[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przestań! - zażądała.- Twoja matka będzie tu lada chwila.- I co z tego? Przecież jestem dorosły.Zresztą, jak sądzę, byłaby zachwycona, widząc, że jej plan się powiódł.- Plan.? - Saffron nie miała pojęcia, o czym on mówi.- Nie rób takiej zdziwionej miny.Wiem, że to nieodpowiednia pora.- Zauważył stewarda idącego z tacą pełną filiżanek z kawą.- Zbyt wiele nas tu rozprasza.Ale prędzej czy później zdobędę cię, więc przestań mnie unikać, dobrze?Saffron zatrzasnęła za sobą drzwi kajuty i pomaszerowała prosto do łazienki, rozbierając się po drodze.Weszła pod prysznic, przeklinając pod nosem Alexa Statisa.Z ulgą myślała o tym, że nazajutrz jacht wpłynie do portu w Pireusie i wreszcie skończy się ten koszmar.Od czasu ich rozmowy w basenie, Alex robił wszystko, by utrudnić jej życie.Wykorzystywał każdą okazję, by ją dotknąć, objąć czy nawet cmoknąć w policzek.W dodatku, gdy udało mu się spotkać ją na osobności, całował wszędzie, gdzie tylko się dało.Próbowała go jakoś powstrzymać, lecz okazało się, że trudno jej nawet opanować własne emocje.W przedziwny sposób jednocześnie fascynował ją, kusił i przerażał.Oczywiście wszyscy zauważyli, co się dzieje, a Sylvia nie omieszkała powiedzieć jej w niewymyślnych słowach, co o tym sądzi.- Nic nie zyskasz, narzucając się Alexowi w ten sposób, Saffron.Spotkał już wiele takich jak ty.Jak każdy mężczyzna, nie odrzuci tego, co mu w tak oczywisty sposób oferujesz, ale pamiętaj, on zawsze do mnie wraca.Saffron aż zaniemówiła, słysząc tę niesprawiedliwą uwagę.Przecież to Alex dręczył ją, a nie odwrotnie.Najgorszy jednak był wieczór.Podczas kolacji Anna przekonywała ją, by zgodziła się pracować u niej na stałe.- Chciałabym otworzyć pod koniec tego roku własny salon piękności, Anno - tłumaczyła się Saffron.- Od dawna o tym marzyłam.Ale obiecuję, że będziesz moją pierwszą klientką.- A co będzie z moim ramieniem? - Starsza pani zniżyła głos, tak by pozostali nie mogli jej usłyszeć.- Przecież potrzebuję cię codziennie.- Za parę tygodni będziesz całkiem zdrowa.- Ale ja lubię mieć cię przy sobie.- Nie będziesz mnie już potrzebowała.- Gdy Saffron zdała sobie sprawę, że ostatnią uwagę wypowiedziała zbyt głośno, rozejrzała się dokoła.Alex natychmiast pochwycił jej spojrzenie.- Nie będzie cię potrzebowała, Saffron? Może mama nie, ale ja z pewnością - oświadczył bezczelnie.Zapadła głucha cisza.Siedem par oczu wpatrywało się w nią intensywnie.A w oczach Alexa błyskały iskierki rozbawienia i coś jeszcze, czego Saffron nie była w stanie określić.Chciała obrócić wszystko w żart, lecz nie mogła wydusić z siebie ani słowa.W końcu wzięła się w garść i znalazła celną ripostę.- Tak, nie dziwię się, że pan to mówi - odparła spokojnie, ściskając pod stołem kciuki, by Anna wybaczyła jej to, co zamierza powiedzieć.- W końcu, jeśli to ja będę się zajmować pańską matką, oszczędzę panu trudu.Jego reakcja była natychmiastowa.Zmarszczył brwi, zacisnął usta, pociemniałe oczy ciskały gromy.Widać było, że wrze w nim wściekłość z powodu jej obraźliwej uwagi.Tymczasem Sylvia pospieszyła mu na pomoc.- Nie musiałaś tego mówić, Saffron.Wszyscy wiemy, co Alex miał na myśli i to chyba nic złego, że syn chce, aby jego matka miała dobrą opiekę, a z tego, co widzę, ty i Anna świetnie się rozumiecie.Pozostali goście natychmiast podjęli przerwaną rozmowę, jak gdyby nic się nie stało, jednak Saffron do końca kolacji czuła na sobie ciężkie spojrzenie Alexa.Wyszła spod prysznica i wytarłszy się kąpielowym ręcznikiem, powędrowała boso do sypialni.W pewnym momencie usłyszała, jak ktoś porusza gwałtownie klamką.- Otwórz drzwi, Saffron - usłyszała rozkazujący głos Alexa.- Chcę z tobą porozmawiać.Ani mi się śni, pomyślała i uśmiechnęła się z satysfakcją.Zanim poszła się kąpać, przezornie zamknęła drzwi od wewnątrz i pozostawiła klucz w zamku.Nawet gdyby Alex przyniósł zapasowy klucz, nic by nie zdziałał.Zadowolona ze swej intuicji, poszła do sypialni i położyła się nago do łóżka.Kolejny punkt dla mnie, pomyślała przed zaśnięciem.Następnego dnia wstała wcześnie rano, ubrała się i cicho otworzyła drzwi, by udać się do kajuty Anny.Zatrzymała się w pół kroku, ujrzawszy na korytarzu ubraną w seksowną koszulkę nocną Sylvię, której dłoń spoczywała na klamce drzwi naprzeciwko.- Ćśś.Alex potrzebuje teraz odpoczynku.Był już prawie świt, gdy.- Sylvia uśmiechnęła się triumfalnie.- No wiesz, co mam na myśli, moja droga Saffron.W każdym razie, skoro jego matka jest na pokładzie, przyzwoitość nakazuje, bym wróciła do swojej kajuty.ROZDZIAŁ CZWARTYSaffron oniemiała.Zamknęła na chwilę oczy, chcąc opanować nieznośne ściskanie w dołku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]