[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On teraz niejest ju¿ twoim wrogiem, ale s¹ inni, którzy mog¹ byæ równie¿ jego wrogami.- Co to znaczy?- Nie wiem - odpar³ mê¿czyzna, patrz¹c oczami wieœniaka spod krzaczastych brwi.- Jestem tylko pos³añcem.Ty powinieneœ wiedzieæ, co to oznacza, nie ja.- Wiesz o Palatynie.- Wieœci o œmierci maniaka szybko siê rozchodz¹.Zw³aszcza, gdy pochodzi zprzeciwnego obozu i zabi³ kilku twoich przyjació³.Jaki pseudonim dosta³ odswoich ludzi? Chyba Rewolwerowiec, tak jak romantyczne postacie z waszychwesternów, które zreszt¹ ubóstwiam.Tylko, ¿e taki facet bywa³ nieodmiennieparszyw¹ œwini¹ bez zasad, pozbawion¹ wszelkiej moralnoœci, bo chodzi³o mutylko o zyski i patologiczn¹ brutalnoœæ.W dzisiejszych czasach móg³by zostaæprezesem korporacji, prawda?- Mo¿esz sobie darowaæ, takie teksty opowiadaj¹ dzieciom w stanowych szko³ach.- Rostow czeka na odpowiedŸ, ale nie musisz udzielaæ jej od razu.Mogê siê ztob¹ skontaktowaæ.Za dzieñ, dwa, czy nawet za kilka godzin.Powiedz tylko,gdzie.Mo¿emy ciê st¹d wydostaæ, umieœciæ w bezpiecznym miejscu.Michaeljeszcze raz przyjrza³ siê uwa¿nie twarzy Rosjanina.Podobnie jak Rostow wAtenach, mê¿czyzna mówi³ prawdê - a przynajmniej to, co za prawdê uwa¿a³.Niewiadomo tylko, jakich informacji udzielono mu z Moskwy.- Co oferuje Rostow?- Ju¿ powiedzia³em: bezpieczeñstwo.Dobrze wiesz co ciê tu czeka.WzgórzePalatyñskie.- Bezpieczeñstwo w zamian za co?- O tym porozmawiasz z Rostowem.Dlaczego ja mia³bym stawiaæ ci warunki? I takbyœ mi nie uwierzy³.- Powiedz Rostowowi, ¿e siê myli.- Je¿eli chodzi o Rzym? O Wzgórze Palatyñskie?- O Wzgórze - odpar³ Havelock, zastanawiaj¹c siê, czy odleg³y o dziesiêætysiêcy mil dyrektor KGB dostrze¿e podstawow¹ prawdê zawart¹ w wiêkszymk³amstwie.- Nie potrzebujê bezpieczeñstwa w £ubiance.- Odmawiasz wiêc?- Odrzucam przynêtê.Nagle, przy akompaniamencie st³umionych przekleñstw,rozleg³o siê walenie w drzwi toalety.Kawa³ek drewnianego klina przesun¹³ siênie wiêcej ni¿ cal po posadzce, ale to pozwoli³o intruzowi krzykn¹æ przezszparê:- Hej, co siê tam u diab³a dzieje? Otwieraæ! Ale ju¿! Rosjanin zerkn¹³ nadrzwi, Havelock nie.- Gdybyœ zmieni³ zdanie - poœpiesznie powiedzia³ mê¿czyzna to za Bibliotek¹Publiczn¹ w Bryant Park stoi rz¹d kub³Ã³w na œmiecie.Pozostaw na jednym z nichczerwony znaczek, mo¿esz u¿yæ flamastra, albo jeszcze lepiej lakieru dopaznokci.Tego samego dnia spaceruj po Broadway'u o dziesi¹tej wieczorem,miêdzy Czterdziest¹ Drug¹ a Piêædziesi¹t¹ Trzeci¹ Ulic¹, po wschodniej stronie.Ktoœ do ciebie podejdzie i da ci adres kontaktowy.Oczywiœcie spotkacie siê naotwartej przestrzeni.¯adnych pu³apek.- Co tam siê dzieje?! Na mi³oœæ bosk¹, otwórzcie te cholerne drzwi!- Myœla³em, ¿e sam bêdê móg³ wybraæ miejsce kontaktu.- Mo¿esz.Po prostu cz³owiekowi, który do ciebie podejdzie, powiedz gdziechcesz siê spotkaæ.Daj nam tylko trzy godziny wyprzedzenia.- ¯eby obstawiæ teren?.- Sukinsynu! Otwieraj! - Popychane z furi¹ metalowe drzwi uchyli³y siê znów nakilka cali.Kawa³ek drewna przesun¹³ siê, rysuj¹c terakotê.- W porz¹dku, o co ten szum? - Do rozgniewanego intruza do³¹czy³ inny, spokojnyg³os.- Ktoœ zablokowa³ te pieprzone drzwi! Nie mogê wejœæ do œrodka, ale s³yszê jakrozmawiaj¹!- My stosujemy œrodki ostro¿noœci, tak jak i ty - powiedzia³ Rosjanin.- To cojest miêdzy tob¹ a Rostowem.jest miêdzy tob¹ a Moskw¹.Kiedy w Nowym Jorkuwpadam w tarapaty, nie dzwoniê na policjê.- S³uchajcie no, wy tam, w œrodku! - krzykn¹³ drugi, stanowczy g³os.-Utrudnianie normalnego funkcjonowania urz¹dzeñ na miêdzynarodowych lotniskachjest przestêpstwem i dotyczy to równie¿ toalet! Ostrzegam was, gnojki, ¿e zarazwezwê stra¿!- Surowy g³os zwróci³ siê do intruza.- Na twoim miejscu poszuka³bym innegokibla.Te dzieciaki u¿ywaj¹ igie³, mog¹ byæ naæpani i niebezpieczni.- Muszê siê odlaæ, cz³owieku! A oni nie gadaj¹ jak dzieciaki.O, tam idzieglina! Hej, chodŸ pan tutaj!- Nie s³yszy! Idzie dalej.Pójdê zadzwoniæ.- Cholera jasna!- Wychodzimy - powiedzia³ Havelock, schylaj¹c siê po marynarkê i przek³adaj¹cbroñ z rêki do rêki.- Darujesz mi wiêc ¿ycie? - zapyta³ Rosjanin.- Nie bêdzie zw³ok w mêskiejtoalecie?- Musisz dostarczyæ mi odpowiedŸ.Ale z lakierem na kub³ach od œmieci, mo¿eszsobie daæ spokój.- Czy w takim razie mogê dostaæ swoj¹ broñ?- Taki wielkoduszny to ju¿ nie jestem.Zrozum, jesteœ moim wrogiem i by³eœ nimprzez d³ugi czas.- Trudno mi bêdzie wyt³umaczyæ siê ze zgubionej broni.Chyba to rozumiesz.- Powiedz im, ¿e sprzeda³eœ j¹ na bazarze, to bêdzie twój pierwszy krok dokapitalizmu.Kupiæ tanio - a jeszcze lepiej dostaæ za darmo - i sprzedaæ drogo.Buria to dobry pistolet, mo¿esz du¿o zarobiæ.- Oddaj, proszê!- Nie rozumiesz, comrade.Zdziwi³byœ siê jak wielu oszustów w Moskwie darzy³obyciê szacunkiem.Idziemy! Havelock chwyci³ mê¿czyznê o zniszczonej twarzy zaramiê i popchn¹³ w stronê wyjœcia.- Wybij drewno spod drzwi - rozkaza³,wk³adaj¹c broñ za pasek i podnosz¹c walizeczkê.Rosjanin us³ucha³.Nacisn¹³butem stercz¹cy klin, poruszy³ nim w prawo i lewo i domkn¹³ drzwi.Kopn¹³uwolniony, kawa³ek drewna na bok i otworzy³ drzwi.- Jezu Chryste! - krzykn¹³ oty³y cz³owiek w b³êkitnym kombinezonie.- Parapieprzonych peda³Ã³w!- Ju¿ id¹! - krzykn¹³ mê¿czyzna w koszuli, wybiegaj¹c z biura po drugiejstronie korytarza.- Chyba siê pan spóŸni³, panie kierowniku powiedzia³ pracownik dzia³u cargo,szeroko wytrzeszczonymi oczyma wpatruj¹c siê w Havelocka i Rosjanina.- Ma panswoich pieprzonych gnojków.Dwie królewny, którym by³o za zimno na parkingu.- Idziemy! - szepn¹³ Havelock, chwytaj¹c Rosjanina za ³okieæ.- Ohydne! Odra¿aj¹ce! - wykrzykiwa³ kierownik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]