[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Widzę.15 SEKUND DO BEZPOŚREDNIEGO POŁĄCZENIA WIDEO: DC/M-DC/SUstawił lampę na biurku i usiadł.Ekran rozjarzył się i Sanders zobaczył migający, rozszczepiony obraz.Był to Artur, w zakładzie.- Och, Tom.Doskonale.Mam nadzieję, że nie jest już za późno - powiedział Artur.- Za późno na co? - zapytał Sanders.- Wiem, że dziś miało być zebranie.Jest coś, o czym muszę ci powiedzieć.- Co takiego, Arturze?- No cóż, obawiam się, że nie byłem z tobą zupełnie szczery, Tom.Sprawa dotyczy Meredith.Przed sześcioma czy siedmioma miesiącami dokonała zmian na linii i obawiam się, że chce cię tym obciążyć.Być może na dzisiejszym zebraniu.- Rozumiem.- Czuję się fatalnie, Tom - oznajmił Artur, zwieszając głowę.- Nie wiem, co mam powiedzieć.- Nie mów nic, Arturze.Kahn uśmiechnął się przepraszająco.- Chciałem cię wcześniej uprzedzić.Słowo daję.Ale Meredith wciąż powtarzała, że odchodzisz.Nie wiedziałem, co robić.Powiedziała, że nadciąga bitwa i lepiej, żebym wybrał sojusz ze zwycięzcą.- Źle wybrałeś, Arturze - odparł Sanders.- Jesteś zwolniony.- Wyciągnął rękę i wyłączył stojącą przed nim kamerę telewizyjną.- O czym mówisz?- Jesteś zwolniony, Arturze.- Ale nie możesz mi tego zrobić.- zawołał Kahn.Jego obraz rozpływał się i kurczył.- Nie możesz.Ekran zgasł.Piętnaście minut później do gabinetu Sandersa wszedł Mark Lewyn, poprawiając przy szyi czarny podkoszulek od Armaniego.- Sądzę, że jestem dupkiem - oświadczył.- Tak.Jesteś.- Po prostu.Nie zrozumiałem sytuacji.- Rzeczywiście, nie zrozumiałeś.- Co masz zamiar teraz zrobić?- Właśnie zwolniłem Artura.- Jezu! I co jeszcze?- Nie wiem.Zobaczymy, jak ułożą się sprawy.Lewyn skinął głową i wyszedł, zdenerwowany.Sanders uznał, że pozwoli mu się trochę podenerwować.Ich przyjaźń da się jednak uratować.Adele i Susan przyjaźniły się.A Mark był zbyt utalentowany, żeby firma mogła z niego zrezygnować.Ale trochę niepokoju dobrze mu zrobi.O pierwszej przyszła Cindy i oświadczyła:- Przyszła wiadomość, że Maks Dorfman przyłączył się do spotkania Garvina z Mardenem.- A co z Johnem Conleyem?- Wyszedł.Jest obecnie u księgowych.- W takim razie, to dobry znak.- I krążą słuchy, że Nichols został zwolniony.- Skąd się wzięły?- Godzinę temu odleciał do domu.Piętnaście minut później Sanders zobaczył Eda Nicholsa idącego korytarzem.Wstał więc i podszedł do biurka Cindy.- Chyba powiedziałaś, że Nichols poleciał do domu?- No cóż, tak słyszałam - odparła.- Zwariowana historia.Wiesz, co teraz mówią o Meredith?- Co?- Że zostaje.- Nie wierzę.- Bili Everts powiedział pracownicy Stefanii Kaplan, że Meredith Johnson nie zostanie zwolniona i Garvin popiera ją w stu procentach.Osobą, która zostanie obciążona wszystkim, co się zdarzyło w-Malezji, będzie Phil, a Garvin wciąż wierzy, że Meredith jest młoda i ten incydent nie powinien zaważyć na jej karierze.A więc zostawia ją na stanowisku.- Nie wierzę.Cindy wzruszyła ramionami.- Tak mówią.Sanders wrócił do gabinetu i znowu zaczął patrzeć w okno.Powtarzał sobie, że to plotki.Po chwili rozległ się sygnał interkomu.- Tom? Właśnie dzwoniła Meredith Johnson.Chce, żebyś zaraz przyszedł do jej gabinetu.Jaskrawe słońce wpadało przez wielkie okna na piątym piętrze.Przy biurku w sekretariacie Meredith nikt nie siedział.Drzwi były uchylone.Zastukał.- Proszę wejść - powiedziała Meredith Johnson.Stała, opierając się o krawędź biurka.Ręce miała skrzyżowane na piersiach.Czekała.- Witaj, Tom - oznajmiła.- Witaj, Meredith.- Wejdź.Nie ugryzę cię.Wszedł do środka, zostawiając otwarte drzwi.- Muszę przyznać, że dziś rano przeszedłeś samego siebie, Tom.Byłam zaskoczona, jak wiele zdołałeś się nauczyć w tak krótkim czasie.I metoda, którą zastosowałeś na zebraniu, była bardzo pomysłowa.Nic nie odpowiedział.- Tak, dokonałeś wspaniałego wyczynu.Czujesz się dumny z siebie? - zapytała, spoglądając bacznie.- Meredith.- Myślisz, że wreszcie mi się odpłaciłeś? No cóż, mam dla ciebie wiadomość, Tom.Nie masz zielonego pojęcia, co się naprawdę działo.Odeszła od biurka i w tej samej chwili zobaczył kartonowe pudło stojące na blacie koło telefonu.Okrążyła biurko i zaczęła pakować fotografie, dokumenty i materiały piśmienne.- Cała sprawa była pomysłem Garvina.Od trzech lat szukał nabywcy.Nie mógł go znaleźć.Wreszcie wysłał mnie i odniosłam sukces.Sprawdziłam dwadzieścia siedem różnych firm, zanim trafiłam na Conley-White.Byli zainteresowani i wzięłam się do nich ostro.Działałam bez przerwy.Robiłam wszystko, aby sprawę sfinalizować.Dosłownie wszystko.- Ze złością wepchnęła do pudła następne papiery.Sanders obserwował ją.- Garvin był szczęśliwy, dopóki dostarczałam mu Nicholsa na talerzu.Nie grymasił.Nie interesował się nawet, w jaki sposób to robię.Po prostu chciał, aby było zrobione.Wypruwałam dla niego żyły, ponieważ otrzymanie tego stanowiska było dla mnie wielką szansą wybicia się, prawdziwą okazją do zrobienia kariery.I właściwie, czemu nie? Wykonałam pracę.Załatwiłam umowę.Zasłużyłam na to stanowisko.Wygrałam z tobą uczciwie.Sanders milczał w dalszym ciągu.- Ale jak się teraz okazuje, Garvin nie chce mnie poprzeć w sytuacji, gdy pojawiły się trudności i komplikacje.Wszyscy powtarzają, że był dla mnie jak ojciec.Ale naprawdę tylko mnie wykorzystywał.Załatwiał interes w każdy możliwy sposób.I robi to w dalszym ciągu.Po prostu kolejny pieprzony interes i co go obchodzi, jeżeli ktoś zostanie przy okazji skrzywdzony.Wszystko funkcjonuje dalej.Teraz muszę znaleźć adwokata, żeby wynegocjował warunki rozwiązania umowy.Nikogo to nie obchodzi.Zamknęła pudło i oparła się na nim.- Ale-pokonałam cię uczciwie, Tom.Nie zasługuję na konsekwencje, które ponoszę.Załatwił mnie ten pieprzony system.- Nie, nie masz racji - odparł Sanders spoglądając jej prosto w oczy.- Pieprzyłaś się ze swoimi pracownikami od lat.Wykorzystywałaś na wszystkie możliwe sposoby swoje stanowisko.Szłaś na skróty.Byłaś leniwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl