[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odsunęła głowy od jego policzka i spojrzała mu w oczy.W pokoju było wystarczająco jasno, by zobaczył jej twarz bardzo wyraźnie.Sophie.Z tymi niesfornymi, rozpuszczonymi włosami, które w nieładzie kłębiły się wokół jej twarzy, opadały na ramiona i plecy - zaplątało się w nie obejmujące ją ramię Nata - wyglądała inaczej niż zwykle.Kobieco, pociągająco, prześlicznie.Co nie znaczy, że kiedykolwiek uważał, że nie jest kobieca.Po prostu nigdy nie myślał o niej w kategoriach seksu.Była mężatką.Wpatrywała się w niego w milczeniu.Sophie.Boże, kochał się z Sophie Armitage.Znów wzbudziła w nim pożądanie.- Czy nadużyłem twojej gościnności?- Nie - odpowiedziała.Tylko tyle.Przez moment, spoglądając na nią, niemal wyobraził sobie, że kobieta obok niego to wcale nie Sophie.Nigdy nie marzył o niej w taki sposób.Nigdy.Jeśli chodzi o kobiety zamężne, Nat bardzo surowo przestrzegał zasad.Sophie była zawsze tylko przyjaciółką.Choć trzeba przyznać, szczególnie mu drogą.Przesunął dłonią po jej ciele.Miała gładką, jedwabistą skórę.Małe piersi.Ale nie za małe.Sutki były napicie.Lekko dotknął palcem jednego z nich, a potem mocniej uszczypnął.Zamknęła oczy i przygryzła dolną wargę.Pochylił się, objął sulek ustami i ssał go, pocierając językiem.Sophia jęknęła i wczepiła palce w jego włosy.Miała kształtną talię i biodra, pięknie zaokrąglone pośladki.Nat nigdy nie przyglądał się dokładnie jej figurze.Pewnie z powodu jej strojów.Zwykle były źle dopasowane i w ciemnych, nietwarzowych kolorach.Ale też nigdy jej wyglądu nie oceniał krytycznie.Zawsze była dla niego kimś bliskim, przyjaciółką.Położył usta na jej wargach, wsuwając dłoń między smukłe uda i wędrując delikatnie palcami ku sekretnemu miejscu.Była zapraszająco gorąca i wilgotna.Leciutko dotknął małej szparki i Sophie wciągnęła powietrze z jego ust.Wsunął dwa palce głębiej.Jej mięśnie zaciskały się gachęcająco wokół nich, gdy wolnymi ruchami wysuwał je i wchodził coraz dalej.Zaproś mnie znów, Sophie wyszeptałWejdź - powiedziała głośno zwykłym głosem.Wydawało mu się, jakby żył w jakimś dziwnym śnie.Przez sekundę poczuł głęboką wdzięczność że nigdy za życia Waltera nic zdawał sobie sprawy z jej atrakcyjności.Uniósł jej nogę, oparł na swoim biodrze i wsunął się głęboko w jej wilgotne wnętrze.Leżeli na boku, wtuleni w siebie.Och.- W głosie Sophii brzmiało zdumienie i rozkosz.Poruszał się w niej wolno, żeby oboje mogli w pełni rozkoszować się lizyczną przyjemnością zbliżenia i rytmicznym dźwiękiem najbardziej intymnego aktu.- Czy może być coś cudowniejszego?- spytał.- Nie.Zauważył, że faluje razem z nim, jak poprzednio, tak jak on zachwy-i ona tym, co robią.Zastanawiał się, czy jest też równie jak on zdziwiona, że są tutaj - razem.Nie chciał kończyć.Przedłużał tę chwilę w nieskończoność, wreszcie przytrzymał Sophię nieruchomo i poczuł, jak jego nasienie wytryska w nią głęboko.Zsunął z biodra jej nogę i lekko rozmasował.Ale pozostał w niej.Wiedział, że pora jest bardzo późna - albo bardzo wczesna, zależnie od punktu widzenia.Jeżeli się odsunie, będzie musiał wyjść.Nie miał ochoty.Nie tylko dlatego, że było mu ciepło, wygodnie i że znów poczuł się senny.Nie.Zdecydowanie nie tylko dlatego.Nie śpi, oczywiście.Nie spał też, gdy poszedł z nią do łóżka i wziął |ą po raz pierwszy.Ale dręczyła go myśl, że z chwilą kiedy wyjdzie z tego domu i odetchnie świeżym powietrzem, obudzi się naprawdę.I wtedy oprzytomnieje, jednak w tej chwili to wydawało się nieważne.Bo póki jest tutaj, może tłumaczyć sobie, że Sophie jest po prostu kobietą, a on tylko mężczyzną i że mają za sobą razem spędzoną noc i dobry seks.Kochali się, naprawdę razem, dwukrotnie, z jakąś przerwą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]