[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyci¹gam rêkê w ciemnoœci i rêka dotyka prze³¹cznika elektrycznego.— Znalaz³em.To tutaj o n jest; — i — Mogê g o teraz w³¹czyæ.Ale nie musia³em znaæ po³o¿enia prze³¹cznika ani pozycji mojej rêki, ¿ebyzapaliæ œwiat³o.Wystarczy³by zwyk³y zmys³owy kontakt miêdzy rêk¹ aprze³¹cznikiem.Móg³bym siê ca³kowicie myliæ co do „to tutaj on jest", a i tak,z rêk¹ na prze³¹czniku, potrafi³bym go w³¹czyæ.Pytanie brzmi: Gdzie jest moja rêka? Bardzo specyficzna i szczególna jestrelacja miêdzy t¹ czêœci¹ samowiedzy a spraw¹ poszukiwania prze³¹cznika czywiedz¹, gdzie siê znajduje.W stanie hipnozy, na przyk³ad, móg³bym ¿ywiæ przekonanie, ¿e moja rêka znajdujesiê nad moj¹ g³ow¹, podczas gdy w rzeczywistoœci trzyma³bym j¹ wyci¹gniêt¹poziomo do przodu.W takim przypadku zlokalizowa³bym prze³¹cznik tam, nadg³ow¹.Móg³bym nawet uznaæ w³¹czenie œwiat³a za weryfikacjê mojego odkrycia, ¿eprze³¹cznik znajduje siê „nad moj¹ g³ow¹".Projektujemy nasze opinie o nas samych na œwiat zewnêtrzny i czêsto mo¿emy siêmyliæ co do nas samych, a mimo to poruszaæ siê, dzia³aæ i skuteczniewspó³dzia³aæ z naszymi przyjació³mi, choæ w kategoriach fa³szywych opinii.Czym zatem jest JaŸñ"? Co, w kontekœcie tego rozdzia³u,dodaje do informacji pos³uszeñstwo starej radzie „poznaj samego siebie"?Niech mi bêdzie wolno zacz¹æ od pocz¹tku.Przypuœæmy, ¿e „wiem", ¿e moja rêkaznajduje siê nad moj¹ g³ow¹ i „wiem", ¿e prze³¹cznik jest na wysokoœciramienia.Przypuœæmy, ¿e mam racjê co do prze³¹cznika, ale mylê siê w sprawierêki.W poszukiwaniu prze³¹cznika nigdy nie natrafiê rêk¹ na miejsce, gdzienaprawdê siê znajduje.By³oby lepiej, gdybym nie „wiedzia³", gdzie jestprze³¹cznik.Wówczas zapewne znalaz³bym go jakimœ przypadkowym ruchem w trakcieprób i b³êdów.Jakie¿, zatem, s¹ regu³y samowiedzy? W jakich okolicznoœciach lepiej jest (zpragmatycznego punktu widzenia) nie dysponowaæ tego rodzaju wiedz¹ ni¿ mieæopinie b³êdne? W jakich okolicznoœciach samo wiedza jest konieczna zpragmatycznego punktu widzenia? Wygl¹da na to, ¿e wiêkszoœæ ludzi ¿yje bez¿adnych odpowiedzi na tego typu pytania.W istocie zdaj¹ siê ¿yæ, nie zadaj¹cnawet takich pytañ.Potraktujmy ca³¹ sprawê bez takiej arogancji epistemo-logicznej.Czy pies masamowiedzê? Czy mo¿liwe, by pies bez samowiedzy móg³ goniæ królika? Czy ca³amasa upomnieñ nakazuj¹cych nam poznawaæ samych siebie to jedynie pl¹taninamonstrualnych z³udzeñ nagromadzonych w celu skompensowania paradoksówœwiadomoœci?Jeœli odrzucimy przekonanie, ¿e pies jest jednym stworzeniem, a królik innym irozwa¿ymy ca³oœæ pies-królik jako jeden system, mo¿emy zapytaæ: jaki nadmiarjest w tym systemie niezbêdny, by ta jego czêœæ by³a w stanie goniæ tamt¹? Lubmo¿e nie by³a w stanie n i e goniæ?Wydaje siê, ¿e teraz odpowiedŸ jest zupe³nie inna: jedyna niezbêdna informacja(tzn.nadmiar) ma w tych przypadkach charakter relacyjny.Czy królik, rzucaj¹csiê do ucieczki, mówi psu, by go goni³? W przypadku w³¹czania œwiat³a, kiedyrêka („moja" rêka?) dotknê³a prze³¹cznika, powsta³a konieczna informacja o r el a c j i miêdzy prze³¹cz-nikiem a rêk¹; i w³¹czenie œwiat³a sta³o siê mo¿liwe bez dodatkowej informacjio mnie, o mojej rêce albo o prze³¹czniku.Pies mo¿e zaprosiæ do gry w „goñ mnie".Zbli¿a brodê i gard³o do ziemi i wysuwaje do przodu, a przednie ³apy, od ³okci do stóp, przyciska do pod³o¿a.Jegooczy patrz¹ w górê poruszaj¹c siê w oczodo³ach, podczas gdy g³owa pozostajenieruchoma.Tylne nogi s¹ ugiête pod tu³owiem, gotowe do skoku naprzód.Têpostawê zna ka¿dy, kto kiedykolwiek bawi³ siê z psem.Istnienie takiego sygna³udowodzi, ¿e pies potrafi siê porozumiewaæ na co najmniej dwóch Russellowskichpoziomach typów logicznych.Tutaj wszak¿e interesuj¹ mnie jedynie te aspekty zabawy, które stanowi¹egzemplifikacjê regu³y, ¿e dwa opisy s¹ lepsze ni¿ jeden.Na grê i tworzenie gry nale¿y spojrzeæ jak na jedno zjawisko, a z subiektywnegopunktu widzenia s³usznie jest rzec, i¿ sekwencjê tê mo¿na odgrywaæ jedyniedopóty, dopóki s¹ w niej jeszcze jakieœ elementy twórcze i nieoczekiwane.Jeœlisekwencja jest znana w ca³oœci, stanowi rytua³, choæ byæ mo¿e zachowujew³aœciwoœci formacyjne.2 Doœæ ³atwo dostrzec pierwszy poziom odkrycia, jakiegodokonuje uczestnicz¹cy w zabawie cz³owiek, A, który ma do dyspozycji skoñczon¹liczbê alternatywnych dzia³añ.S¹ to sekwencje ewoluuj¹ce, podczas którychdokonuje siê selekcja nie elementów, lecz wzorców elementów zachowania.Awypróbuje ró¿ne dzia³ania na B i stwierdzi, ¿e B zaakceptuje jedynie pewnekonteksty.Inaczej mówi¹c, A musi albo poprzedziæ pewne dzia³ania pewnymiinnymi, albo umieœciæ pewne swoje dzia³ania w ramach czasowych2 Jeœli zabawê zdefiniujemy jako ustanowienie i badanie relacji, powitanie irytua³ s¹ potwierdzeniem relacji.Czymœ powszechnym jednak s¹, oczywiœcie,mieszaniny potwierdzenia i badania.(sekwencjach wzajemnego oddzia³ywania), które woli B.A „proponuje"; B„rozporz¹dza".Mamy wra¿enie, ¿e obcujemy z cudem, kiedy przedstawiciele dwóch odrêbnychgatunków ssaków wymyœlaj¹ zabawy.Obserwowa³em ten proces podczas interakcjimiêdzy naszymi zwierzakami, szpicem i oswojonym gibo-nem, i by³o ca³kiem jasne,¿e pies w zwyk³y dla siebie sposób odpowiada³ na nieoczekiwane szarpanie go zasierœæ.Gibon zeskakiwa³ nagle z krokwi dachu werandy i delikatnie atakowa³.Pies rzuca³ siê w pogoñ, gibon ucieka³ i ca³y system przenosi³ siê z werandy donaszej sypialni, która mia³a sufit zamiast ods³oniêtych krokwi i belek.Zmuszony do pozostawania na pod³odze, wycofuj¹cy siê gibon zwraca³ siêprzeciwko psu, który teraz z kolei przystêpowa³ od odwrotu i ucieka³ nawerandê.Gibon wskakiwa³ na dach i ca³a sekwencja zaczyna³a siê od pocz¹tku, bysiê powtórzyæ wiele razy ku oczywistej radoœci obu uczestników zabawy.Bardzo podobnym doœwiadczeniem jest odkrywanie czy wymyœlanie gier w wodzierazem z delfinem.Postanowi³em, ¿e nie dam podstarza³ej samicy Tursiops ¿adnychwskazówek co do tego, jak ma mnie traktowaæ, poza „bodŸcem" mojej obecnoœci wwodzie.Usiad³em wiêc ze skrzy¿owanymi ramionami na stopniach prowadz¹cych dowody.Podp³ynê³a i zatrzyma³a siê obok mnie, a od bezpoœredniego kontaktu zmoim bokiem dzieli³ j¹ cal b¹dŸ dwa.Ruch wody powodowa³, ¿e od czasu do czasudochodzi³o do przypadkowego kontaktu fizycznego miêdzy nami.NajwyraŸniejmomenty te nie budzi³y zainteresowania zwierzêcia.Po jakichœ dwóch minutachodsunê³a siê i powolutku op³ynê³a mnie w ko³o; a kilka chwil póŸniej poczu³em,jak coœ wpycha mi siê pod prawe ramiê.By³ to dziób delfina i oto sta³em wobecproblemu: jak n i e daæ zwierzêciu wskazówek co do tego, jak mnie traktowaæ.Strategia, któr¹ sobie zaplanowa³em, zosta³a uniemo¿liwiona.RozluŸni³em prawe ramiê i pozwoli³em jej wepchn¹æ pod nie dziób.W ci¹gu parusekund mia³em pod pach¹ ca³ego delfina.Potem owinê³a siê wokó³ mnie od przodu,tak ¿e siedzia³a mi na kolanach.Z tej pozycji przeszliœmy do kilkuminutowegowspólnego p³ywania i zabawy.Nastêpnego dnia zacz¹³em podobnie, ale nie odczekiwa-³em kilku minut, kiedy ju¿znalaz³a siê obok mnie.Pog³aska³em j¹ po grzbiecie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]