[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była to kobieta w średnim wieku, ubrana w białą szatę, marszczoną na podobieństwo togi.W tej samej chwili dostrzegłem identycznie ubraną postać, namalowaną na ścianie za podwyższeniem pełniącym rolę ołtarza.Kobieta z fresku stała na rydwanie zaprzężonym w parę czarnych kotów.- Życie potrafi płatać figle - odezwała się gospodyni.- Nigdy bym nie przypuszczała, iż powitam tu samego Tomasza Kobierskiego, największego filozofa XXI wieku.- Co to za miejsce? - spytałem oschle.Słuchanie komplementów ciągle jeszcze przyprawiało mnie o irytację.- Sanktuarium Freyi, skandynawskiej bogini miłości i płodności - odparła.- A pan, jak sądzę, przybył tu, gdyż w pańskim życiu miłosnym potrzebna jest zmiana.Potrzebuje pan pomocy bogini, prawda?- Nie tak od razu - wycedziłem przez zęby, zastanawiając się przelotnie nad rozmiarami własnego upadku.- Chcę najpierw dokładnie wiedzieć, w jaki sposób miałoby się to odbyć - położyłem nacisk na słowo „dokładnie".Do pokoju wślizgnął się kot.Kapłanka przyklękła i zaczęła go głaskać.- Z Astro zawarł pan już znajomość - odparła wymijająco.- A to jest Heli - wskazała na ołtarz.Wyszedł zza niego drugi kot, równie wielki i czarny.Musiał tu być już wcześniej.- Przejdźmy do biblioteki - dodała rozkazującym tonem.Oba koty ruszyły przodem.W otoczeniu książek poczułem się znacznie lepiej niż w towarzystwie atrybutów falliczno-waginalnych.- Z zasady nikomu nie tłumaczę ,jak" i „dlaczego" - kapłanka wróciła do tematu.- Od moich klientów wymagam tylko, by podporządkowali się woli bogini i regułom ceremonii.Dla pana jednak mogę zrobić wyjątek, gdyż to pan stworzył teorię, której tezy wykorzystuję.Można rzec: jesteśmy wspólnikami.- Słucham?- Proszę spojrzeć! - Musnęła dłonią biblioteczną półkę.Stał na niej szereg dzieł metafizycznych, od Arystotelesa poczynając, przez świętego Tomasza, neotomistów, Bergsona, po klasyczny traktat Sażyńskiego z początku wieku.Na osobnej podpórce spoczywała moja Metafizyka chaosu, pierwsze wydanie, nakład pięćset egzemplarzy, teraz już absolutny biały kruk.- Mogę prosić o autograf? - spytała.- Będzie to wliczone w poczet honorarium.Bez słowa wyjąłem długopis.Darowałem sobie dedykację, poprzestając na podpisie i dacie.- Dziękuję.- Zerknęła i ostrożnie odłożyła książkę na miejsce.Pochlebiła mi ta pieczołowitość.- Zatem.- Usiadła, biorąc na kolana jednego z kotów.Drugi, chyba Astro, zbliżył się do mnie.- Nie będę panu streszczać pańskich idei, powiem lepiej, jak mają się do tego koty.- Słucham.- Również usiadłem i Astro niezwłocznie runął mi na kolana.Był ciężki.- Lubi pana - zauważyła.- To dobrze.To bardzo dobrze.Czy próbował pan kiedyś śledzić kota?- Nigdy.- I słusznie, bo to nie jest możliwe.Nie darmo mówią, iż koty chodzą własnymi drogami.Jak pan sądzi, dlaczego tak mówią? Dlaczego drogi kotów są tak niezwykłe?- Nie wiem.Czy mogłaby mnie pani zwolnić z obowiązku odpowiadania na pytania retoryczne?- Proszę bardzo.Powszechnie uważa się, że koty są jakieś dziwne, ale nikt nie wie, z jakiej przyczyny.Poprzestaje się na stwierdzeniu, że te zwierzęta mają w sobie jakąś magię.To banał, którego źródłem jest ignorancja.Koty w toku ewolucji wykształciły pewną cechę, której nie ma żaden inny gatunek na Ziemi.Proszę zwrócić uwagę, co napisano w podręcznikach biologii na temat ewolucji kotów.Wszystkie informacje są mętne, fragmentaryczne i zupełnie nie tłumaczą, czemu koty są inne.- Więc czemu są? - postanowiłem skrócić tę przemowę.- Potrafią poruszać się pomiędzy alternatywnymi wariantami rzeczywistości - rzekła.- To jest ich cecha ewolucyjna.Wykształciła się ona jako forma ucieczki przed wrogiem bądź metoda polowania.Na przykład zabawa w kotka i myszkę, gdy na przemian chwytają i ponownie puszczają złapaną mysz.To rodzaj treningu, który pozwala kotu ćwiczyć przeskoki w te warianty rzeczywistości, w których mysz zostaje złapana i omijać te, w których mu ucieka.- Wir poznawalności.- szepnąłem zdumiony.- O, widzę, że zaczyna się pan domyślać - stwierdziła z uśmiechem.- Ale po kolei.Podobnie jest z powiedzeniem, że kot żyje dziewięć razy, i przykładami kociej żywotności.Śmiertelnie zagrożony kot stara się umknąć w alternatywny łańcuch wydarzeń, w którym czynnik zagrożenia zostaje wyeliminowany bądź jest znacznie mniejszy.- Nie zawsze im się to udaje - zauważyłem.- Owszem - przyznała.- Ta cecha, jak każda zdolność wrodzona, może być rozwinięta silniej lub słabiej.Są koty zupełnie jej pozbawione, jak i obdarzone ogromnym talentem.Tak jak siła czy ostrość zmysłów, zależy to od genów.Umiejętność przebiegania między światami wyraźnie łączy się z czarnym umaszczeniem sierści.Te geny z reguły występują razem.Spojrzałem na towarzyszące nam koty.- Zatem Astro i Heli.- Tak.To talenty najwyższej próby.Efekt trzydziestu lat starannej hodowli, selekcji i doboru partnerów.Widzi pan, zaczynałam karierę jako typowa „kociara", prowadziłam hodowlę kotów rasowych.Przekwalifikowałam się dopiero w ostatnich latach - uśmiechnęła się znacząco.- Kult bogini Freyi ma, jak pan widzi, całkiem solidne podstawy naukowe.- Czy te zwierzaki są zaprzęgane do.- Znowu pan zgadł, rydwan zobaczy pan w swoim czasie.Właśnie dlatego Astro i Heli są tak rosłe i silne.To była największa trudność: tak poprowadzić selekcję, by geny odpowiedzialne za wielkość i siłę wystąpiły razem z genem umożliwiającym zmianę rzeczywistości.Przez to genetykę i prawa Mendla mam w małym palcu, jeśli chce pan wiedzieć.Jak również pańską teorię metafizyki.- Sugeruje pani, że kot widzi wiry poznawalności?! - nie wytrzymałem.- To niemożliwe!- Och, co za okropne słowo! - udała szczerze zdumioną.- Pan, największy wizjoner XXI stulecia, mówi: „Niemożliwe"?- Poznawalność nie ma cech fizycznych! - oznajmiłem z naciskiem.- Dlatego nie może być ważona, mierzona ani oglądana.- Niech pan to powie kotom - wtrąciła drwiąco.- Postrzegamy tylko byty potencjalne naznaczone poznawalnością, czyli byty rzeczywiste.Potem poznawalność przepływa dalej i byt rzeczywisty staje się znowu bytem potencjalnym.- Och, wiem, wiem - przerwała mi.- To klasyczne równanie Sażyńskiego: byt potencjalny plus poznawalność równa się byt rzeczywisty i odwrotnie.My sami tysiąc lat temu byliśmy bytami potencjalnymi i za tysiąc lat znów nimi będziemy.Wiem, że Sażyński wyobrażał sobie metafizyczny wszechświat jako obszar wypełniony bytami potencjalnymi, przez które przemieszcza się fala poznawalności.- Wielowymiarowy wszechświat z ruchomą, trójwymiarową powierzchnią poznawalności - uściśliłem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]