[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Żadna z was nie ma pojęcia, jak wybrnąć z tarapatów tego rodzaju.”„Derek, proszę,” jęknęła rozpaczliwie i uwolniła się z uścisku.A właściwie to Derek ją puścił.Wiedziała, że gdyby sobie tego życzył, trzymałby ją przy sobie dowolnie długo.Ta myśl przerażała i dławiła, toteż Caren usiłowała ją zwalczyć całą siłą woli.„Jaka w miarę rozsądna kobieta chciałaby zostać żoną kobieciarza znanego na całym świecie ze swoich romansów?”„Wolisz, aby świat poznał cię jako moją żonę czy jedną z wielu kochanek?”„Jedną z wielu? Ile ich jest?”„Zajrzyj do ostatniego numeru „Street Scene”.Podali dokładną liczbę.”„Wobec tego wtopię się w tło, nikt mnie nie zauważy.”„Wątpię.”„Dlaczego?” Pomyślała o tabunach długonogich modelek, biuściastych aktoreczek i bogatych panien z wyższych sfer.„Czymś się wyróżniam?”„Tak,” przyznał.„Jesteś świeża jak stokrotka.Już samo to zwraca uwagę.Poza tym pracujesz w Departamencie Stanu USA.Mój ojciec prowadzi z tym krajem negocjacje w imieniu państw należących do OPEC.Jeszcze nie rozumiesz, Caren? Tkwisz po uszy w kłopotach.”„Dzięki tobie!” wybuchnęła.„A teraz proponujesz mi małżeństwo! Kto tu zwariował: ty czy ja? Związek z tobą wcale mi nie pomoże.Wpadnę przez to w jeszcze większe tarapaty.Pozycja kochanki przynajmniej jest chwilowa.”„Podobnie jak pozycja mojej żony.”Z wrażenia rozdziawiła buzię.„Och, rozumiem.”„Gdy tylko sprawa ucichnie, a krwiożercza prasa rzuci się na kolejną ofiarę, po cichu weźmiemy rozwód.”Ależ była naiwna.Od dziecka wpajano jej, że małżeństwo to coś nadzwyczajnego i wiecznego.Wadę pozbawił ją złudzeń co do trwałości, lecz nawet po rozwodzie Caren jak głupia sądziła, że związek dwojga ludzi jest święty.Natomiast w interpretacji Dereka był czymś krótkotrwałym, mało ważnym.Nie wiązał się z żadnymi emocjami, poczuciem bezpieczeństwa i stabilizacji.Przypominał wspólne wynajęcie mieszkania na lato.„Więc po co w ogóle zawracać sobie głowę?” spytała, szczerze ciekawa powodów propozycji.„Jeśli zostaniesz moją żoną, ojciec poruszy niebo i ziemię, aby załagodzić tę sprawę i oszczędzić nam bytności na pierwszych stronach gazet.Jeśli zaś pozostaniesz tylko moją kolejną zdobyczą, nie kiwnie palcem, aby ci pomóc.Będziesz zdana wyłącznie na siebie.”Był to istotny argument.Rzeczywiście nie miała nikogo, kto w tej sytuacji mógłby pomóc.A Kristin? Będzie przerażona.„Twój ojciec mnie ochroni?”„Jeśli będziesz jego synową.Przykłada ogromną wagę do rodzinnej lojalności.”Caren miała ochotę parsknąć śmiechem.Amin Al-Tasan zrezygnował z ukochanej kobiety i syna, wrócił do swego kraju, ożenił się z inną, płodził z nią dzieci, a teraz Derek przekonywał, że szejk tak ceni lojalność?Mimo to Caren chciała w to wierzyć, ponieważ rozpaczliwie potrzebowała jego pomocy.Zresztą spokojnie mogła z niej skorzystać.Gdyby Derek Allen mieszkał w Cleveland i był sprzedawcą butów, nie znalazłaby się w takim położeniu.Na swoje nieszczęście trafiła na arabskiego księcia.Dlaczego nie przyjąć wyciągniętej ręki? Oszczędzić Kristin? Pomóc sobie?Podniosła głowę i spojrzała w cudowne, złocistozielone oczy, szukając w ich głębi choć odrobiny tej namiętności, którą płonęły na Jamajce: Nie znalazła jej.Nawet stojąc tuż obok.Derek sprawiał prażenie kogoś całkiem obcego.„Jaka jest twoja decyzja?” spytał zniecierpliwiony.Zanim zdążyła cos powiedzieć, rozległo się pukanie do drzwi.Nie odwracając od niej wzroku.Derek zawołał: „Już idziemy! Caren?” przynaglił ją cicho, lecz stanowczo.Malujące się na jego twarzy zdecydowanie skłoniło Caren do odpowiedzi.„Zgadzam się,” powiedziała i natychmiast tego pożałowała.Znów postąpiła jak tchórz.Wykonała rozkaz mężczyzny.Oddała swoją przyszłość w jego ręce.Ale czy miała jakiś wybór?Derek przyjął jej odpowiedź całkiem beznamiętnie.Otworzył drzwi, skinął głową Grahamowi i wyciągnął rękę do Caren.Ujęła jego dłoń i razem wrócili do dużego gabinetu.Na ich widok wszyscy umilkli.Derek najpierw odsunął dla niej krzesło, po czym sam usiadł.Nadal trzymając ją ostentacyjnie za rękę, zwrócił się do sekretarza stanu Drapera.„Panna Blakemore i ja poznaliśmy się na Jamajce najzupełniej przypadkiem.” Uśmiechnął się tak zaraźliwie, że nawet Caren mu uwierzyła, gdy dodał: „To była miłość od pierwszego wejrzenia.”Zgromadzeni z nie skrywanym osłupieniem słuchali słów Tygrysiego Księcia, który spokojnie przyznał, że po uszy się zakochał.Kobieta, która go usidliła, musiała rzeczywiście być nadzwyczajna.Kilku mężczyzn patrzyło na Caren takim wzrokiem, że dostała gęsiej skórki.„Nie chciałem wystawiać na próbę początków tego związku, toteż zachowałem w tajemnicy moje pochodzenie.Teraz tego żałuję.Caren została poinformowana na ten temat, zanim zdążyłem osobiście wszystko jej wyjaśnić.” W głosie Dereka zabrzmiała nutka żalu.„Lecz na szczęście już nie musimy się o to martwić.Panna Blakemore zgodziła się zostać moją żoną.Zamierzamy pobrać się jak najszybciej.”To oświadczenie sprawiło, że wszyscy znieruchomieli;8 a po kilku sekundach zaczęli mówić jednocześnie.Szejk prawie nie zareagował na nieoczekiwaną wiadomość - tylko jego oczy lekko się rozszerzyły.Członkowie jego świty przez chwilę śmiali się i żartowali, Caren zaś była zadowolona z tego, że nie rozumie tych dowcipów.Reakcja strony przeciwnej była bardziej powściągliwa.Doradcy i prawnicy pochylili się w kierunku Drapera i szeptem wyrazili swoje zastrzeżenia.Carrington nie posiadał się z gniewu.„Panie Al-Tasan, uważamy ten żart za skandaliczny i jeśli sądzi pan.”„To nie żart,” lodowato przerwał mu Derek.„Mam zamiar poślubić pannę Blakemore, gdy tylko otrzymamy stosowne zezwolenie i pan nie może temu zapobiec.”„I mamy tak po prostu zapomnieć, że panna Blakemore mogła, romansując z panem, skompromitować nasze ministerstwo?”„Nie zrobiła tego,” sucho oświadczył Derek.Caren wyczuła, że jest coraz bardziej zirytowany.Zerknęła na szejka.Już nie patrzył na nią, lecz świdrował wzrokiem dyplomatę, który nierozsądnie kwestionował uczciwość jego syna.„Może pan udowodnić, że panna Blakemore nie przekazała panu tajnych informacji, istotnych dla aktualnie toczących się negocjacji?” Carrington nie dawał za wygraną.Derek wygodniej rozsiadł się na krześle.„A pan może udowodnić, że tak się stało?”Carrington najwyraźniej nie zauważył, że się zagalopował.Spostrzegł to sekretarz stanu i ruchem ręki nakazał Carringtonowi milczenie, a szejk powoli wstał.„Jest tak, jak mówi mój syn.” Cichy głos Amina Al-Tasana działał równie skutecznie, jak wyrocznia proroka.„Panna Blakemore ma zostać członkiem mojej najbliższej rodziny, więc od tej chwili jest pod moją ochroną.” Utkwił spojrzenie jastrzębich oczu w Carringtonie.„Nie życzę sobie, aby przesłuchiwano kogokolwiek z moich bliskich.”Sekretarz stanu Draper najwyraźniej się zmieszał, ale podniósł się z miejsca i podszedł do wychodzącego szejka.„Pragnę wyrazić zadowolenie z faktu, że rozwiązaliśmy ten problem tak szybko i skutecznie, panie Al-Tasan.” Lekko się skłonił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]