[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słuchali w osłupieniu.- Tak więc pan i pani Dempsey muszą teraz tylko w poniedziałek rano podpisać oświadczenia, poświadczyć je u notariusza i koniec.Nie powinnaś przejmować się tym wszystkim, a kiedy już dostaniesz zastrzyk, powinnaś zapomnieć o całej sprawie.Joe obserwował Rennie z zaciekawieniem.- To absurd - powiedziała Rennie od razu.- Czyż to nie fantastyczne? - wyszczerzyłem zęby w uśmiechu, nie chcąc wierzyć, że miała na myśli to, co, jak się obawiałem, miała na myśli.- To okropne!- Ale zdecydujesz się, prawda?- Oczywiście, że nie.Nie ma o czym mówić.- Nie ma o czym mówić! Dobry Boże, Rennie! Myślałem, że padnę, załatwiając dzisiaj to wszystko, a ty twierdzisz, że nie ma o czym mówić, Nic złego się nie stanic, przysięgam!- To nie w tym rzecz, Jake.Mam dość kłamstw.Nawet gdybym nie musiała nic mówić ani niczego podpisywać, to i tak byłoby to oszustwem.Powinieneś wiedzieć, że nie będę chciała mieć z tym nic wspólnego.Cała budowla runęła.Joe nie zmienił wyrazu twarzy, lecz czułem wielką jednomyślność miedzy nimi.Ja sam byłem poza tą jednomyślnością.- No to zastrzel się i niech to diabli wezmą! - wykrzyknąłem.- Nie wiem tylko, po co wypruwałem z siebie flaki dla ciebie, jeżeli naprawdę nie chcesz przerywać ciąży.Najwidoczniej byliście wczoraj po prostu melodramatyczni.Rennie uśmiechnęła się.- Zastrzelę się, Jake, gdy tylko się okaże, że nie możesz załatwić zabiegu.Ja nie byłam wcale melodramatyczna.Nie obchodzi mnie, kto zrobi zabieg, gdzie i w jakich okolicznościach, ale nie chcę łgać ani zgadzać się na łgarstwa i nie chce być nikim innym, tylko sobą.Ani ja, ani Joe nie znamy nikogo.Gdybyś ty nie powiedział, że wydaje ci się, że znasz ginekologa-specjalistę, nie czekałabym tak długo.- Przesunęła ręka po brzucha.- Nie chce tego dziecka, Jake.Ono może być twoje.Najwyraźniej mówiła szczerze.Popatrzyłem desperacko na Joe’ego w oczekiwaniu pomocy, lecz on nie chciał się mieszać.Ponownie odczułem ich jednomyślność.Przyszło mi do głowy, żeby ich oskarżyć, iż są romantyczni: wydrwić ten ich dziwaczny honor.Bóg świadkiem, że cała sytuacja nadawała się tylko do żartów i lwia część mojego „ja” miała ochotę zrobić to z całym przekonaniem - lecz nie ufałem już tej strategii: mogłaby ona jedynie potwierdzić to, co najwyraźniej zostało już mocno postanowione.- Poczekaj jeszcze trochę, Rennie - powiedziałem zmęczonym głosem - Pomyślę o czymś innym.- O czym będziesz myślał, Jake? Gdybyś miał jakieś realne pomysły, nie wyskoczyłbyś z czymś tak fantastycznym jak ta dzisiejsza historia.Jeśli ci się wydaje, że zmienię zdanie dzięki twojemu zwlekaniu, to jesteś w błędzie.- A co z chłopcami? Pomyślałaś o nich, czy masz zamiar ich także zastrzelić?- Zadajesz pytania, których nie powinieneś zadawać - powiedział Joe.- Nie żartuj, Jake - powiedziała Rennie.- Masz jakieś możliwości czy nie?- Tak, mam.Znam tutaj pewną kobietę, która miała parę zabiegów.Gdybym nie był tak zdenerwowany, wcześniej bym o niej pomyślał.Zobaczę się z nią jutro i dowiem się, kto to robił.- Nie wierzę ci - powiedziała Rennie.- To prawda, przysięgam.- Jak się nazywa? Tylko nie zmyślaj.- Peggy Rankin.Uczy angielskiego w szkole średniej.Rennie podeszła do telefonu i natychmiast zajrzała do książki telefonicznej.- 8401 - powiedziała.- Zadzwonię do niej i zapytam.- Nie wygłupiaj się! Ona nie ma męża.Czy będzie rozmawiać o takich sprawach z kimś nieznajomym?- Wobec tego ty do niej zadzwoń.Teraz.Nie jesteś chyba nieznajomym, skoro wiesz o niej takie rzeczy.- To niemożliwe.Kobiety nie postępują w ten sposób - przynajmniej większość kobiet.Zobaczę się z nią jutro i dam ci znać wieczorem.- Myślę, że grasz na zwłokę, Jake.- Dobrze, myśl, co chcesz! Tak ci pilno palnąć sobie w łeb, że nie możesz poczekać dwudziestu czterech godzin? - Wydawało mi się, że rozsadzi ranie desperacja.Joe nadal obserwował nas bez wrażenia.Na stole za telefonem leżały pootwierane książki i notatniki: pracował nad swoją dysertacją! Rennie myślała przez chwilę.- Poczekam do jutrzejszego wieczora - powiedziała i powróciła do pastowania podłogi.Rennie trafiła w sedno oskarżając mnie o granie na zwłokę, które miałoby zmienić jej decyzję, lecz dłużej już nie mogłem bawić się w kunktatora.Oczywiście nie miałem najmniejszego pojęcia, czy Peggy Rankin przechodziła kiedykolwiek skrobankę, ponadto nie było się co łudzić, że mi pomoże, nawet jeśli te sprawy nie były jej obce, ponieważ nie widziałem się z nią od początku września.Dzwoniła do mnie - początkowo z nadzieją, potem ze złością, wreszcie z pretensjami - wiele razy w ciągu minionych tygodni, lecz odbierałem te telefony w sposób, który ją musiał zniechęcić.Następnego ranka, w niedzielę, zadzwoniłem do niej.- Jake Horner, Peggy.Muszę się z tobą zobaczyć w bardzo ważnej sprawie.- Tak? Nie chcę cię widzieć na oczy - powiedziała.- To piekielnie ważna sprawa, możesz mi wierzyć.- Tak? Minął prawie miesiąc, co?- Słuchaj, to nie ma z tym nic wspólnego.Próbuję ko muś pomóc, a ten ktoś wyjątkowo potrzebuje pomocy.- Jesteś rzeczywiście humanitarny.- Peggy, na miłość boską! Nie twierdzę, że myślałem o tobie, ale to naprawdę rozpaczliwa historia.Wiem, że nie ma powodów, abyś mi okazywała jakiekolwiek względy.- To prawda, - Posłuchaj, trzymasz mnie pod lufą.Być może nie będziesz mogła pomóc tym moim przyjaciołom, nawet gdybyś chciała, ale oni są w takich tarapatach, że uczynię wszystko, żeby im dopomóc.Postaw swoje warunki.- Co mam zrobić?- Proszę cię o kilka minut rozmowy.Jak powiedziałem, może nie będziesz mogła mi pomóc, ale zawsze istnieje szansa, że może jednak.- Kim są ci przyjaciele?- Przez telefon wolałbym nie mówić.Mogę cię dzisiaj zobaczyć?- Jake, jeśli to jeszcze jeden wygłup, zabiję cię.- To nie wygłup - powiedziałem żarliwie.- To nie ma nic wspólnego ze mną.Kiedy cię mogę zobaczyć? Im szybciej, tym lepiej.- No dobrze.Przyjedź teraz.Ale, na Boga, bądź tym rażeni uczciwy.- To jest uczciwe.Pojechałem natychmiast i Peggy przyjęła mnie bardzo podejrzliwie, jakby się spodziewała, że w każdej chwili mogę ją zgwałcić.- Przyjmuję cię tutaj niechętnie - powiedziała nerwowo.- O co chodzi?- Żona jednego z nauczycieli jest w ciąży, Peggy powiedziała, że się zabije, jeśli nie da się zrobić skrobanki.Twarz Peggy stężała.- Co za potwór z ciebie! przychodzisz z tym do mnie, żebym ja pomogła.- Nie rozumiesz.Oni oboje są moimi dobrymi przyjaciółmi, ale nie mają pojęcia, gdzie można by zrobić zabieg albo zastrzyk, o ile nie jest za późno.- A ja powinnam mieć pojęcie? Dlaczego nie chce mieć dziecka, skoro jest mężatką? - ostatnie zdanie powiedziała z pewną goryczą.- Ma już dwoje i szczerze mówiąc istnieją pewne wątpliwości, kto jest ojcem trzeciego.Dlatego jest taka zrozpaczona.Jej mąż wie o wszystkim.Po prostu raz przydarzyło jej się.- Jake, ty możesz być tym ojcem?Pomyślałem, że jest to pytanie decydujące: jej chęć dopomożenia mi mogła zależeć od mojej odpowiedzi, a nie wiedziałem, co Peggy wolałaby usłyszeć.- Tak, to prawda, Peggy.- Spojrzałem jej prosto w oczy, stawiając wszystko na uczciwość.- To najgłupsza rzecz, jaką popełniłem w życiu, a teraz ona chce się za strzelić.Zrujnowałem ich kompletnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]