajemnicę) po kryjomu podładować trochę akumulatory, żeby nocą, kiedy wszyscy są przekonani, że on śpi, poczytać przy świetle własnych oczu „Trzech muszkieterów”.Alicja podeszła do basenu.Oba delfiny, poznawszy ją, na wyścigi podpłynęły do betonowej krawędzi.Wyskakiwały z wody aż do połowy, by okazać gościowi, jak są rade z jego wizyty.– Zaczekajcie – powiedziała Alicja.– Nie mam dla was żadnych smakołyków.Berta nie pozwoliła mi was karmić – Rusłana boli brzuch.Przecież to prawda?Jeden z delfinów, którego nazywano Rusłanem, przewrócił się na plecy, demonstrując Alicji, że brzuch już go wcale nie boli, jej to jednak nie wzruszyło.– Nie odpływajcie daleko – poprosiła.– Chcę się przekonać, czy macie zdolność myślenia.Spójrzcie, wyjmuję myelofon.Takiego aparatu jeszcze nigdy nie widziałyście.Odczytuje myśli.Wynaleźli go lekarze po to, by leczyć chorych psychicznie i w ogóle, żeby stawiać dokładną diagnozę.Powiedział mi o tym tatuś.Rozumiecie?Ale delfiny nic nie odpowiedziały.Dały nurka i popłynęły na wyścigi wokół basenu.Alicja wyjęła aparat z torby i włożywszy do ucha słuchaweczkę, wcisnęła czarny guzik odbioru.Z początku nic nie było słychać, kiedy jednak pokręciła gałką strojeniową, nagle usłyszała bardzo wyraźnie myśl jednego z delfinów:„Popatrz, co ona tam robi.Pewnie jakieś doświadczenie”.Alicja omal nie wrzasnęła „hura!” Może zawołać Bertę? Nie, trzeba sprawdzić.Jeden delfin podpłynął bliżej.„A wygląda na zwykłą dziewczynkę – myślał.– Co też ona robi?”– Czytam w twoich myślach – cicho powiedziała Alicja do delfina.– Zrozumiałeś, głuptasku?Delfin odwrócił się i dał nurka.Niemniej jego myśli były bardzo dobrze słyszalne.„Może z nią pogadać? Trochę zadziera nosa.”Jakaś inna myśl zagłuszyła pierwszą – jeszcze ktoś, prawdopodobnie drugi delfin, pomyślał: „A ja ją znam, jest z tego domu naprzeciw, ma na imię Alicja”.„To dopiero mądrala! – zdziwiła się.– Skąd on wie, że jestem z tego domu?”W tejże chwili ten sam głos, który słyszała w myelofonie, zabrzmiał donośnie:– Alka, Alka-szmaciana lalka, raczej połkniesz żabę, niż nam dwom dasz radę!O dziwo, głos dochodził nie z basenu, lecz jakby z tyłu.Alicja zerwała się na równe nogi i obejrzała się.Za niskim betonowym ogrodzeniem stało dwóch chłopaczków, może po sześć lat, i stroiło do niej głupie miny.– Zmykajcie natychmiast! – rozzłościła się.– Zepsuliście mi całe doświadczenie!– Aha, już lecimy, uważaj! – odkrzyknęli chłopcy.Gdy jednak Alicja zrobiła dwa kroki w ich stronę, od razu się zmyli.Zasmucona przysiadła znów na brzegu basenu.Eksperyment licho wzięło.Całe szczęście, że nie zawołała Berty, żeby się pochwalić swoim odkryciem.No dobrze, ma jeszcze trochę czasu.Można kontynuować doświadczenie.Włączyła jeszcze raz myelofon i wyciągnąwszy antenę skierowała ją w stronę delfinów.Słyszała jakieś trzaski, od czasu do czasu rozlegały się odgłosy chrząkania i piski [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl