[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I dbała o dobro swego pracodawcy.William nalewał whisky.Pat rzekła:- Ten twój mały Józef jest kapitalny.Wiesz, co mi dzi siaj powiedział? Kiedy wyjeżdżałam dorożką na spotkanie Petera, malec przywędrował do mnie z buzią usmarowaną na biało.Zapytałam, gdzie był.Pokazuje palcem na gospodarkę za gościńcem i powiada: „Dobra krówka, babciu, miła krów ka.Śmietankę daje na sam wierzch wiadra, żebym mógł pa luszkiem sięgnąć.”Gerald potrząsnął z żalem głową.- Tego ci zazdroszczę, Williamie.Nie twojej oberży, choć to pewno złote jabłko, ale twoich dzieci.I pewno byłbym przezorniejszy, gdybym miał rodzinę.Jego żona umarła w połogu po dwunastu latach bezpłodnego małżeństwa, a GeTald, głęboko do niej przywiązany, nie ożenił się powtórnie.Co prawda niejedna dziewczyna z Ken-mare wiedziała, że ten wdowiec nie zachowuje celibatu.- Przezorność, to niepodobne do ciebie! - śmiała się Pat.- Kiedy ci bójka zapachnie, nic cię w domu nie utrzyma!Gerald uśmiechnął się do niej, ale z pewną zawziętością w spojrzeniu.Pat rzekła, poważniejąc:- Musimy zadecydować, jak i dokąd cię wysłać.- Dokąd, to wiadomo - przerwał jej Gerald.- Mam zamężną siostrę w Donegal.Gdy tam się dostanę, a przede wszystkim gdy opuszczę tę okolicę, będę bezpieczny.Naj trudniej jest z tym, jak” i dlatego was muszę prosić o pomoc, przyjaciele! A na dokładkę do wszelkich kłopotów jestem bez grosza przy duszy.Strajk trwa już od paru tygodni.Z tym zastrzeżeniem rozprawił się Peter:- To nie problem.- Nie mogę powiedzieć, żebym miał dużo nadziei - mruknął posępnie Gerald.Od kiedy musiał się rozstać z towarzyszami pracy i walki, których zaufanie go podtrzy mywało, podupadł na duchu.- Raz mi się udało wydostać z ich rąk, po tej aferze ze spaleniem Iveragh.Trudno się spodziewać, żeby mi drugi raz takie szczęście sprzyjało.- Głupstwo! - zawołała Pat.- Nie opuszczaj nosa na kwintę! Jeden energiczny człowiek może przechytrzyć całe wojsko tych półgłówków, uciec przed nimi, ocalić skórę, nawet jeśli musi przejść przez sam środek tej bandy!Kiedy już obgadali i dokładnie ułożyli plan ucieczki Geralda z zastawionych na niego przez policję sieci, Pat powiedziała:- Więc musisz poczekać dzień lub dwa, zanim ja pozbieram wszystko co potrzebne.Byle jakie stare łachy nie wystarczą.Musisz wyglądać naprawdę wytwornie.I chodzisz takimi ciężkimi, wielkimi krokami.Trzeba będzie coś obmyślić.Może będziesz udawał, że kulejesz.I oczywiście precz z tymi zaroślami na twarzy! - Jak łobuziak pociągnęła z uciechą Geralda za brodę.- Nic mu absolutnie nie grozi, dopóki jest tutaj - zapewnił William.- Tylko że to żadna przyjemność na tym poddaszu.- To poddasze to prawdziwe piekło! - jęknął Gerald.- Wybacz mi, Williamie.Jestem ci bardzo wdzięczny za kryjówkę.Ale oby to nie trwało zbyt długo! Kto inny mógłby pewno czytaniem czas zabijać, ale to nie moja specjalność.- Więc posiedźmy jeszcze i pogadajmy - zapropono wała Pat.- Za dnia możesz odespać zarwaną noc.- A skoro mamy tu wśród nas posła do parlamentu, to go pociągniemy za język - zażartował dobrodusznie William.- Co do mnie, cały zamieniam się w słuch.Gadajcie, bracie! W Killarney nic się nie zdarza ciekawego, prócz może jakiegoś zgwałcenia niechcący!- Szanuj moje siwe włosy - przerwała mu Pat.I dodała, mrugając do Geralda: - Chociaż o ile mnie pamięć nie myli, takie zdarzenia bywają dosyć ciekawe dla zainteresowanych stron.Peter popatrzył po zebranej kompanii i zaczął:- Najpierw wy mi powiedzcie, co tutaj się myśli o Par nellu i o działalności stronnictwa irlandzkiego w parlamen cie.Nasz dorożkarz dzisiaj wyrażał się o nim z oględną apro batą, ale ponieważ mu jeszcze wtedy nie zapłaciliśmy, więc trudno go uważać za bezstronnego.Pat nie robiła ceremonii.- Co do mnie i z całym należnym szacunkiem dla nasze go posła - tu skłoniła głowę przed Peterem z udawaną po wagą - to ja nie wierzę, abyście cokolwiek osiągnęli razem z Parnellem.Idziecie drogą, którą Anglicy wybrukowali dla własnych celów.Dorożkarz powiedział, że ostatecznie naszą kłótnię będą musiały rozstrzygać kule.Nie nowina dla was, że i ja tak myślę.Po śmierci męża Pat usiłowała ująć cugle w swoje ręce i pokierować synami.Ale to nie było łatwe.Każdy z nich wyrobił sobie już własny pogląd, nie bez wpływu osobistych spraw i może usprawiedliwień, na kwestie irlandzkie.Z mniejszym lub większym entuzjazmem nadal dążyli do tego samego ostatecznego celu co i matka, ale już się nie zgadzali ani z nią, ani między sobą co do środków zmierzających do osiągnięcia tego celu.- Zawsze pozostałem w głębi serca bojownikiem - po wiedział William.- Bunt przeciw okupacji, nawet jeśli kończy się klęską, rozżarza płomień patriotyzmu, podnieca uczucia narodowe.Ale nie widzę obecnie możliwości zorga nizowania powstania.Parnell jest jedynym wśród nas utalentowanym przywódcą, a on jest przeciwny przelewaniu krwi.- Ojciec też był przeciwny przelewaniu krwi - zauważył Peter, a Pat zaraz wtrąciła:- Wcale nie, pod koniec życia zmienił zdanie, kiedy na sobie zaznał, biedaczysko, ciężkiej ręki Anglików.Był przeciwny przypadkowym, niezorganizowanym wybrykom gwałtu, jak i ja.Ale spodziewał się dożyć chwili, gdy znowu zapłoną sygnałowe wici!- Położenie Parnella nie jest łatwe - powiedział Peter
[ Pobierz całość w formacie PDF ]