[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie odezwał się ani słowem; miał około czterdziestki, ziemistą cerę i zapadnięte oczy.Nie zauważyła marki samochodu i pamięta tylko tyle, że był ciemnawy.– Cofnijmy się trochę – powiedział już któryś raz z rzędu Honnister.– Pani siostra zobaczyła mężczyznę, który zaglądał pod maskę, do silnika.Czy wspomniała coś o jego rękach?– Nie, chyba nie.A to ważne?– Może się okazać ważne – powiedział Honnister wymijająco.Dobry był z niego zawodnik; nie wkładał w usta świadków własnych koncepcji.Penny zmarszczyła brwi, obserwowała bąbelki gazu w swojej szklance, jej wargi poruszały się nieznacznie, jakby w myślach coś sobie przepowiadała.Nagle się odezwała.– Otóż to.Gillian powiedziała, że kiedy podeszła bliżej i nieznajomy się do niej uśmiechnął, to wyciągnął ręce z kieszeni marynarki.– Znakomicie – ucieszył się Honnister.– Doskonale.– Nie rozumiem, dlaczego to takie ważne – zdziwiła się Penny.Honnister odwrócił się do mnie.– W niektórych samochodach otwartą maskę podtrzymuje wspornik na zawiasie, w innych jest specjalne urządzenie sprężynowe.Jeśli więc trzymał ręce w kieszeniach, to znaczy, że nie podtrzymywał nimi maski; a skoro wyjął ręce z kieszeni, żeby jednocześnie zatrzasnąć maskę i chlusnąć kwasem, to znaczy, że w samochodzie musiało być urządzenie sprężynowe.Nie starczyłoby mu czasu, żeby odblokować wspornik i złożyć go.Wobec tego, szukając samochodu, możemy wyeliminować bardzo wiele marek.– Wypił do końca swoje piwo.– Czy ma mi pani jeszcze coś do powiedzenia?– Nic więcej nie przychodzi mi do głowy.– Spisałyście się znakomicie, i pani, i siostra – powiedział Honnister wstając od stolika.– Muszę już iść.Mam spotkanie w sprawie psa.– Uśmiechnął się do mnie.– Mówię poważnie, skradziono charta.– Zawiadomi nas pan, gdyby.– powiedziała Penny.– Gdybyśmy na coś trafili, pani dowie się pierwsza – obiecał Honnister.– Kogo jak kogo, ale tego drania koniecznie chcę dostać w swoje ręce.– To znakomity gliniarz – powiedziałem, gdy wychodził.– Na to wygląda – odrzekła Penny.– Nie podejrzewałabym, że sposób, w jaki się otwiera maskę samochodu, może mieć jakiekolwiek znaczenie.Gapiłem się w szklankę.Myślałem, że gdybym pierwszy dorwał tego bandytę z kwasem, to niewiele by z niego zostało dla Honnistera.Po chwili odezwała się Penny: – O czym tak myślisz?Odpowiedziałem jej całkiem mechanicznie, prawie bezmyślnie: – Zastanawiam się, czy to dobry pomysł, żebyśmy się pobrali.– Malcolm!Jestem niezły w odgadywaniu niuansów, ale w tym jednym dwusylabowym słowie było ich stanowczo za wiele jak na moje możliwości.Było w nim i zdziwienie, i zaskoczenie zarazem; było też, niestety, niezadowolenie i – mam nadzieję – radość.Wszystko to przemieszane razem.– Więc według ciebie to nie jest dobry pomysł?Obserwowałem ją, widziałem, jak szuka słów.– Tylko mi nie mów, że to się stało tak nagle.– Właśnie stało się nagle – powiedziała wskazując ręką pomieszczenie, w którym byliśmy.– W dodatku tutaj!– Według mnie to całkiem niezły pub – powiedziałem.– Zresztą, czy miejsce ma tu jakiekolwiek znaczenie?– Chyba nie – wyszeptała.– Ale ważny jest czas, właściwy moment.– Pewnie mógłbym wybrać bardziej odpowiedni moment – przyznałem.– Ale tak mi wyszło.Zresztą, nie tylko ja uważam, że to niezły pomysł.Twój ojciec też jest tego zdania; wczoraj wieczorem chciał, żebym natychmiast ci się oświadczył.– Czyli, że rozmawialiście sobie o mnie za moimi plecami.Wcale mi się to nie podoba.– Bądź rozsądna.Taka jest tradycja i dobry obyczaj, że mężczyzna informuje przyszłego teścia o swoich zamiarach.– Nie dodałem tylko, że to Ashton poruszył ten temat.– A co byś zrobił, gdyby ojciec był temu przeciwny?– I tak bym cię zapytał – oznajmiłem spokojnie.– Żenię się z tobą, a nie z twoim ojcem.– Z nikim się nie żenisz.Jeszcze.– To ostatnie słowo natchnęło mnie otuchą.Położyła swoją dłoń na mojej.– Ty idioto, myślałam, że już nigdy mi się nie oświadczysz.– Miałem już wszystko przygotowane, ale przeszkodziły mi okoliczności.– Wiem.– W jej głosie zabrzmiał smutek.– Byłam dzisiaj taka strasznie nieszczęśliwa, kiedy myślałam o Gillian, gdy zobaczyłam jak bardzo cierpi.A potem to koszmarne zadanie, którym mnie obarczyłeś.Rozumiem, że trzeba było ją wypytać, więc ją wypytałam – ale zrobiłam to z największą przykrością.I do tego jeszcze tatuś.mówi niewiele, widzę jednak, że przeżywa piekło, i bardzo się o niego martwię.A teraz na dodatek ty i nowe problemy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]