[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Na twoim miejscu nie liczyłbym na to, że zmienię zdanie.- Pochylił głowę i pocałował ją.Nastawiona na kolejny brutalny pocałunek Penny była zupełnie zaskoczona.Raul w niezwykle delikatny i cudownie czuły sposób delektował się smakiem jej ust.Robił to tak, jakby smakował nektar bogów.Czy jakakolwiek kobieta potrafiłaby się oprzeć takiej pieszczocie? Penny bezwiednie zacisnęła dłonie na jego ramionach i oddała pocałunek.Raul uniósł głowę i spojrzał na jej twarz, na której wciąż malował się wyraz zdumienia.- Po namyśle jestem gotów pójść na pewne ustępstwa - mruknął zmysłowym głosem.- Daję ci słowo, że cię nie tknę, dopóki sama nie będziesz tego chciała.- Nie ufam ci - zaoponowała.- A co było dziś po południu?- Dziś po południu? Szybki numerek pod prysznicem.Tak to określiłaś.Penny spłonęła rumieńcem.- A ja uważam, że to było nieuniknione i że stanowiło coś w rodzaju oczyszczenia.Potrzebowaliśmy się kochać, żeby dać ujście tłumionym przez lata pragnieniom i frustracjom, a również po to, by sprawdzić, czy nadal siebie pragniemy.Mając to już za sobą, możemy na trzeźwo przystąpić do planowania przyszłości całej naszej trójki, ponieważ nic nie rozprasza naszej uwagi.- To dlatego mnie uwiodłeś? - syknęła.- Aha - przyznał bezczelnie.- Ale chyba nie było tak źle, co? Nie wyglądałaś na rozczarowaną.Ze wstydem zamknęła oczy, gdyż nie miała odwagi patrzeć mu prosto w twarz.Oboje wiedzieli, że miał rację i że chciała tego.- Daj spokój, Penny.Otoczył ją ramieniem.Zesztywniała odruchowo, lecz on uścisnął ją uspokajająco, jakby dodając jej otuchy.Zaskoczona, dała się wyprowadzić z jadalni.Gdy stanęli przed prowadzącymi na piętro schodami, Raul puścił ją i nie zmuszał, by udali się oboje na górę do jego sypialni.Zerknęła na niego podejrzliwie.Zauważył to i lekko uniósł jej brodę, by móc spojrzeć jej w twarz.Nieoczekiwanie w jego oczach dostrzegła czułość i łagodność, jakich tam nie widziała od bardzo dawna.- Nie masz się czego obawiać, możesz spać spokojnie.Nic ci nie zrobię, o ile sama nie dasz mi znaku.Od jakiegoś czasu siedziała przy śpiącym synku i przyglądała mu się, gdy nagle zrozumiała, że najlepiej będzie, jeśli położy się do łóżka, zanim Raul przyjdzie do sypialni.Pośpiesznie udała się do łazienki, w błyskawicznym tempie umyła się i przebrała.Z dezaprobatą popatrzyła na swoją nocną koszulkę z białego jedwabiu.Kiedyś była odpowiednia, gdyż miała sprawiać Raulowi przyjemność, teraz zaś wydawała się cokolwiek nieprzyzwoita.Cieniutkie ramiączka, głęboki dekolt, koronkowa wstawka aż do pępka.Może Raul nigdy mnie w tym nie zobaczy, pomyślała, wskakując do łóżka.Wystarczy, że będę się kładła i wstawała wcześniej od niego.Chyba zgłupiałam, w cuda wierzę, stwierdziła z nagłym niesmakiem.Leżała pod cieniutkim przykryciem, lecz sen nie przychodził.Jak mogła spokojnie spać, skoro całe jej życie zostało wywrócone do góry nogami? Co miała teraz zrobić? Jedno było pewne - nigdy, przenigdy nie zostawi swego syna.Raz spędziła bez niego niecałe dwa dni i omal nie oszalała.Wszystko, tylko nie to.Ale to ciężkie przeżycie miało też w pewnym sensie swoje dobre strony.Otóż nauczyła się, że nie ma nic ważniejszego od rodziny.W porównaniu z posiadaniem dziecka nic się nie liczyło - pieniądze, kariera, kolorowe błyskotki, których krzykliwe barwy szybko blakły, a człowiek zostawał z pustymi rękoma.Tak, za nic nie opuści dziecka.Byłaby gotowa oddać duszę diabłu, by to się nie stało.I chyba właśnie tak będzie musiała zrobić.A czy to naprawdę takie złe, pojawiła się w jej głowie nagła myśl.James był tu bezpieczny i otoczony miłością.Ona nie była tak kochana, ale przynajmniej była pożądana, a to już coś.W niektórych małżeństwach brakowało nawet tego.No tak, ale Raul wcale nie wspomniał o małżeństwie.Nawet nie spostrzegła, kiedy zapadła w sen.Nie słyszała więc, jak Raul przyszedł do sypialni i stanął przy łóżku.Nie czuła też, jak delikatnie odsunął włosy z jej czoła.Poruszyła się, gdy lekko musnął wargami jej policzek, lecz nie obudziła się.Było jej potwornie zimno, prawie zamarzała.Ze wszystkich stron otaczały ją ściany lodu.Panowała tak przeraźliwa cisza, że Penny słyszała bicie swego serca.- Nie, nie - próbowała zawołać, lecz żaden dźwięk nie wydobył się z jej ust.Z rosnącym przerażeniem wpatrywała się w zbliżającego się mężczyznę.Rozwiane poły jego białego płaszcza nikły na tle śnieżnych ścian, które zbliżały się do siebie, niemal zgniatając ją pod swym naporem.Widmo zatrzymało się przed nią i Penny wiedziała z całą pewnością, że przyszło po jej dziecko.Do pewnego stopnia uświadamiała sobie, że jest to senny koszmar, co jednak w niczym nie umniejszało uczucia grozy.- Nie, tylko nie James! - krzyknęła z całej siły.- Błagam, nie zabieraj mi dziecka! - drżała na całym ciele.- Błagam, nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl