[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapewne nadal będzie szukał sposobu, aby zrzucić winę na Barrayar – najlepiej zamykając usta Milesowi, czyli pozbawiając go życia.Nadal istniało ryzyko, że zrealizuje ten plan, zważywszy na niechęć Cetagandan do cudzoziemców w ogóle, a do Barrayarczyków w szczególności.Tak, bezpieczniej zostać dziś w domu.Czy lepiej by się stało, gdyby Miles publicznie zwrócił fałszywy Klucz i wyznał prawdę już pierwszego dnia? Nie.wówczas ambasadę i wysłanników z planety nurzano by w błocie fałszywych oskarżeń i publicznego skandalu, nie dając im szans na udowodnienie swej niewinności.Gdyby zamiast Barrayarczykom lord X zdecydował podrzucić fałszywy Klucz innej delegacji – powiedzmy Marilacu, Aslundu lub Vervain – jego plan mógłby działać jak w zegarku.Miles miał cichą nadzieję, że lordowi X jest bardzo, bardzo przykro, iż obrał za cel Barrayar.Mam zamiar sprawić, żebyś jeszcze bardziej tego pożałował, parszywy draniu.Miles zacisnął usta i ponownie skupił uwagę na konsolecie.Miał tylko ogólny plan statków gubernatorów, gdyż niestety oficjalnie tylko taki był dostępny w banku danych ambasady Barrayaru, bez sięgania do tajnych materiałów.Miles przeglądał schemat holowidowy, skupiając się na poszczególnych poziomach i częściach statku.Gdybym był gubernatorem, który planuje rebelię – gdzie bym ukrył Wielki Klucz? Pod poduszką? Raczej nie.Gubernator wszedł w posiadanie Klucza, lecz nie miał klucza do Klucza, by tak rzec; pierścień nadal miała Rian.Gdyby lord X umiał otworzyć Wielki Klucz, mógłby dostać się do danych i zdobyć kopię wszystkich informacji, a potem, przyparty do muru, może by oddał oryginał, pozbawiając się tym samym namacalnego dowodu swych zdradzieckich planów.Albo wręcz by go zniszczył.Gdyby jednak tak łatwo otwierało się Klucz, dawno by już to zrobił, przy pierwszym poważniejszym błędzie w realizacji planu.Jeśli więc nadal próbował uzyskać dostęp do Klucza, powinien trzymać go w jakimś laboratorium kryptologicznym.Gdzie na tym wielkim statku mogło się mieścić coś takiego.?Jego domysły przerwał dzwonek do drzwi.Miles usłyszał głos pułkownika Vorreediego:– Lordzie Vorkosigan, mogę wejść?Miles westchnął.– Proszę.Wcześniej obawiał się, że jego praca przy konsolecie może zwrócić uwagę Vorreediego.Urzędnik protokolarny musiał kontrolować wszystko ze swojego gabinetu na dole.Vorreedi wszedł i spojrzał przez ramię Milesa na monitor holowidowy.– Ciekawe.Co to takiego?– Odświeżam sobie wiadomości o cetagandańskich okrętach wojennych.Wie pan, oficer ciągle się musi uczyć.Nadzieja na służbę na statku nie gaśnie.– Hm.– Vorreedi się wyprostował.– Sądziłem, że wolałby pan posłuchać najnowszych wieści o pańskim lordzie Yenarze.– Nie sądzę, żeby był mój, ale.mam nadzieję, że nie przytrafiło mu się nic złego? – szczerze zaniepokoił się Miles.Później Yenaro może się okazać cennym świadkiem; Miles zaczął poniewczasie żałować, że nie zaproponował lordowi schronienia w ambasadzie.– Jeszcze nie.Niemniej wydano nakaz jego aresztowania.– Na czyj wniosek, cetagandańskiej służby bezpieczeństwa? Za zdradę?– Nie, policji cywilnej.Za kradzież.– To fałszywy zarzut.Jestem gotów założyć się o wszystko.Ktoś próbuje posłużyć się aparatem przymusu, żeby wyciągnąć go z ukrycia.Mógłby się pan dowiedzieć, kto go oskarża?– Gemm nazwiskiem Nevic.Zna go pan?– Nie.Musi być marionetką.Ważny jest człowiek, który go do tego namówił.Od niego Yenaro dostał plany i pieniądze na fontannę.Teraz pociąga za dwa sznurki.– Zdaje się panu, że chodzi o tę samą osobę?– Nic mi się nie zdaje – odrzekł Miles.– Potrzebuję tylko niezbitego dowodu.Świdrujące spojrzenie Vorreediego wyrażało niezmącony spokój.– Dlaczego sądził pan, że Yenara oskarżono o zdradę?– Po prostu.nie zastanawiałem się nad tym.Kradzież jest o wiele lepsza, mniej rzuca się w oczy, jeśli jego wróg chce tylko, żeby policja wyciągnęła go z ukrycia i wystawiła mu na odstrzał.Vorreedi ściągnął brwi.– Lordzie Vorkosiganie.– zaczął, lecz po chwili rozmyślił się i zamknął usta.Kręcąc głową, wyszedł.Później do pokoju wszedł Ivan, usiadł na kanapie, oparł na wezgłowiu obutą stopę i westchnął.– Jeszcze tu jesteś? – Miles zatrzasnął konsoletę, ponieważ rozbolały go już oczy.– Myślałem, że korzystasz z okazji – tylko dwa dni i koniec wycieczki.A może skończyły ci się zaproszenia? – Miles wskazał kciukiem na sufit: Uwaga na podsłuch,Ivan wydął usta.Chrzanić to.– Vorreedi zatroszczył się o ochroniarzy.Wszystko staje się przez to mniej.spontaniczne.– Zamyślił się.– Poza tym zacząłem patrzeć pod nogi.Słuchaj, czy to jakąś egipską królową porwano w zwiniętym dywanie? Historia lubi się powtarzać.– Rzeczywiście lubi – zgodził się Miles.– I prawie na pewno się powtórzy.– Świetnie.Przypomnij mi, żebym stał trochę dalej od ciebie.Miles się skrzywił.Mniej więcej po minucie Ivan dodał:– Nudzę się.Miles wygonił go z pokoju.Ceremonia Otwierania Śpiewem Wielkich Bram nie miała na celu otwarcia żadnej bramy, choć śpiew był jej ważną częścią.Przy wschodnim wejściu do Niebiańskiego Ogrodu zgromadził się chór złożony z kilkuset ubranych na biało gemmów, mężczyzn i kobiet.Mieli okrążyć procesją ogród, przystając przy każdej z bram wychodzących na cztery strony świata, a późnym popołudniem zakończyć ją przy bramie północnej.Chór stał na pofałdowanej przestrzeni, która miała zdumiewającą akustykę, a publiczność złożona z galaktycznych wysłanników oraz gemmów i ihumów również zajęła miejsca stojące.Miles ugiął nogi w kolanach, przygotowując się do przetrwania tej męki.Na widowni było dużo miejsca, by pomieścić kule ihumek, które licznie przybyły na uroczystość – chyba kilka setek rozsianych w różnych miejscach polanki.Ile ich tu może mieszkać?Miles rzucił okiem na ich skromną delegację – składającą się z niego, Ivana, Vorobyeva i Vorreediego odzianych w galowe czarne uniformy, oraz Mii Maz, która tak jak poprzednio miała na sobie czarno-biały strój.Pozbawiony cetagandańskich cywilnych szat, Vorreedi bardziej przypominał Barrayarczyka i oficera; Miles musiał przyznać, że pułkownik prezentuje się też znacznie groźniej.Maz oparła dłoń na ramieniu Vorobyeva i wspięła się na palce, kiedy zabrzmiała muzyka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]