[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odszed³ i po chwili Warren us³ysza³ trzaœniecie drzwiczek.Oba pojazdy powoliruszy³y w drogê.7Dan Parker z luboœci¹ przesun¹³ rêkê po g³adkiej powierzchni torpedy.Na d³onizosta³a mu warstwa lepkiego smaru.- Stary Mark XI.- powiedzia³.- Nie s¹dzi³em, ¿e znowu go zobaczê.- Radzê, ¿eby wszystko gra³o - ostrzeg³ Eastman.- Te rzeczy kosztuj¹ sporoforsy.- Zanim skoñczê, wydacie o wiele wiêcej - odpar³ spokojnie Parker.- Bêdêpotrzebowa³ trochê sprzêtu.- Rozejrza³ siê po pustej szopie.- Jest tu dosyæmiejsca.- Co bêdzie potrzebne? - zapyta³a Jeanette Delorme.- Przede wszystkim trochê maszyn: obrabiarka, niewielka frezarka - najlepiejogólnego u¿ytku - i pionowa wiertarka.Tak¿e ca³e mnóstwo drobnych narzêdzi,kluczy i temu podobnych - przygotujê ich wykaz.- WeŸ to zaraz od niego, Jack - rozkaza³a.- Daj mu wszystko, czego chce.Jadêdo domu.- A ja? - zapyta³ Eastman.- Z³ap taksówkê - powiedzia³a i wysz³a.Abbot uœmiechn¹³ siê do Eastmana.- Rzeczywiœcie ona tu rz¹dzi.To od razu widaæ.- Obejdê siê bez pañskich uwag - powiedzia³ Eastman z kwaœn¹ min¹, po czymzwróci³ siê do Parkera: - Coœ jeszcze?- O, tak - odpar³ Parker, przygl¹daj¹c siê z uwag¹ tej czêœci torpedy, któramia³a pos³u¿yæ do robienia interesów.- To jest g³owica.Mam nadziejê, ¿epusta.- Tak¹ zamawialiœmy.- Oddycham z ulg¹.Trotyl to cholernie niepewny materia³.Zreszt¹ i tak tatorpeda mi nie wystarczy.- Co do diab³a.?- Spokojnie - odpar³ Parker.- Nic siê nie sta³o.Je¿eli jednak chceciesprawdziæ, czy wszystko dzia³a, bêdzie mi potrzebna dodatkowo próbna g³owica.Gdyby wystrzeliæ tê torpedê, zatonê³aby koñcz¹c bieg, a to by wam nieodpowiada³o.Próbna g³owica ma komorê p³ywakowa, dziêki której torpeda iœwiat³o umo¿liwiaj¹ce jej odszukanie, nie tonie.Zdobêdziecie j¹ w tym samymmiejscu, gdzie dostaliœcie to - poklepa³ korpus torpedy.- Gdziekolwiek siêono znajduje.- W porz¹dku.Bêdzie pan mia³ próbn¹ g³owicê.Coœ jeszcze?- Oczywiœcie baterie.S¹ doœæ istotne, prawda? Wpiszê je tak¿e na listê -jakiego typu i ile sztuk.Wydacie na nie kupê forsy.-Przygl¹da³ siê torpedzie.- Bêdê chcia³ robiæ tu próby, wiêc musimy w jakiœ sposób j¹ umocowaæ.Dwabetonowe s³upy z odpowiednimi zaciskami.- Podniós³ wzrok.- Ten mechanizm macholernie wysokie obroty, a nie chcemy przecie¿, ¿eby torpeda lata³a po ca³ejszopie.- Poklepa³ d³oni¹ okaleczon¹ nogê.- W³aœnie z tego powodu skoñczy³asiê moja s³u¿ba w marynarce.Abbot odlicza³ krokami d³ugoœæ torpedy.- Jest wiêksza ni¿ myœla³em.Nie s¹dzi³em, ¿e s¹ a¿ tak du¿e.- Œrednica dwadzieœcia jeden cali - powiedzia³ Parker.- Dwadzieœcia dwiestopy plus piêæ i cztery pi¹te cala d³ugoœci.Ciê¿ar uzbrojonej torpedy: trzytysi¹ce szeœæset trzydzieœci jeden funtów.-Poklepa³ rêk¹ g³owicê.- I mieœcitutaj cholernie du¿y ³adunek: siedemset osiemnaœcie funtów trotylu.- Mo¿emy tam za³adowaæ ponad siedemset funtów towaru? - zapyta³ z o¿ywieniemEastman.Parker pokrêci³ g³ow¹.- Powiedzia³em piêæset to piêæset.Mam zamiar w³o¿yæ do g³owicy parê baterii.Zastanawia³ siê pan, w jaki sposób odpaliæ tê torpedê?- To pan jest ekspertem - odpar³ Eastman.- Proszê mi powiedzieæ.- S¹ trzy sposoby.Mo¿na j¹ wystrzeliæ z wyrzutni umieszczonej pod wod¹, jak naokrêcie podwodnym, z wyrzutni nad woda, jak na niszczycielu, albo z samolotu.Tego ostatniego bym nie poleca³, kiedy chodzi o cenny ³adunek.Systemnaprowadzania mo¿e ulec uszkodzeniu.- W porz¹dku - zgodzi³ siê Eastman.- Samolot odpada.A pozosta³e mo¿liwoœci?- Nie przypuszczam, ¿ebyœcie mogli zdobyæ niszczyciel - powiedzia³ z zadum¹Parker.- A zainstalowane gdzie indziej wyrzutnie torped s¹ jakby trochê nie naswoim miejscu, jeœli rozumie pan, co mam na myœli.Chyba najlepiej bêdziewystrzeliæ je spod wody - sprawnie i dyskretnie.Oznacza to jednak, ¿epotrzebujemy statku o du¿ej wypornoœci.Eastman skin¹³ g³ow¹.- Podoba mi siê pañskie rozumowanie.Brzmi logicznie.- Tam, gdzie za³atwi³ pan tê torpedê, powinien pan te¿ dostaæ wyrzutniê, zjakich korzystaj¹ okrêty podwodne.Do odpalenia ³adunku mogê wykorzystaæ butlez powietrzem.- Bêdzie pan mia³ tê wyrzutnie - obieca³ Eastman.Parker ziewn¹³ i oznajmi³:- Jestem zmêczony.Zrobiê panu wykaz na jutro.- Szefowa kaza³a dzisiaj - zauwa¿y³ Eastman.- Wiêc bêdzie musia³a poczekaæ, do cholery - odburkn¹³ Parker.- Jestem tak zmêczony, ¿e nie mogê myœleæ.To nie bêdzie robota od rêki i osiemgodzin niczego nie zmieni.- Przeka¿ê jej pañskie s³owa - powiedzia³ drwi¹co Eastman.- Zrób to, kolego - odpar³ Parker.- Ustalmy od razu zasady wspó³pracy, dobrze?- popatrzy³ Eastmanowi w oczy.- Jeœli chce pan, ¿ebym siê œpieszy³ - proszêbardzo, ale nie rêczê za efekty.Kiedy pracujê po swojemu, dajê gwarancjê.-Uœmiechn¹³ siê.-Nie chcielibyœcie straciæ tej torpedy z pe³nym ³adunkiemnarkotyków, prawda?- Nie, do diab³a! - na sam¹ myœl o tym Eastman mimo woli siê wzdrygn¹³.- No w³aœnie - powiedzia³ Parker, odprawiaj¹c go ruchem d³oni.- Niech pan teraz st¹d zje¿d¿a i wróci rano, oko³o dziesi¹tej.Wtedy wykazbêdzie gotowy.Wiemy ju¿, gdzie mamy spaæ.- W porz¹dku - odpar³ Eastman.- Wrócê jutro.- Przeszed³ przez szopê i zacz¹³wchodziæ po drewnianych schodach.Kiedy dotar³ na górê, odwróci³ siê.- Jeszczejedno.Niech nikt z was siê st¹d nie oddala.Ali ma tego dopilnowaæ.To kawa³drania, kiedy siê go rozdra¿ni, wiêc uwa¿ajcie.- Bêdziemy na niego uwa¿aæ - stwierdzi³ Abbot.Eastman uœmiechn¹³ siêjowialnie.- Nie to mia³em na myœli, ale wiecie, o co chodzi.- Otworzy³ drzwi ³us³yszeli, jak mówi coœ œciszonym g³osem.Kiedy znikn¹³, pojawi³ siê Ali.Niezszed³ po schodach, lecz sta³ oparty o porêcz i obserwowa³ ich.Abbót spojrza³ na Parkera.- Trochê go przydusi³eœ, co?- Musia³em sobie zapewniæ swobodê ruchów - odpar³ Parker, szeroko siêuœmiechaj¹c
[ Pobierz całość w formacie PDF ]