[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zabójca zbliżał się z wycelowaną bronią./Przyspieszyła i uciekła z butiku na ułamek sekundy przed tym, jak napastnik zastrzelił kobietę w białym kitlu.Gadfium wielokrotnie bywała w krypcie za pośrednictwem receptorów umieszczonych w hełmach, fotelach albo poduszkach.Może trochę gorzej niż większość ludzi dawała sobie radę z nawigacją i orientacją w kryptosferze – swoboda, z jaką poruszali się tam młodzi, którzy uczyli się tego razem z mówieniem i chodzeniem, musiała pozostać dla niej niedostępna – ale z pewnością nie była zupełną nowicjuszką.Jej nowa osobowość potrzebowała zaledwie kilku sekund czasu krypty, by się zorientować, że – przynajmniej chwilowo – może bez żadnych ograniczeń poruszać się po całym systemie.Ponieważ została wygenerowana przez działający półoficjalnie sprzęt, na razie nie była możliwa jej identyfikacja.Zaczęła od sprawdzenia najbliższego otoczenia, w nadziei, że znajdzie tam wskazówki, które pozwolą jej ustalić, dlaczego jedna kobieta została właśnie zamordowana, druga za chwilę zginie, trzecią zaś – czyli ją – ten los ma spotkać najdalej za kilka sekund czasu rzeczywistego.Wszystko wydawało się w największym porządku: żadnych blokad fragmentów panbazy, żadnych zakłóceń w ruchu, żadnych wyłączonych obwodów.Oczywiście, należało się spodziewać, że w pałacowej części krypty nie będzie ograniczeń (naturalnie z wyjątkiem tych strzegących do niej dostępu), niemniej jednak oczekiwała, że natrafi na trop, który doprowadzi ją do zabójcy.Może prywatne kanały Pałacu istotnie były na tyle niedostępne, że znacznie mniej problemów niż ich penetracja sprawiało wysłanie uzbrojonego zabójcy? Zastanawiała się przez chwilę, dlaczego w ogóle do tego doszło, jakie są przyczyny tej przerażającej jatki, ale niemal natychmiast postanowiła odłożyć te rozważania na później.Uważnie obejrzała aparaturę przy swojej głowie.Pole siłowe wyłączało się… o, tutaj… ale nie zrobiła tego.Może jeszcze jest szansa na uratowanie wzorca.Ponownie spojrzała oczami Gadfium; wrażenie było takie, jakby patrzyła na fotografię.Spokojnie, bez pośpiechu, mogła przeanalizować liczne niedostatki ludzkiego wzroku.Bliższe przyjrzenie się pozwalało bez trudu dostrzec zniekształcenia i zafałszowania barw na skraju pola widzenia; właściwie tylko centralna część obrazu miała odpowiednią ostrość i nasycenie kolorami.A ta nieprawdopodobna powolność! Jaki to koszmar, patrzeć na czyjąś śmierć, wiedząc, że za chwilę przyjdzie kolej na ciebie.Kobieta w bieli wciąż się obracała, broń w ręce mężczyzny jeszcze nie była wymierzona w jej głowę…Z trudem oderwała się od przerażającego, ale zarazem fascynującego widoku.Najpierw musi się upewnić, że wie, jak wyłączyć mechanizm pola siłowego unieruchamiającego głowę, potem zastanowić się, co powinien zrobić jej pierwowzór, jeszcze potem ułożyć precyzyjny plan i przekazać go w maksymalnie skondensowanej, ale i prostej postaci, tak by pierwsza Gadfium mogła podjąć działanie natychmiast, bez najmniejszego wahania.Miała na to niespełna sekundę czasu rzeczywistego, czyli kilka godzin czasu krypty; sporo, a zarazem bardzo niewiele.Gadfium bezsilnie obserwowała, jak broń nieruchomieje, wycelowana w środek jej czoła.Chwilę potem poczuła się tak, jakby bomba, która niedawno wyrwała się na wolność z jej umysłu, wróciła i eksplodowała w jej głowie.Teraz!Odzyskała swobodę ruchów i jednocześnie ujrzała przed sobą jakby czterowymiarową rzeźbę – rozrysowany z najdrobniejszymi szczegółami, ale jednocześnie jasny i przejrzysty plan działania.Do niej należało tylko wprowadzić go w życie.Natychmiast.Za chwilę powinno zgasnąć światło.Zgasło.To nie ona działała według planu, to on rządził jej poczynaniami.Szarpnęła głową w bok; padł strzał, pocisk ugrzązł w aparaturze u wezgłowia.Podniosła się na łokciach, podkurczyła nogi i wyprostowała je gwałtownie.Trafiła, poczuła bowiem opór i usłyszała trzask łamanej kości.Sturlała się z fotela na podłogę i od razu rzuciła naprzód, by wykorzystać moment zaskoczenia.Zadała na oślep cios, ale pięść tylko musnęła materiał, napastnik bowiem już osuwał się bezwładnie; z jego ust wydobywał się chrapliwy, bulgoczący odgłos.Coś uderzyło ją w głowę; w pierwszej chwili pomyślała, że próbuje ją ogłuszyć, ale uderzenie było zbyt lekkie.Jakiś przedmiot zsunął się po jej włosach, ramieniu i spadł na podłogę.Wyciągnęła rękę: pistolet.Zapłonęły światła.Natychmiast wycelowała broń w mężczyznę.Leżał na boku przy kotarze, trzymał się za przedramię i patrzył na nią, ale zaraz potem oczy uciekły mu w tył głowy a głowa opadła bezwładnie.Ruszyła w jego stronę.–Gadfium… – usłyszała czyjś szept.Odwróciła się gwałtownie i z przerażeniem wytrzeszczyła oczy na kobietę w białym kitlu.Z otworu w skroni sączyła się krew, otwarte oczy wpatrywały się w sufit.Na pół otwarte usta poruszyły się ponownie.–Gadfium…Dla pewności zerknęła na zabójcę; nie dawał znaku życia.Podeszła do kobiety i uklękła przy niej tak, żeby widzieć go kątem oka.–Ona jeszcze nie umarła – powiedział zachrypnięty głos.– Trafiła już do krypty, ale jeszcze żyje.To ja mówię do ciebie, czyli ty.Słuchaj uważnie: on tylko udaje, że stracił przytomność.Musisz go ogłuszyć, i to natychmiast, bo w przeciwnym razie będziesz musiała go zabić.Gadfium poczuła, że lada chwila zemdleje.Pokój wirował wokół niej w szaleńczym tempie.–Nie mogę… – wyszeptała, zafascynowana widokiem ciemnej krwi sączącej się coraz wolniej z rany na głowie kobiety.–Musisz.–Ale on…–Nieważne.Już za późno.Mężczyzna podparł się zdrową ręką i właśnie podnosił się z podłogi.Gadfium wyciągnęła przed siebie broń, zamknęła oczy i nacisnęła spust.Broń szarpnęła się w jej ręce, a kiedy Gadfium otworzyła oczy, zobaczyła napastnika leżącego bez ruchu twarzą w dół, z nożem o wąskim ostrzu w zaciśniętej dłoni.Nie była pewna, czy go trafiła, dopóki spod nieruchomego ciała nie wyciekła strużka krwi.Pistolet wysunął się z jej zmartwiałych palców.–Tracę ją… – wyszeptała kobieta.– Grzebień dziewczyny… Pospiesz się…Nie była w stanie wykonać najmniejszego ruchu.Przez kilka minut siedziała jak sparaliżowana, patrząc na trzy nieruchome ciała i na strużkę krwi sunącą powoli po wyłożonej płytkami podłodze.Kiedy strużka dotarła do kałuży krwi kobiety, w Gadfium coś pękło i wybuchnęła płaczem.Po raz ostatni płakała, kiedy była jeszcze dzieckiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl