[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I ogłoście alarm Megan.- Ogłasza się go w przypadku porwania dzieci - wytknęłam mu.- Altairczycy nie.- Tego nie wiemy - uciął.- I zadzwońcie do FBI - zwrócił się do jednego z policjantów.- Doktor Morthman powiedział, że uważa pan, iż obcy zareagowali na słowa „zbłądzili na manowce”.Czy w tej kolędzie są jakieś słowa, które mogły ich skłonić do niebezpiecznych zachowań?- Sza.- zaczęłam.- Nie ma - odparł Calvin.Gdy doktor Morthman nakłaniał oficera policji do powiadomienia Rady Bezpieczeństwa Narodowego i ogłoszenia Czerwonego Alarmu, zepchnął mnie z chodnika za statek obcych.- Czemu im nie powiedziałeś? - zapytałam gniewnie.- Co z „pogardą”? Albo z „mocą Szatana”?- Sza! - szepnął ostrzegawczo.- On już dzwoni do Rady Bezpieczeństwa Narodowego.Nie chcemy, żeby ściągnął nam na łby lotnictwo.I nuklearne pociski.Nie mamy czasu na to, żeby im wszystko wyjaśniać.Musimy znaleźć Altairczyków.- A masz jakiś pomysł, dokąd mogliby się udać?- Nie.Ale przynajmniej ich statek jest na miejscu - powiedział oglądając się przez ramię.Nie byłam pewna, czy to ma jakiekolwiek znaczenie w świetle tego, że obcy potrafili opuścić laboratorium nie korzystając z zamkniętych drzwi.Calvin zgodził się ze mną, gdy zwróciłam mu na to uwagę.- Oni mogli nawet zareagować wcale nie na te manowce.Mogli udać się na poszukiwania żłobu lub pasterzy.Są zresztą rozmaite wersje Kolęd prawdziwych chrześcijan, mogli skorzystać ze starszej.- W takim przypadku powinniśmy pójść do pracowni i sprawdzić, co oni naprawdę usłyszeli - stwierdziłam ze ściśniętym sercem.Gdyby zobaczył mnie doktor Morthman, kazałby pewnie mnie aresztować.Calvin doszedł widocznie do tego samego wniosku.- Nie możemy tam wrócić - powiedział.- To zbyt ryzykowne, a my musimy znaleźć Altairczyków, zanim zrobi to wielebny.Diabli wiedzą, co im odtworzy w następnej kolejności.- Ale jak.- Jeżeli udali się na manowce, wciąż jeszcze mogą być gdzieś niedaleko.Weź swój wóz i sprawdź ulice na północ od kampusu, a ja sprawdzę południe.Masz swoją komórkę?- Tak, ale nie mam samochodu.Mój został pod twoim mieszkaniem.Przyjechaliśmy twoim, pamiętasz?- A co z minibusem, którym woziliście obcych w różne miejsca?- Nie będzie rzucał się w oczy?- Szukają sześciu obcych, a nie minibusu - powiedział.- A zresztą, jak ich znajdziesz, to będziesz miała przynajmniej czym ich przywieźć.- Masz rację.- Ruszyłam na parking modląc się w duchu, żeby doktor Morthman nie wpadł na ten sam pomysł.Nie wpadł.Parking był pusty.Otworzyłam drzwi minibusu licząc po cichu na to, że tu akurat mogły być manowce Altairczyków.Niestety, nie znalazłam ich ani w wozie, ani na żadnej z ulic w odległości dwóch mil na północ od terenów uniwersytetu.Przejechałam całą University Boulevard, a potem powoli objeździłam boczne uliczki.Cały czas byłam w strachu, że znajdę obcych rozmazanych na bruku.Nadciągał zmierzch.Zadzwoniłam do Calvina.- Nigdzie ich nie ma - powiedziałam.- Może udali się do tego handlowego pasażu? Podjadę tam i.- Nie, nie rób tego - odparł.- Są tam doktor Morthman i agenci FBI.Przeszukują Victorias Secret.Altairczyków tam zresztą nie ma.- Skąd wiesz?- Bo są u mnie.W moim mieszkaniu.- Naprawdę? - zapytałam z ogromną ulgą.- Gdzie ich znalazłeś?Nie odpowiedział.- Jak tu będziesz jechała, nie korzystaj z głównych ulic - ostrzegł mnie.- I zaparkuj w bocznym zaułku.- Dlaczego? Co im zrobiłeś? - zapytałam, ale on już przerwał połączenie.***Gdy weszłam do mieszkania Calvina, znalazłam Altairczyków stojących pośrodku saloniku.- Wróciłem, żeby znaleźć inne teksty „Pokój ludziom” i znalazłem ich tutaj.Już na mnie czekali - wyjaśnił Calvin.- Zaparkowałaś w zaułku?- Tak.Co oni zrobili? - zapytałam, bojąc się odpowiedzi.- Nic.A przynajmniej nic, co trafiłoby do CNN - powiedział wskazując mi gestem TV, gdzie pokazywano policjantów przeszukujących w pasażu magazyn ze świecami.Wyłączył dźwięk, ale na dole ekranu był napis: OBCY NA SAMOWOLCE.- To po co ta tajemnica?- Bo nie możemy im pozwolić na znalezienie Altairczyków, zanim nie odkryjemy, na co reagują.Następnym razem mogą zrobić coś mniej niewinnego, niż ta samowolka.I nie możemy pojechać do ciebie - Morthman wie, gdzie mieszkasz.Musimy siedzieć tutaj.Powiedziałaś komuś, że pracujemy razem?Spróbowałam sobie przypomnieć.Zamierzałam powiedzieć o Calvinie doktorowi Morthmanowi, gdy wrócił z pasażu, ale nie pozwolił mi nawet wymienić nazwiska, a gdy wielebny Tresher zapytał mnie, kim jest Calvin, odpowiedziałam tylko, że pracuje ze mną.- Nikomu nie powiedziałam, jak się nazywasz - stwierdziłam.- Dobrze.A ja jestem pewien, że nikt nie widział, jak Altairczycy tu wchodzą.- Jak możesz być tego pewien? Twoi sąsiedzi.- Altairczycy czekali na mnie wewnątrz mieszkania - powiedział.- Stali tu, gdzie teraz.Potrafią więc albo otwierać zamki bez klucza, przechodzą przez ściany, albo posiedli umiejętność teleportacji.Stawiam na teleportację.I jest oczywiste, że nikt z członków komisji nie ma pojęcia o tym, iż oni są tutaj - powiedział wskazując ekran TV, gdzie właśnie prezentowano podobne do tych z listów gończych zdjęcie któregoś z Altairczyków, z podpisem: „Czy widziałeś obcego”? Poniżej pokazywano numer telefoniczny.- Na całe szczęście w drodze do domu zajrzałem do sklepu spożywczego i porobiłem zakupy na jutro, więc nie będę musiał wychodzić pomiędzy koncertami.- Twoje koncerty! Zupełnie o nich zapomniałam - powiedziałam ogarnięta poczuciem winy.- Czy nie miałeś dziś wieczorem próby?- Odwołałem ją - stwierdził.- A jak będzie trzeba, mogę odwołać i jutrzejszą poranną.A koncert miejski będzie dopiero wieczorem.Mamy mnóstwo czasu, żeby odkryć, o co tu chodzi.Jeżeli przedtem nas nie znajdą, pomyślałam patrząc na ekran TV, gdzie policjanci przeszukiwali dział spożywczy.Gdy stwierdzą, że tam też nie ma Altairczyków, zorientują się, że i ja nie biorę udziału w poszukiwaniach i zaczną rozglądać się za mną.A reporterzy, w odróżnieniu od Leo, nagrywali wszystko.Jak pokażą fotografię Calvina z numerem, na który trzeba zadzwonić, któraś z uczennic albo chórzystek z pewnością go rozpozna.Co oznaczało, że musimy się pospieszyć.Wzięłam w dłonie ułożoną przez nas listę piosenek i czynności Altairczyków.- Od czego zaczniemy? - zapytałam Calvina, który przeglądał stos kompaktów.- Nie od Bałwanka Lodzika - powiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl