[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może jest ono lepsze od tego, które pochodzi z mojej ojczyzny? Zaiste mam życzenie pić tylko wino z twojego kraju.Skoro Mauretanin zauważył, jak wielką miłość księżniczka Badr-el-Budur chce mu okazać i że stała się całkiem inną, niż była dotąd, zawołał z wielką radością: - Życie mojego życia, słucham i zastosuję się do wszystkiego, czego sobie życzysz i co mi rozkażesz.Mam w moim domu bukłak z winem z naszego kraju, który od ośmiu lat przechowuję w ziemi.Teraz chcę tam pójść i zaczerpnąć zeń tyle wina, ile nam będzie potrzeba i niebawem znów do ciebie powrócę.Księżniczka zaś, która chciała uśpić całkowicie w nim czujność, odparła: - O mój luby, nie odchodź ode mnie, a poślij jednego z twych sług, aby zaczerpnął nam wina, ile trzeba, a ty zostań przy mnie, abym mogła nacieszyć się twym towarzystwem.- O pani mojego serca - odparł Mauretanin - nikt oprócz mnie jednego nie zna miejsca, gdzie schowany jest ów bukłak, nie oddalę się wszakże na długo.Po czym Mauretanin odszedł i wrócił po krótkiej chwili, przynosząc tyle wina, ile im było potrzeba.Księżniczka Badr-el-Budur zawołała: - Musiałeś się tak trudzić, i to z mojej winy, o mój najmilszy! - Wcale się nie trudziłem, źrenico mojego oka - odpowiedział czarownik księżniczce - czuję się wielce szczęśliwy, jeśli mogę ci służyć.Następnie księżniczka Badr-el-Budur zasiadła z nim razem do stołu i zaczęli się posilać.Wkrótce jednak księżniczka wyraziła życzenie, aby podano wino.Służebna od razu napełniła jej puchar, a potem również i Mauretaninowi.Księżniczka wypiła za jego zdrowie i długie życie, a on odpowiedział tym samym.I tak przypijali wesoło do siebie.A ponieważ umiała nad wyraz pięknie i wyszukanie prowadzić rozmowę, omotała go wkrótce, gawędząc z nim, słodkimi wieloznaczącymi słówkami.Namiętność jego wciąż się wzmagała i wprost umierał z miłości, kiedy tak słuchał czułych słówek, jakie do niego szeptała.Zdawało się, że postradał zmysły, a cały świat nie miał już dla niego żadnego znaczenia.Kiedy uczta dobiegła końca i Mauretanin miał już dobrze w czubie, księżniczka Badr-el-Budur, zauważywszy to, tak do niego powiada: - W naszym kraju panuje pewien obyczaj, ale nie wiem, czy w twojej krainie go znają? - Cóż to za obyczaj? - zapytałMauretanin.A księżniczka na to: - Obyczaj ten polega na tym, że na końcu uczty każdy bierze puchar swego przyjaciela i wychyla go do dna.Po czym wzięła od razu jego puchar i napełniła go dla siebie winem, a Mauretaninowi kazała podać swój puchar, w którym wino zostało pomieszane z blekotem, zgodnie ze zleceniem, które przedtem niewolnicy swej dała.Wszystkie niewolnice i cała służba w pałacu życzyli bowiem Mauretaninowi śmierci i byli co do tego jednej myśli z księżniczką.Niewolnica podała mu więc ów puchar, Mauretanin zaś usłyszawszy słowa księżniczki i widząc, jak z jego pucharu pije, a ze swojego własnego go częstuje, poczuł się zwycięzcą przyjmując to za oznakę wielkiej miłości z jej strony.Ona zaś mówiła przymilnie wdzięcząc się do niego: - O duszo mojej duszy, oto ja mam twój puchar, a ty masz mój! Tak przypijają zakochani nawzajem do siebie.Potem księżniczka Badr-el-Budur przyłożyła jego puchar do ust, wypiła i odstawiła.Po czym przechyliła się do Mauretanina i ucałowała go w policzek.Jemu zaś zdało się, że ulatuje ze szczęścia pod niebiosa.I aby to samo uczynić co ona, zbliżył jej puchar do ust i wychylił go do dna.W tej samej chwili osunął się jak martwy na wznak, a puchar wypadł mu z ręki.Księżniczka Badr-el-Budur nie posiadała się z radości, a niewolnice pobiegły jedna przez drugą, aby panu swemu Aladynowi otworzyć bramę.Aladyn wszedłszy do pałacu pobiegł od razu na górę do komnaty swej małżonki księżniczki Badr-el-Budur i ujrzał ją siedzącą przy stole, a Mauretanina leżącego u jej stóp.Podszedł więc do niej i ucałował ją, dziękując za to, co uczyniła, pełen najszczerszej radości.Potem zaś przemówił do niej w te słowa: - Pójdź teraz ze swymi niewolnicami do komnat, a mnie zostaw tu samego, abym dokonał mojego dzieła.Księżniczka nie zwlekając udała się wraz ze służebnymi na swoje pokoje, Aladyn zaś zamknął za nimi drzwi, 57podszedł do Mauretanina, włożył mu rękę w zanadrze i wyciągnął stamtąd lampę.Po czym dobyłszabli i odrąbał Mauretaninowi głowę.Następnie potarł lampę.Natychmiast ukazał się dżinn i powiedział: - Oto jestem do twoich usług, mój panie i władco, mów, czego sobie życzysz! - Życzę sobie - odparł Aladyn - abyś pałac ten z tego kraju zabrał, zaniósł do chińskiej krainy i tam postawiłna tym samym miejscu, gdzie był przedtem, naprzeciwko sułtańskiego pałacu.- Słucham i zastosuję się do twej woli, panie i władco - odparł dżinn [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl