[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Och, nie mów, że udzieliłeś schronienia mojemu bratu.Myślałam, że wy dwaj wciąż nie jesteście w dobrych stosunkach.Wiesz wszystko o zniknięciu Tarquina?- Obawiam się, że nie, moja droga, i wcale nie chcę wiedzieć - odparł wicehrabia obojętnie.- Przy kolacji możesz mi o tym opowiedzieć, jeśli zechcesz.Jestem gotów okazać wyrozumiałość, choć zupełnie nie obchodzi mnie, co się z nim dzieje.To ty budzisz moje zainteresowanie - zakończył chrapliwym głosem.Emily zacisnęła usta.Niedorzeczna myśl, że ci dwaj mogli działać w zmowie, żeby ją zwabić do tego domu, zakiełkowała jej w głowie i szybko zaczęła się rozrastać.- Rozumiem, że to dla mnie? - odezwał się Riley, zabierając coś ze stolika w holu.Emily szybko na niego spojrzała, ale nie zorientowała się, o czym mówi.Zrozumiała dopiero wtedy, gdy usłyszała charakterystyczny brzęk wrzucanych do kieszeni monet.Wicehrabia Devlin zapłacił Mickeyowi Rileyowi za to, że ją tu przywiózł! Podeszła do Nicholasa i zajrzała mu w oczy.- Spiskowałeś z tym.tym kundlem, żeby mnie oszukać? Sprowadziłeś mnie tu bez powodu?Nicholas wyciągnął rękę, żeby dotknąć jej twarzy.- Ależ istnieje bardzo dobry powód, żebyś tu była, skarbie.Wiem, że pamiętasz, iż kiedyś byliśmy razem.sami.i obojgu bardzo nam się to podobało.Wkrótce będziesz zadowolona, że zachowałem się jak despota.Emily ze złością odepchnęła palce gładzące jej policzek.- Ty podła bestio!Nim się zastanowiła, co robi, jej dłoń z klaśnięciem wylądowała na szczęce Devlina Jak przez mgłę usłyszała rechot Rileya.Nicholas chwycił się za miejsce, w którym wykwitła czerwona plama.- Jeśli chcesz, żebym cię dzisiejszej nocy poskromił, możesz na mnie liczyć - powiedział głosem, w którym obok złości pobrzmiewała nuta podniecenia.Emily ogarnął strach, ale wykrzesała w sobie resztki odwagi; nie mogła sobie pozwolić na popadanie w panikę.- Nie wystarczy ci, że już raz mnie uwiodłeś? - syknęła nienawistnie.- Oczywiście, że nie.Gdyby było inaczej, czyż narażałbym się na takie trudy i wydatki?Oderwawszy lubieżny wzrok od wzburzonej twarzy Emily, wicehrabia rzucił Rileyowi wymowne spojrzenie.Riley posłusznie się oddalił, ale jego sprośny rechot jeszcze przez chwilę odbijał się echem po holu, sprawiając, że Emily poczuła się podwójnie upokorzona.W przebłysku opamiętania rzuciła się do drzwi, żeby uciec z tego przeklętego domu, ale niespodziewanie z cienia wynurzył się lokaj.Bez słowa zamknął drzwi i zabrał klucz.Patrząc bezradnie, jak milczący sługa znów znika w cieniu, przypomniała sobie, gdzie wcześniej widziała tę brą-zowo-złotą liberię: to było na Whiting Street.Tak samo ubrany był stangret Devlina.Ledwie mogła oddychać, a co dopiero mówić.W końcu jednak z jej drżących ust wydobyły się słowa:- Jesteś potworem.Wstydzę się, że kiedyś tak słabo cię znałam, że chciałam za ciebie wyjść.- Cicho.- Devlin wolno podążał za nią, kiedy cofała się w popłochu, aż wreszcie stanęła przyparta do ściany.- Nie musisz się z mojej strony niczego obawiać, Emily.Rozumiem, jesteś zła, że spiskowałem z tym rzezimieszkiem.Ale co innego mogłem zrobić? - Wzruszył ramionami.- Nie chciałaś się ze mną spotkać.przysyłałaś mi okrutne listy, odrzucające moją miłość.Dlaczego? Chcę od ciebie tylko tego samego, co kiedyś dałaś mi dobrowolnie.Rozdział dwunasty- W końcu będę wisiał za Devlina! Powinienem był z nim skończyć poprzednim razem! - zawołał Tarquin, kiedy powóz Marka zatrzymał się przed rezydencją Beaumon-tów przy Callison Crescent.Podczas szybkiego przejazdu przez północne przedmieścia Londynu Marka nie opuszczały podobne mordercze myśli.Starał się jednak trzymać emocje na wodzy, ponieważ obecnie jedynym celem, jaki go obchodził, było wyrwanie Emily z łap Devlina.Gdy będzie bezpieczna, wtedy przyjdzie czas, żeby zastanowić się nad zemstą.- Devlin drogo zapłaci za swój niegodziwy uczynek.- Groźba została wypowiedziana zimnym i ostrym tonem.- Możesz być tego pewien.Na razie musimy za wszelką cenę ostrzec Emily przed niebezpieczeństwem.Tarquin zeskoczył na ziemię, twarz miał ściągniętą niepokojem i poczuciem winy.Mark wiedział, że przyjaciel obawia się nie tylko o bezpieczeństwo siostry, ale też o los zony.Pół godziny wcześniej rozstali się z Jenny; wysiadając, przyznała się do lęku o to, że Mickey zemści się na niej, jeśli odkryje, że przez nią nie ubije interesu z Devlinem.Jenny wykazała się przy tym godną podziwu dzielnością, zapewniając Tarquina, że schroni się u ciotki mieszkającej w Hackney, dopóki cała sprawa nie zostanie wyjaśniona.I tam właśnie, na Brewer Street, ją zostawili.- Co do jednego twoja żona ma rację - odezwał się Mark.- Riley jeszcze nie wie, że wróciłeś na łono rodziny.Jeśli będzie próbował wykorzystać twoją nieobecność, żeby wywabić Emily z domu, podstęp sam się wyda.Bruzdy wokół ust Tarquina pogłębiły się, zdradzając stan jego ducha.Bezmyślnym postępowaniem wywołał całą serię katastrofalnych zdarzeń, których konsekwencje dotykały całej jego rodziny.Mark kątem oka widział posępną twarz Tarquina, zdawał sobie sprawę z jego udręki, ale był jak najdalszy od współczucia.Martwił się jedynie o Emily.Najpierw musiał się upewnić, że nic jej nie grozi, a dopiero potem mógł wyładować złość na Tarquinie.- Chyba byłoby rozsądniej zachować najgorsze wiadomości w tajemnicy przed twoimi rodzicami - zasugerował.- Ich skądinąd całkiem zrozumiały gniew może spowodować sporo zamieszania i tym samym dać temu łajdakowi czas, by wziął nogi za pas, lub, co gorsza, znaleźć jakiś sposób, żeby się z tego wykręcić.- Nie ma takiego miejsca, gdzie ten drań mógłby się przede mną ukryć, tak żebym go nie znalazł.- Ja zajmę się wicehrabią.Tarquin wytarł nos rękawem i zaczął się przechadzać tam i z powrotem po chodniku.- Możesz mu złoić skórę, jeśli masz ochotę, ale potem ja i tak go zabiję! Miałem go za skończonego libertyna, ale nie sądziłem, że jest tak podły, by próbować zniszczyć kobietę, którą kiedyś rzekomo wielbił.- Nagle ruszył w stronę domu, ale Mark zawołał za nim, by się zatrzymał.- Dlaczego wtedy, przed laty, się pobiliście? Czyżby powodem waszej wzajemnej nienawiści były zerwane zaręczyny pomiędzy Emily a Devlinem?Tarquin pokręcił głową, zapatrzony gdzieś w dal; w jego oczach płonęła niepohamowana wściekłość.- Zaręczyny zostały zerwane po tym, jak go pobiłem.- Urwał, Przestępując z nogi na nogę.- Nigdy o tym nie mówiłem Emily ani rodzicom.Zwłaszcza Emily byłaby zdruzgotana, gdyby się dowiedziała, jakiego niegodziwca pokochała.Przez długie miesiące po zerwaniu zaręczyn nie mogła dojść do siebie.- Przeszył Marka świdrującym spojrzeniem.- Gdyby mój ojciec się dowiedział, wyzwałby go na pojedynek.Wierzę, że zachowasz to dla siebie.- Przesunął dłonią po nieogolonym podbródku.- Według mnie wicehrabia był zadowolony, że z małżeństwa nic nie wyszło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl