[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym wszystkim był jeden cel, jeden zamiar, jedno dążenie.On.By się uratować, musiałby się jej oddać.To jego jedyne wyjście.Emma Guinness uśmiechnęła się.Powiedzmy - wycedziła - że skoro dla ciebie postawię wszystko na jedną kartę, spodziewam się, że będziemy ze sobą bardzo blisko.Coś ty powiedział? - spytała Pat, w której oczach błyszczała wściekłość.Powiedziałem jej, że sama z sobą musi się pieprzyć, nikogo do tego nie znajdzie.Pat uśmiechnęła się lodowato.Oddałaby duszę, żeby przy tym być.Dotąd nigdy nie chciała nikogo zabić.Teraz tak.I to nie tylko Emmę Guinness.Melisse Wayne także.- A sprawa z Melissa? - warknęła.- Nie wchodziliśmy w to.Chyba zrozumiała, o co mi chodzi.Pat roześmiała się gorzko.- A więc wszystko skończone.- Taaak, na to wygląda.Albo wyskoczymy, albo nas wypchną.Popatrzyli na siebie, a miłość, którą oboje uczyli się odczuwać, złagodziła ich gniew i rozczarowanie.W tym momencie ktoś powinien powiedzieć: Wiesz, cieszę się.Ale nikt tego nie powiedział, ponieważ żadne tak nie myślało.Zdarzyła się katastrofa.Nie ma co udawać, że nic się nie stało.Tony postąpił dobrze, słusznie, przyzwoicie, i zapłacił za to tym, czego pragnął najbardziej - swoją karierą filmową.Pat również była zrozpaczona, zarówno ze względu na niego, jak i na siebie.Przepadła jej jedyna szansa na reżyserowanie, a wszystko to z powodu zła, jakie wyrządziły dwie kobiety.Splotła rękę z jego dłonią.- Mamy siebie - powiedziała.- Nie bylibyśmy razem, gdybyś zrobił to, czego od ciebie chciały.Uśmiechnął się dziwnie, prawie czule.Pat chciała, by zrobił to jeszcze raz.- Powiedz coś - poprosiła.- Co?- Pomyśl! Roześmiał się.- Kocham cię? - Nie!- Kocham cię.- Za drugim razem zgadłeś.Musisz poćwiczyć - zażartowała, chowając twarz w jego ciele, gdy irytacja tymczasem zanikała w obliczu ich nowej intymności.Teraz panowała między nimi więź.Była głębsza niż kiedykolwiek, wzmocniły ją katastrofy, którym stawili czoło, i wszystkie przyszłe, jakie przeżyją.- Co teraz poczniemy, Tony? - spytała.Będąc tak blisko siebie mogli bezpiecznie rozmawiać o swej niepewnej przyszłości, o przyszłości Tony’ego.- Będziesz miała roboty po uszy, porządkując majątek Alabamy.To robota dla dziesięciu osób.- Przynajmniej nie musimy się troszczyć o pieniądze.- Jestem aktorem, Pat.Muszę grać.Była to łagodna wymówka, lecz problemy już zaczynały nabrzmiewać.Ich miłość wystawiona zostanie na próbę.- I co zrobisz?- Nie wiem, będę stukał do różnych drzwi, prosił, błagał,”gdzieś tam grał.- W Los Angeles? - Tu jest Pat, tu znajduje się majątek Alabamy.Lecz nie ma tu pracy dla aktora.Wiedziała o tym.On również.- Chyba w Nowym Jorku.Odetchnęła głęboko.Już się zaczęło.Ambicje rozdzielą ich fizycznie.Ile czasu upłynie, nim osłabnie więź duchowa? Bez względu na racje rozumowe Tony będzie ją za to winił.Gdyby nie istniała, gdyby oboje nie istnieli, Tony pławiłby się teraz w chwale.U drzwi na scenę lodowego miasta będzie to pamiętał, gdy zaczną piętrzyć się odmowy, a marzenia rozwieją, zostawiając za sobą tylko pustą obsesję.Gdyby Tony podróżował bez obciążeń, nadal by płynął.Ona była emocjonalnym bagażem, który go pogrążył.Do diabła! Nie straci go jeszcze raz.Musi być jakieś wyjście.Jak przez zło i ciemność zdoła przedrzeć się ku światłu? Emma Guinness unosiła się w jej myślach, falujący, wdzięczący się kłąb tafty i koronek, a krwawa mgła obrzydzenia wezbrała przed oczyma Pat.- Tony, musimy coś zrobić.Możemy skierować sprawę do sądu, nie wiem, zwrócić się do prasy, co się da.Nie możemy tak po prostu siedzieć i czekać, aż nas przerobią.- Daj spokój - powiedział Tony.- Nie ma o czym mówić.Skarżyć Cosmos? Musielibyśmy mieć miliard dolarów, żeby tylko wnieść powództwo.Prasa, radio i telewizja rzuciłyby się na nas i nie zostawiłyby na takich pacanach suchej nitki.Pat podeszła do niego.Uklękła.- Tony, nie pozwolę, żeby nas rozdzielili.Nie dopuszczę, żebyśmy my to puścili.Nie.W żadnym razie.Pomóż mi.- W oczach miała łzy.Położyła mu obie ręce na kolanach.Przykrył je swymi dłońmi i usiłował się do niej uśmiechnąć.- Sprzedam polisę i będziemy mieli dwa i pięć dziesiątych dziecka - powiedział.Tylko na tyle było go stać.Choć była tak nieszczęśliwa, zdobyła się na stanowczy uśmiech.Myśli jej kłębiły się w poszukiwaniu choćby cienia rozwiązania.Spróbowałbym z Lathamem - powiedział Tony gorzko.- Uratowałem skurwysynowi życie.Ale słyszałaś, co mówił przez telefon.Oddał Cosmos Guinness jako osobistą zabawkę.Za nic nie będę żebrał u tego sukinsyna.Słuchając go Pat zastygła i wiedziała już, co zrobi.Tony nie poprosi Lathama, żeby go uratował.Ona może.W końcu już go kiedyś o coś prosiła.18.Latham przemierzał plażę długimi krokami, jakby dotarcie do jej odległego krańca mogło rozwiązać jego życiowe problemy.Mówił szybko i Pat musiała dobrze nadstawiać ucha, by wychwycić słowa, które rozwiewał pustynny wiatr.Pat, nawet mnie nie proś.Przeszedłem przez to wszystko wczoraj.Faksy, teleksy, telefon zajęty cały dzień.Emma oszalała.Nie wiem, co jej Tony powiedział czy zrobił, ale jest kompletnie wykończona.Chce go zniszczyć, załatwić na amen, zmieść z powierzchni ziemi.Wyrzucenie go z filmu to dopiero początek.Ty pośrednio też jesteś jej celem.I ciebie wysadzi.Jest nieugięta i nie mogę przemówić jej do rozumu.Próbowałem, ale nie daję rady.Maszerował dalej, jego pełne winy oczy unikały podejrzliwego spojrzenia Pat.- Gówno prawda, Dick - wybuchnęła Pat - i dobrze o tym wiesz.Wynalazłeś Emmę Guinness jak jakiegoś frankensteinowskiego potwora.Ty ją stworzyłeś.Jesteś za nią odpowiedzialny.Możesz ją zniszczyć.Winien to jesteś światu.Cosmos to twoja kolejka do zabawy.Wyrzuć ją, nie nas.I tak to był zwariowany wybór.Wszyscy tak uważają.- Nie mów mi, jak mam prowadzić interesy.- Teraz na nią spojrzał.Dotknęła żywego nerwu.Nikt nie powiedział Dickowi Lathamowi, że dokonał złego wyboru.Nikt i nigdy.- Przepraszam, Dick, ale jestem taka wściekła i smutna nie ze względu na siebie, ale na Tony’ego.Znasz tę historię.Melissa chciała, żeby Tony naprawdę ją przeleciał na planie, a potem Emma zażądała inspekcji cielesnej, żeby ściągnąć wodze Melissie.Jeśli w to wierzysz, a to wszystko jest prawdą, nie możesz puścić tego płazem.To nie jest.nie jest.- Urwała.Chciała powiedzieć: sprawiedliwe, ale dla Dicków Lathamów tego świata nie byłoby to dość wymowne.- To nieprofesjonalne - prychnęła wreszcie.Latham maszerował dalej.Nie odpowiedział jej od razu.Nie mógł się przyznać, że Emma ma go na własność.Nie mógł zrobić nawet najmniejszej aluzji, że jest obiektem szantażu, gdyż stałby się podejrzanym o morderstwo.Naturalnie Pat miała rację.Jak zwykle.Emma, krańcowo niebezpieczna i gwałtowna psychopat-ka, trzymała w dłoni jego bijące serce.Intryga, którą rozgrywała na planie „Mali-bu”, nie była wyłącznie nieprofesjonalna czy niemoralna.Była z gruntu zła.Wiedział wszystko o obsesji Tony’ego.Też cierpiał z powodu obsesji.Wiedział też, że jeśli nie zainterweniuje, życie Tony’ego będzie przegrane.Ale to życie Valentina, nie jego.Któregoś dnia rozprawi się z Emmą Guinness.Dysponując górą pieniędzy znajdzie jakiś sposób.Lecz będzie potrzebował cennego czasu, planu i starannego zatarcia śladów.Teraz miał pistolet przy skroni.Emma nalegała, by dał pisemne żyro jej władzy nad personelem.To albo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]