[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niebêdziemy naciskaæ tubylców.Po prostu poprosimy, ¿eby zrobili nam przys³ugê iudzielili informacji.Zatoczyli szeroki ³uk, by zbli¿yæ siê od morza i dyskretnie wyl¹dowaæ na pla¿ypod wsi¹.Pilot zosta³ przy helikopterze.Dallman powoli wspina³ siê zboczem wstronê wsi, a jego œladem pod¹¿ali Protz, Hort i panna Warr.Kiedy doszli domiejsca, w którym pierwsza ³ukowata ulica poprzeczna przecina³a g³Ã³wn¹ alejê,Dallman zatrzyma³ siê i rozejrza³ doko³a z niedowierzaniem.Tubylcy byli ubrani w odœwiêtne stroje i wszêdzie panowa³a uroczysta atmosfera.Powitali swych goœci z uœmiechami na twarzach i rozstêpowali siê z szacunkiem,kiedy ci szli powoli g³Ã³wn¹ alej¹.Choæ ich wygl¹d zdradza³ wycieñczenie,wydawali siê nie tyle radoœni, ile wrêcz szczêœliwi.Na centralnym placu pali³y siê ogniska do gotowania potraw.Kiedy tam dotarli,Dallman ponownie zatrzyma³ siê i z uznaniem wci¹gn¹³ w nozdrza powietrze.- G³oduj¹ - rzek³ - ale z ca³¹ pewnoœci¹ w wielkim stylu.To pachnie wspaniale.- Bo te¿ i jest doskona³e - z gorycz¹ powiedzia³ Hort.- O ile jest.Tubylcomjedynie to pozosta³o: zapach.- Wystarczy, ¿eby mi przypomnieæ o nie zjedzonym œniadaniu - z humorem rzek³Dallman.Szli dalej, a po drugiej stronie placu Dallman zatrzyma³ siê nagle.- Do diab³a! - wyrwa³o mu siê.Stali, patrz¹c w zdumieniu na centraln¹ alejê.N a szczycie wzgórza, na którymle¿a³a wioska, przed jednym z wiêkszych domów stali w kolejce spokojnieczekaj¹cy tubylcy.Wówczas dojrza³ ich Fornri.Spiesznie skierowa³ siê w ich stronê.Dallmanowitrudno by³o wywnioskowaæ, czy ich obecnoœæ zaalarmowa³a Fornriego, czy te¿rozgniewa³a.Jego twarz by³a bez wyrazu.- Po co tu przyszliœcie? - spyta³.- Popatrzeæ sobie - odpar³ Dallman.- Dawniej nie wtr¹caliœcie siê do ¿ycia mego ludu.Czy¿by siê coœ zmieni³o?- Ale¿ sk¹d¿e - rzek³ Dallman.- Nie mamy zamiaru siê wtr¹caæ.- W takim razie wasza obecnoœæ tutaj jest niepo¿¹dana.To, co siê tu dzieje,dotyczy wy³¹cznie nas.- Wszystko, co siê dzieje na tej planecie, dotyczy równie¿ mnie - powiedzia³stanowczo Dallman.- Pragnê dowiedzieæ siê, co tu siê dzieje.Popatrzyli na siebie - admira³ Floty Kosmicznej i langryjski tubylec - aDallman nie w¹tpi³, ¿e to w³aœnie on by³ bardziej zdenerwowany z tej dwójki.Milczenie wydawa³o siê trwaæ wiecznie.W koñcu odezwa³ siê Fornri.- Wiem, ¿e jest pan dobrym przyjacielem mego ludu.Wy wszyscy tacy jesteœcie,ale pan ma ponadto obowi¹zki i pan odpowiada za innych.Obawiamy siê, ¿e panWembling chce siê dziœ wtr¹ciæ do naszych spraw.- Nie bêdzie siê wtr¹ca³ - obieca³ mu Dallman.- Zamkn¹³em go i wszystkichrobotników w kwaterach.Jeœli to, co robicie, dotyczy wy³¹cznie was samych,nikt nie bêdzie siê wtr¹ca³.- Bardzo dobrze.Fornri zamilk³, a potem z dum¹ rzek³:- Przeprowadzamy wybory.- Wybory?Dallman poczu³, jak rêka Protza zaciska mu siê na ramieniu.Odwróci³ siê ispojrza³ nañ pytaj¹co.Tak samo patrzyli na siebie panna Warr i Hort.- Wybieramy delegatów na zjazd konstytucyjny - rzek³ Fornri.Dallman spojrza³ obok Fornriego na kolejkê czekaj¹cych tubylców.Pomyœla³sobie: "Jaka wspania³a oprawa wyborów!" Wakacyjny nastrój, piêkny widok namorze, przygotowania do uroczystoœci, obywatele czekaj¹cy na sw¹ kolej przedkomisjami wyborczymi w utkanych z trawy chatach - zasady demokracji nigdyjeszcze nie mia³y tak wspania³ej oprawy.Nikt siê nie odzywa³.Prawdopodobnie ¿adne z nich nie mog³o mówiæ ze wzruszenia- Dallman z ca³¹ pewnoœci¹ nie móg³.- Kiedy uchwalimy konstytucjê - kontynuowa³ Fornri - wybierzemy rz¹d.A potempoprosimy o cz³onkostwo w Galaktycznej Federacji Niepodleg³ych Planet.- Czy to zgodne z prawem? - wyrwa³o siê Protzowi.- Tak, zgodne.Dzia³amy w porozumieniu z naszym adwokatem.- Czy to Plan? - z przejêciem zapyta³ Hort.- To nale¿y do Planu - rzek³ Fornri.- Mogliœmy to zrobiæ ju¿ wczeœniej, alenie wiedzieliœmy, ¿e wystarczy, jeœli szeœædziesi¹t procent ludnoœci umieczytaæ i pisaæ.A my mamy ponad dziewiêædziesi¹t procent.Uznaj¹c powagê i uroczysty nastrój chwili, Dallman stan¹³ na bacznoœæ.- Mam zaszczyt z³o¿yæ moje gratulacje - rzek³ - i jestem pewien, ¿e mogê tozrobiæ równie¿ w imieniu rz¹du Federacji.Sk³adam równie¿ zobowi¹zanie, ¿e niktnigdy nie bêdzie wam przeszkadza³ w d¹¿eniu do samorz¹du.Jeœli ktokolwiekspróbuje, proszê mnie natychmiast o tym zawiadomiæ.Fornri drgn¹³ w nag³ym uk³onie, co mu siê czasem zdarza³o w rozmowie z obcymi.- Dziêkujê panu w imieniu ludu langryjskiego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]