[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wysiłek energetyczny potrzebny do rozbicia tego kamienia szybko by go wyczerpał.Zauważyłaś, co się dzieje z tymi, którymi rzucił?- Unoszą się wokół.Tu nie ma grawitacji.March przytaknął.- Tylko opór powietrza.To trochę je zwalnia, ale będzie trzeba dużo czasu, żeby się zatrzymały.Myślę, że moglibyśmy złapać kilka i.Stalowe drzwi się rozsuwały; teraz, kiedy grobowiec wypełniony był powietrzem, nie do końca bezgłośnie.Odpalił wszystkie dysze na sto procent i z Kit za sobą, przypominającą ogon latawca, ruszył w ich stronę; Kit ramieniem chwyciła przechodzącą przez próg Robin.Z powrotem w hopperze Kit, z kolbami pełnymi napojów bulgoczącymi w mikrofalówce, March usiadł za małym stoliczkiem i przywiązał się.- Siadaj, Sue.Nie ugryzę.- Tam było niebezpiecznie, zgadza się? To dlatego ty i Kit wyszliście tak szybko.- Prawie straciliśmy życie - powiedziała jej Kit.- Windy nas uratował.- Sue nas uratowała - powiedział sucho March.- Nie miała takiego zamiaru, ale tak było.- Tak, tak było! I to nie dzięki tobie, March, ale dzięki Kit.Chciała, żebym była na nasłuchu i wezwała pomoc, gdybyście wpadli w kłopoty, ale wiedziałam, że byłoby za późno.Więc zamiast tego was obserwowałam i nałożyłam mój Gwiezdny Szyk Numer Dziewięć, gdy tylko zniknęliście w środku.Kit wzięła parującą kolbę.- Utknęliśmy tam i zginęlibyśmy, gdyby nie ty.- To ja wyciągnąłem nas na zewnątrz - powiedział March.- Jasne, Windy.Twoja kawa.- Kit położyła tacę próżniową na stoliku i usiadła, macając za szarfami, które miały ją utrzymać na miejscu.- Nastał Czas Odpowiedzi.Wiecie, o co mi chodzi? Ostatnich pięć minut show, kiedy Mike Wanitsky bawi się swoją spluwą.Robin zachichotała.- I mówi nam, skąd wiedział, że prawdziwym mordercą był cocker spaniel.Ty, Windy, jesteś Mike Wanitsky.- Dzięki.Zawsze chciałem być przystojnym gliniarzem.- Powiedziałeś, że to ty nas wyciągnąłeś.Jak to zrobiłeś?- Nie wiem.- March siorbnął kawy i potrząsnął kolbą, żeby rozpuścić cukier.- Wiedziałem tylko, że da się to zrobić, i to zrobiłem.Sądziłaś, że byli tam ludzie, którzy okłamywali nas przy użyciu droidów i latających przedmiotów? Nie było ich.- Nigdy nawet o tym nie pomyślałam.- Nikt nie chce spędzić tygodni czy miesięcy, pałętając się po grobowcu i czekając, aż ktoś tam przyjdzie.Budują takie rzeczy - a zdecydowana większość z nich nigdy nie była pomyślana jako pułapka na istoty ludzkie - i wracają do Ameryki czy Europy, czy gdzie tam.Więc tym, z czym się mierzysz, kiedy wchodzisz do jednego z tych złych, jest maszyna.To może być wyrafinowana maszyna, tak jak tamte.Ale wciąż tylko maszyna, zbudowana przez kogoś, kto nie miał całego życia na zaplanowanie tego, ani kasy, żeby ją w ten sposób wydawać.- Czyli wydostalibyście się - powiedziała Robin.- Zgadza się.Może znalazłbym układ, który kontroluje drzwi.Może coś innego.Ale bym nas wydostał.- Windy, chcę wrócić do początku.Mówiłeś nam o tym, że przechwyciłeś stamtąd transmisje jakichś ludzi.Pamiętasz?- Jasne.Sądzę, że pamiętam coś jeszcze.- March podrapał się po głowie.- Czy to nie ty zaczęłaś od końca? Tak mi się wydaje.Nie sądzę, żeby to była Sue, i cholernie dobrze wiem, że to nie ja.- Racja.Tak było i to był błąd.Powiedziałeś, że kobieta, którą słyszałeś - to była kobieta, zgadza się?- Ta ostatnia? - potwierdził March.- Powiedziałeś, że sądziła, iż jej komunikator się zepsuł, i próbowała rozmawiać z innymi, zanim sama umarła.Co się jej stało?- Mówiąc wprost, nie wiem.Nie było mnie tam.Mogę jednak zgadywać, skoro już byłem w środku.Co się dzieje, kiedy masz na sobie kombinezon i wchodzisz do hoppera, gdzie jest powietrze?Kit wyglądała na zakłopotaną:- Zdejmuję go.- Ja wiem! - zamachała obiema rękami Robin.- Sprzedawca mi powiedział, gdy kupowałam swój.Kombinezon przestaje używać powietrze ze zbiornika i pobiera je z zewnątrz.- Właśnie.Jeżeli znasz kody, to możesz go wyłączyć.Jeśli to zrobisz, musisz przełączyć system ręcznie, kiedy chcesz włączyć go z powrotem.Kiedy wchodzisz do tego grobowca Thuggee, zatrzaskują się drzwi, a wnętrze wypełnia się powietrzem.Wtedy kombinezon się przełącza.W tym powietrzu jest coś, co cię zabija lub okalecza, coś, co musi być mocno rozrzedzone, bo grobowiec jest duży.Kobieta, którą słyszałem, mogła być w miejscu, gdzie powietrze było stosunkowo czyste.A może nie oddychała głęboko, albo miała ciężki kombinezon.Cokolwiek.- Nie widziała, że pozostali upadli?- Pewnie, jeśli upadli.- March uśmiechnął się szeroko.- A jak upadniesz przy zerowej grawitacji? Przypuszczam, że wyglądali, jakby się normalnie poruszali.Początkowo prawdopodobnie jesteś odurzona.Później to może cię zabić, albo mogą to robić droidy.Pomysł ich maszyny oferującej życie Śmierci - prawdziwe gardła, naprawdę podrzynane na ołtarzu - mógł bawić typ ludzi, którzy budują takie rzeczy.- Pociągnął łyk kawy.- Robin - powiedziała Kit - on złapał mnie za ramię i przeprogramował mój kombinezon.Kiedy tylko pojawiło się powietrze, wiedział, co jest na rzeczy.- Hura.- Nie bądź taka.Windy ocalił mi życie, a gdyby tego nie zrobił, ja nie ocaliłabym twojego.Poza tym mamy kawałek niezłego nagrania.Żałuję tylko, że nie zaczekałaś, aż zaczniemy odrzucać kamienie w droidy.- Możemy tam pójść jeszcze raz - powiedział March.- Może po Numerze Dziewiętnastym.Nie teraz.Mam jeszcze jedno pytanie.- W porządku, o ile potem będę mógł zadać własne.- Tak, jeśli obiecasz, że będziesz miły.Robin nie będzie nam przeszkadzać.Okay, moje ostanie pytanie.Podłoga była z kamienia, tak? Jednak droidy stały i chodziły po niej, jakby tam była grawitacja.Tylko że żadnej nie było.Jak to zrobili?March uśmiechnął się.- To dobre pytanie, ja nawet o tym nie pomyślałem.Ty masz w butach magnesy.Pewnie o tym wiesz.To dlatego trzymasz się podłogi hoppera, dopóki ich nie zdejmiesz.Możesz w nich chodzić na zewnątrz, jeśli chcesz, stać na dachu i tak dalej.Te droidy miały magnesy w podeszwach stóp.Robin zaprotestowała.- Ale to była kamienna podłoga.- Zgadza się, Windy.Wycięta wprost z asteroidy, czy jak tam ją nazwać.- Wiele asteroid i meteorytów zawiera sporo żelaza.Słyszałyście kiedyś o Excaliburze, mieczu króla Artura?Kit kiwnęła głową.- W takim razie wiecie, skąd wzięła się ta legenda.- March przerwał i napił się kawy.- Oto moje pytanie do ciebie.Od razu wiedziałaś, że te droidy nie są prawdziwymi ludźmi.Skąd?- Przyjrzałam się tej kobiecie, to wszystko.Tak jak ty.Wiem, że się przyjrzałeś - była naga, a ty nie jesteś gejem.- No dobrze, tak było.- Miała idealną figurę, prawda? Ani jednej niedoskonałości.Żadnej.Prawdziwe kobiety zawsze jakieś mają.Duże stopy albo grube kostki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl