[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopóki nie groziła im japońska inwazja, dopóty wojna dobrze wpływała na interesy Itchy’ego.Przez wyspę przewijały się tysiące poborowych, wysyłanych potem do Australii i na Wyspy Salomona, a to oznaczało całą rzekę pieniędzy.Na dodatek byli to o wiele lepsi klienci niż sknery przylatujące przed wojną na pokładzie China Clipper.Z drugiej strony, w mieście pojawiła się masa uzbrojonych mundurowych, którzy potrafili zabijać i nie mieli zamiaru bać się goryli Itchy’ego.Po łomocie, jaki Tui i chłopaki dostali od nich parę razy na Hotel Street, Itchy musiał wycofać się z hazardu i skupić bardziej na barach, burdelach i drobnych oszustwach.Szybko też się przekonał, że jeśli będzie uprzejmy i da żołnierzowi napić się i podupczyć, ten sam odda mu potem swoje pieniądze.Pod ścianami stały jego narzędzia pracy: skrzynki skradzionego alkoholu, papierosów i artykułów żywnościowych.Dziewczyny tutaj nie zaglądały.Zwykle w ogóle nie wychodziły ze swoich przybytków.Jim wiedział, że pod biurkiem szefa kryje się sejf, a to znaczyło, że był naprawdę zaufanym człowiekiem.Osoba niepowołana nie pożyłaby długo z tą wiedzą.Wielki Itchy trzymał w sejfie każdego dolara.Nie ufał bankom.Banki były pełne Żydów.- Aloha, Jimmy - przywitał go ważący dwieście czterdzieści funtów gangster, który siedział na fotelu dokładnie nad swoim bogactwem.- Żyjesz.To dobrze.Wojna już się skończyła.- Nie.Raczej nabiera rozpędu.- To czekają nas tłuste lata.- Z każdym dniem będzie coraz lepiej.Jim rozpiął koszulę.W pokoju było poza nim sześciu mężczyzn - Itchy, Tui i czterech milczących osiłków.Itchy był szczególnym pracodawcą.Wszystkim dawał równe szanse.Jako syn białego plantatora i miejscowej dziewczyny nikogo nie dyskryminował.Jeżeli ktoś potrafił strzelać albo rzucać nożem i trzymał gębę zamkniętą, mógł spokojnie patrzeć w przyszłość.Z tych czterech, którzy stali bez słowa, gdy Jim rozpinał koszulę, jeden był Kanakiem, jeden miejscowym Japończykiem, dwaj byli biali.Pod koszulą Jim był cały obandażowany.- Jakiś mąż cię przyłapał? - spytał Tui.Jim tylko się uśmiechnął.Sięgnął do wybrzuszenia bandaży pod prawą pachą i szarpnął plastry.Po chwili trzymał w dłoni flexipad.- Sporo roboty, żeby przenieść pudełko cygar - powiedział Itchy.- Co tam masz? Złoto?- Nie - odparł Jim, zdejmując resztę bandaży.- Niemniej owszem, ten drobiazg wart jest swojej wagi w złocie.Patrzcie.Umiał już dość dobrze obsługiwać urządzenie, włączyć je i w kilka sekund załadować plik mpg z filmem Casablanca.Podał flexipad zaintrygowanemu gangsterowi, a sam włożył z powrotem koszulę.W pokoju rozległa się ścieżka dźwiękowa filmu.Głośno i bardzo wyraźnie.Niektórzy podskoczyli lekko, ale zaraz zebrali się za szefem.- Cholera! Słyszałem o tym - powiedział jeden z białych.- To najnowszy film Bogarta.Podobno świetny.- Tak, ale lata miną, zanim go tutaj zobaczymy - dodał Japończyk.Ekran był raczej niewielki, ale obraz ostry.Stłoczeni wkoło kryminaliści cieszyli się jak dzieci.- A masz może coś z Edwardem Robinsonem? - spytał jeden z nich.- Uwielbiam jego filmy.To było genialne, jak posprzątał z pistoletem maszynowym całą ekipę.- Więc to prawda - powiedział Tui.- Oni cofnęli się w czasie.- Raczej poniosło ich w bok, jak mówią.- Nie rozumiem.- Chyba nikt tego do końca nie rozumie - odparł Jim.- Ale w sumie, co za różnica? Są tutaj.Przytargali całą masę różnych cudów, w tym i to coś.Ludzie zapłacą za to każde pieniądze.I za informację o nich też.Nie do wiary, ile oni wiedzą.- Jim roześmiał się.- Pomyśl tylko, Itchy, jakie to otwiera możliwości.Korpulentny gangster niechętnie oderwał spojrzenie od ekranu.Reszta, poza Tui, gapiła się dalej na film.- Co chcesz przez to powiedzieć?- Ta maszynka nazywa się flexipad.To nie tylko miniaturowe kino, ale także telefon, chociaż nie działa najlepiej teraz, gdy nie mają sieci satelitarnej.- Ostatnie słowo wypowiedział powoli, aby na pewno się nie przejęzyczyć.- Może też robić jako automatyczna biblioteka.W dwie minuty obliczy podatki za cały rok - dodał z uśmiechem, budząc powszechną wesołość.- Ich lekarze mają takie flexipady, którymi wystarczy przesunąć nad ciałem, aby dowiedzieć się, czy ktoś jest chory, a jeśli, to na co.Mają też na nich gry.Pokażę wam je, inaczej mi nie uwierzycie.Przede wszystkim jednak trzymają tam masę informacji.- Znowu te informacje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]