[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spacia także się przebrała i jej żółta suknia doskonale kontrastowała z granatem stroju Tenny.– Oj, zapomniałam o sznurach! – jęknęła.– Zaraz znajdę ci jakieś w barwach posłańców, bo inaczej wszyscy wezmą cię za nową adeptkę harfiarzy.Okazało się jednak, że nigdzie nie ma zapasowych sznurów, choć Spacia przewróciła wszystkie możliwe szuflady.– Może tak będzie lepiej.w ten sposób nie będzie niczego podejrzewał – odezwała się po namyśle Tenna.Do pokoju, rozbierając się w biegu, wpadła Rosa.– Co ci się stało? – zainteresowała się Spacia, gdy tamta sięgnęła po różową sukienkę w kwiaty wiszącą na wieszaku.– Potrzebujesz pomocy?– Nie potrzebuję i jeszcze nic się nie stało, ale muszę zaraz zejść i odpędzić Felishę od Cleve’a.Ta flądra uparła się go mieć, wparadowała tu, zanim skończył jeść, i uwiesiła się na jego ramieniu jak na klamce.– Głos Rosy dobiegał jakby z oddali, gdyż wkładała suknię przez głowę, a potem umilkł zupełnie, kiedy rozległ się cichy, za to charakterystyczny trzask dartego materiału.– Tylko nie to! – jęknęła Rosa, zmieniając się w posąg z połową sukni na głowie.– Co podarłam?! Mocno?! Widzicie?! Ruszcie się!Okazało się, że puścił tylko kawałek szwu, czemu dało się zaradzić na poczekaniu: Spacia zajęła się nawlekaniem igły, a Tenna zgłosiła na ochotnika do zejścia na dół.– Wiesz, który to Cleve? – zaniepokoiła się Rosa, już bez sukni na głowie.Tenna skinęła głową i wyszła.Cleve’a rozpoznała bez trudu: był wysoki, miał potężną, kwadratową szyję, uroczy, wyglądający na nieco odruchowy uśmiech i zerkał co chwila ku schodom, co jednoznacznie świadczyło, że Rosa niepotrzebnie się martwiła.Poza tym widać było, że obecność brunetki o kręconych włosach, które zasłaniały częściowo twarz, i jej dość bezceremonialne zaloty wcale nie przypadły mu do gustu.Szczególnie irytował go sposób, w jaki odrzucała loki na ramię, muskając nimi za każdym razem jego twarz.– Cleve? – spytała Tenna, podchodząc i ignorując nieżyczliwe spojrzenie Felishy.– Tak? – Cleve czym prędzej zrobił krok w jej kierunku, co jednocześnie oznaczało, że znalazł się krok dalej od tamtej.Felisha zmieniła pozycję i ujęła go pod ramię gestem właścicielki.Nie spotkało się to z aprobatą mężczyzny.– Rosa mówiła, że też miałeś spotkanie z Haligonem, to prawda? – Tenna podjęła najpopularniejszy temat.– Miałem.– Cleve natychmiast skorzystał z okazji i próbował wyplątać się z objęć adoratorki.– Wpadł na mnie na szlaku Boli z półtora miesiąca temu.Solidnie zwichnąłem sobie wtedy nogę.Rosa mówiła, że wepchnął cię w cierniowce i mocno się pokłułaś.Zaskoczył cię na skalnym łuku?Zamiast odpowiedzi Tenna podniosła dłonie, ukazując dopiero zabliźniające się ślady.– Straszne! – oceniła nieszczerze Felisha.– Ten chłopak jest zbyt nieostrożny.– Rzeczywiście – przyznała Tenna słodko, czując do niej odruchową antypatię i zastanawiając się, co tamta robi, bo na posłańca była zbyt gruba, a włosy skutecznie zasłaniały sznury, jeśli naturalnie w ogóle je nosiła.– Spacia mówiła mi, Cleve, że dobrze znasz się na tutejszych skórach, więc chciałam cię prosić o pomoc.Potrzebuję nowych butów.– A tam, skąd jesteś, nie ma skór? – zapytała ostro Felisha.– Stacja Dziewięćdziesiąta Siódma, prawda? – Cleve wyszczerzył się radośnie.– Chodź, sam muszę poszukać porządnych skór na buty, a im większy jarmark, tym większa szansa na dobrą cenę, prawda?Tym razem uwolnił się zdecydowanie od swej adoratorki, ujął Tennę pod rękę i poprowadził ją ku drzwiom.Dziewczyna dostrzegła przez ramię wściekłe spojrzenie Felishy i znaleźli się na zewnątrz, gdzie Cleve odetchnął, aż echo poszło.– Dziękuję ci – powiedział z uczuciem, kierując się w stronę straganów.– Ta dziewczyna to prawdziwe zagrożenie.– Skąd ona tak w ogóle jest, bo się nie przedstawiła?– Z Siedziby Tkaczy, moja stacja często przekazuje wiadomości jej Mistrzowi.– Tenna? – zawołał od drzwi Torlo, więc oboje stanęli, by mógł do nich dołączyć.– Ktoś już pokazał ci Haligona?– Rosa i Spacia.Jak się tylko spotkamy, już ja sobie z nim porozmawiam – obiecała.– Dobra dziewczynka.– Torlo uśmiechnął się zachęcająco, uścisnął jej ramię i wrócił do stacji.– Naprawdę? – Cleve, zaskoczony, wytrzeszczył oczy.– Co, naprawdę? Że zamierzam odpłacić mu pięknym za nadobne? Zamierzam.Zasłużył na to samo, co mnie spotkało.– Gdzie ty znajdziesz w okolicy cierniowiec? – zmartwił się Cleve.– Niech już będzie moja strata: zmierzę nim podłogę do tańca i będziemy kwita.W takim tłoku nie powinno być trudno spowodować upadek, a do rozliczenia zobowiązała się raczej publicznie, i to kilka razy.Nawet Beveny słyszał to i pomagał jak mógł, więc teraz nie miała wyjścia.Z powodu nieodpowiedzialnego młokosa, który zasługiwał na publiczną nauczkę, nie zamierzała tracić szacunku obecnych na stacji.Zastanawiała się tylko, czy to wystarczy, i doszła do wniosku, że prywatnie i owszem.Oficjalnie, mając dowody i poparcie uzdrowiciela, sprawą zajmował się Torło.A na dodatek całe wydarzenie uziemiło ją na trzy dni, zmniejszając poważnie dochody.– Och! – westchnęła na widok straganu tkaczy mieniącego się różnobarwnymi materiałami.Były tam tkaniny barwione jednolicie, drukowane w kwiaty, w pasy o żywych i stonowanych barwach.Splotła dłonie za plecami, żeby opanować nieodpartą ochotę ich pogłaskania.– Wyroby cechu Felishy.– Cleve skrzywił się odruchowo.– Ta czerwień jest śliczna.– To dobry cech.– Pomimo Felishy? – zachichotała.– Pomimo.– przyznał niechętnie.Przeszli obok straganu Szklarzy.Pełno w nim było luster zarówno w ozdobnych, jak i prostych, drewnianych ramach, kielichów rozmaitej wielkości i kształtu, butelek, szklanic i innych naczyń o różnych barwach i fasonach.W jednym z luster Tenna dostrzegła swoje odbicie i gdyby nie to, że obok stał Cleve, nie poznałaby samej siebie.Odruchowo wyprostowała się i uśmiechnęła do obcej, eleganckiej dziewczyny w zwierciadle.Stragan Krawców wypełniały kuszące ubrania, suknie, bluzy, koszule i bielizna.Koło niego aż tłoczno było od klienteli, jako że towar ten zawsze był atrakcyjny.– Gdzie Rosa podziewa się tak długo? – spytał Cleve i obejrzał się w stronę stacji.Wciąż było ją widać, gdyż nie minęli jeszcze narożnika.– Chce wyglądać dla ciebie bardzo ładnie.– Zawsze wygląda ładnie – wypalił Cleve i nie wiedzieć czemu się zaczerwienił.– To dobra i miła dziewczyna – powiedziała szczerze Tenna.– Aha, są.– Cleve wskazał nieznacznie stragan w narożniku.– Myślałem, że będzie ich kilka.to wystarczająco duża impreza.Zobaczmy, jakie mają skóry.Dobrze się targujesz? Bo jeśli nie, to poczekamy na Rosę: jest w tym doskonała.I znają ją tu, więc wiedzą, że nie da się oszukać.Ty jesteś nowa w Forcie i mogą próbować to wykorzystać.– Myślę, że nie musimy czekać na Rosę – odparła, uśmiechając się skromnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl