[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dokładniej, na dwie duże i jedną małą.Są ludzie, którzy nie mogą żyć bez przeszłości, cali są w przeszłości mniej lub bardziej odległej.Żyją tradycją, obyczajem, przykazaniami, czerpią z przeszłości radość i przykład.Powiedzmy jak pan prezydent.Co by on począł, gdybyśmy nie mieli naszej wielkiej przeszłości? Do czego by się odwoływał i w ogóle skąd by się wziął? Następnie są ludzie, którzy żyją teraźniejszością, i nawet słyszeć nie chcą ani o przeszłości ani o przyszłości, i nic ich nie obchodzi ani przeszłość, ani przyszłość.Jak na przykład pan.Wszystkie wyobrażenia o przeszłości zepsuł panu prezydent, w jakąkolwiek przeszłość by pan zajrzał, zawsze zobaczy pan wyłącznie prezydenta.Jeżeli zaś chodzi o przyszłość, to nie ma pan o niej zielonego wyobrażenia, i na moje oko boi się pan mieć.No i wreszcie są ludzie, którzy żyją przyszłością.Po przeszłości nie oczekują, i zupełnie słusznie, niczego dobrego, a teraźniejszość to dla nich wyłącznie materiał, z którego budują przyszłość, surowiec.Zresztą tak naprawdę, oni już żyją w przyszłości.na wysepkach przyszłości, które powstają dokoła nich w czasie teraźniejszym.- Golem uśmiechając się jakoś dziwnie, wzniósł oczy do sufitu.- Oni są mądrzy - powiedział z czułością.- Są diabelnie mądrzy w odróżnieniu od większości ludzi.Wszyscy co do jednego utalentowani, Wiktorze.Ich pragnienia są dziwne, a zwyczajnych pragnień w ogóle nie mają.- Zwyczajne pragnienia - to na przykład kobiety.- W pewnym sensie - tak.- Wódka, igrzyska?- Bez wątpienia.- Straszna choroba - stwierdził Wiktor - ja nie chcę.Zresztą dalej nie rozumiem.Nic nie rozumiem.No, to że mądrych ludzi wsadza się za druty kolczaste - to oczywiście rozumiem.Ale dlaczego ich się wypuszcza, a do nich nie wpuszcza.- A może to nie oni siedzą za drutem kolczastym, tylko pan? Wiktor uśmiechnął się.- Chwileczkę - powiedział.- To jeszcze nie wszystko, czego nie rozumiem.Co tu na przykład robi Pawor? Mnie się nie wpuszcza - zgoda, jestem człowiekiem postronnym.Ale przecież ktoś musi sprawdzić stan bielizny pościelowej i wychodków? Może macie tam antysanitarne warunki?- A jeżeli interesują go wcale nie warunki sanitarne? Speszony Wiktor popatrzył na Golema.- Znowu pan żartuje? - zapytał.- Znowu nie - odpowiedział Golem.- Więc kto to jest według pana - szpieg?- Szpieg to zbyt ogólnikowe pojęcie - zaprotestował Golem.- Chwileczkę - rzekł Wiktor.- Proszę mówić wprost.Kto otoczył leprozorium drutem i postawił żołnierzy.- Och, ten drut kolczasty - westchnął Golem.- Ile ubrań na nim porwano, a żołnierze bez przerwy chorują na biegunkę.Wie pan, jakie jest najlepsze lekarstwo na biegunkę? Tytoń z portweinem, a raczej portwein z tytoniem.- Dobra - powiedział Wiktor.- To znaczy generał Pferd.Aha.- powiedział - i ten młody człowiek z teczką.A więc to tak! To znaczy, że to jest normalny wojskowy instytut naukowy.Jasne.A Pawor, znaczy się, nie jest wojskowym.Z innego, znaczy się, resortu.Albo być może, to nie nasz szpieg, tylko zagraniczny?- Niech Bóg broni! - zaprotestował Golem ze zgrozą.- Tego nam jeszcze brakowało!- Tak.A czy on wie, kim jest ten facet z teczką?- Myślę, że tak - stwierdził Golem.- A ten facet wie, kim jest Pawor?- Myślę, że nie - stwierdził Golem.- Pan mu nic nie powiedział?- A co mnie to obchodzi?- I generałowi też pan nie powiedział?- Nawet mi do głowy nie przyszło.- To niesprawiedliwe - oznajmił Wiktor.- Trzeba powiedzieć.- Niech pan posłucha, Wiktor - powiedział Golem.- Tylko dlatego pozwoliłem panu gadać na ten temat, żeby pan się przestraszył i przestał pchać palce w cudze drzwi.Nie jest to do niczego potrzebne.I tak jest pan już namierzony, mogą pana uciszyć i to tak, że nawet nie zdąży się pan zdziwić.- Mnie akurat jest łatwo wystraszyć - rzekł Wiktor z westchnieniem.- Jestem wystraszony od dziecka.Ale pomimo wszystko nie mogę zrozumieć - czego oni wszyscy chcą od mokrzaków?- Jacy - oni? - zmęczonym głosem zapytał z wyrzutem Golem.- Pawor.Pferd.Facet z teczką.Te wszystkie krokodyle.- Boże - odparł Golem.- No, czego w naszych czasach mogą chcieć krokodyle od mądrych i utalentowanych ludzi? Za to ja nie rozumiem, czego pan od nich chce.Po co pan się wtrąca w to wszystko? Mało panu własnych kłopotów? Mało panu prezydenta?- Dużo - odpowiedział Wiktor.- Potąd.- No i świetnie.Niech pan jedzie do sanatorium, weźmie ze sobą ryzę papieru.Mogę panu podarować maszynę do pisania, chce pan?- Ja piszę starym systemem - odrzekł Wiktor.- Jak Hemingway.- No i świetnie.Podaruję panu ogryzek ołówka.Proszę pracować, kochać Dianę.Może jeszcze dać panu fabułę? Może pan się już wypisał?- Fabuły rodzą się z tematu - dostojnie oznajmił Wiktor.- A ja studiuję życie.- Proszę bardzo - powiedział Golem.- Niech pan studiuje życie, ile dusza zamarzy.Tylko niech się pan nie wtrąca do procesów.- To niemożliwe - oświadczył Wiktor.- Przyrząd w nieunikniony sposób wpływa na obraz eksperymentu.Czyżby pan zapomniał o prawach fizyki? Przecież my obserwujemy nie świat jako taki, tylko świat plus wpływ obserwatora.- Już raz dostał pan kastetem po głowie, a następnym razem mogą pana zwyczajnie zastrzelić.- No - powiedział Wiktor.- Po pierwsze, być może wcale nie kastetem, tylko cegłą.A po drugie - czy mało jest miejsc, w których można dostać po głowie? W każdej chwili mogą mnie wrobić, więc co - mam nie wychodzić z pokoju?Goleni przygryzł dolną wargę.Miał żółte, końskie zęby.- Niech pan posłucha, przyrządzie - oznajmił.- Wtrącił się pan wtedy w eksperyment najzupełniej przypadkowo - i z miejsca dostał pan po głowie.Jeśli teraz wtrąci się pan świadomie.- Nie wtrącałem się w żaden eksperyment - zaprzeczył Wiktor.- Szedłem sobie spokojnie do Loli i nagle widzę.- Idiota - stwierdził Golem.- Idzie sobie i widzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl