[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przeka¿cie panu Dijkstrze, ¿e ¿a³ujê - powiedzia³ Jan Lennep, agent, skazanyza ³apownictwo i z³odziejstwo.- Nie chcia³em.Ja naprawdê nie chcia³em - za³ka³, chwiej¹c siê na brzozowympieñku, Istvan Igalffy, by³y komendant fortu, zdjêty za stanowiska i postawionyprzed trybuna³em za czyny, których dopuszcza³ siê wobec wiêŸniarek.S³oñce, oœlepiaj¹ce jak roztopione z³oto, eksplodowa³o nad palisad¹ fortu.S³upy szubieniczne rzuci³y d³ugie cienie.Nad Drakenborgiem wstawa³ nowy,piêkny, s³oneczny dzieñ.Pierwszy dzieñ nowej ery.Vascoigne uderzy³ siê pejczem po cholewie.Wzniós³ i opuœci³ rêkê.Pieñki wykopniêto spod nóg.* * *Wszystkie dzwony Novigradu bi³y, ich g³êbokie i jêkliwe dŸwiêki obija³y siê odachy i mansardy kupieckich kamienic, rozp³ywa³y siê echem wœród uliczek.Wysoko strzela³y race i sztuczne ognie.T³um rycza³, wiwatowa³, rzuca³ kwiaty,podrzuca³ czapki, macha³ chusteczkami, na³êczkami, chor¹giewkami, ba, nawetspodniami.- Niech ¿yje Wolna Kompania!- Niech ¿yyy-jeee!- Niech ¿yj¹ kondotierzy!Lorenzo Molla zasalutowa³ t³umowi, przes³a³ ca³us piêknym mieszczankom.- Jeœli p³aciæ premiê bêd¹ równie wylewnie, jak wiwatuj¹ - przekrzycza³ zgie³k- to jesteœmy bogaci!- Szkoda - powiedzia³a przez œciœniête gard³o Julia Abatemarco.- Szkoda, ¿eFrontino nie doczeka³.Jechali stêpa g³Ã³wn¹ ulic¹ miasta, Julia Adam "Adieu" Pangratt i Lorenzo Molla,na czele Kompani, odœwiêtnie odzianej, uformowanej w równiutkie czwórki tak, ¿e¿aden z wypucowanych i wyszczotkowanych do po³ysku koni nie wysuwa³ z szykunosa nawet o cal.Kondotierskie konie by³y jak ich jeŸdŸcy - spokojne i dumne,nie p³oszy³y siê wiwatami i wrzaskiem t³umu, lekkimi zaledwie, niemalniezauwa¿alnymi szarpniêciami g³Ã³w reagowa³y na lec¹ce ku nim wieñce i kwiaty.- Niech ¿yj¹ kondotierzy!- Niech ¿yje "Adieu" Pangratt! Niech ¿yje "S³odka Trzpiotka"!Julia ukradkiem otar³a ³zê, ³api¹c w locie rzucony z t³umu goŸdzik.- Nawet nie marzy³am.- powiedzia³a.- Taki triumf.Szkoda, ¿e Frontino.- Tyœ romantyczka jest - uœmiechn¹³ siê Lorenzo Molla.- Ty siê wzruszasz,Julia.- Wzruszam.Bacznoœæ, wiara! Na lewooo! Patrz!Wyprê¿yli siê w siod³ach, zwracaj¹c g³owy ku trybunie i ustawionym na niejtronem i stolcom.Widzê Foltesta, pomyœla³a Julia.Ten brodaty to chyba Henseltz Kaedwen, a ten przystojny to Demawend z Aedirn.Ta matrona to musi byækrólowa Hedwig.A ten szczeniak obok niej to królewicz Radowid, syn tegozamordowanego króla.Biedny smarkacz.* * *- Niech ¿yj¹ kondotierzy! Niech ¿yje Julia Abatemarco! Wiwat "Adieu" Pangratt!Wiwat Lorenzo Molla!- Niech ¿yje konetabl Natalis!- Niech ¿yj¹ królowie! Foltest, Demawend, Henselt, niech ¿yj¹!- Niech ¿yje Dijkstra! - rykn¹³ jakiœ wazeliniarz.- Niech ¿yje jego Œwi¹tobliwoœæ! - wrzasnê³o z t³umu kilku op³aconychkrzykaczy.Cyrus Engelkind Hemmelfart, hierarcha Novigradu, wsta³, pozdrowi³t³um i defiluj¹ce wojsko wzniesieniem r¹k, ma³o wytwornie obracaj¹c siê zadkiemdo królowej Hedwig i nieletniego Radowida, zas³aniaj¹c ich po³ami swejobszernej szaty.Nikt nie krzyknie: "Niech ¿yje Radowid", pomyœla³ zas³oniêty opas³ym ty³kiemhierarchy królewicz.Nikt nawet nie spojrzy w moj¹ stronê.Nikt nie wzniesieokrzyku na czeœæ mojej matki.Ani nawet nie wspomni mojego ojca, nie og³osiokrzykiem jego s³awy.Dziœ, w dniu triumfu, w dniu zgody, przymierza, doktórego ojciec wszak¿e siê przyczyni³.Dlatego go zamordowano.Poczu³ na karku spojrzenie.Delikatne jak coœ, czego nie zna³ - lub zna³, aletylko z marzeñ.Coœ, co by³o jak muœniêcie miêkkich i gor¹cych kobiecych ust.Odwróci³ g³owê.Zobaczy³ wpite w siebie ciemne, bezdenne oczy Filippy Eilhart.Poczekajcie, pomyœla³ królewicz, odwracaj¹c wzrok.Tylko poczekajcie.Nikt nie móg³ wówczas przewidzieæ i zgadn¹æ, ¿e z tego trzynastolatka, terazosoby bez ¿adnego znaczenia w kraju rz¹dzonym przez Radê Regencyjn¹ i Dijkstrê,wyroœnie król.Król, który - odp³aciwszy wszystkim doznane przez siebie i matkêzniewagi - przejdzie do historii jako Radowid V Srogi.T³um wiwatowa³.Pod kopyta defiluj¹cych kondotierskich koni sypa³o siêkwiecie.* * *- Julia?- S³ucham, Adieu.- WyjdŸ za mnie.Zostañ moj¹ ¿on¹.S³odka Trzpiotka d³ugo nie odpowiada³a, dochodz¹c do siebie po zaskoczeniu.T³um wiwatowa³.Hierarcha Novigradu, spocony, ³api¹cy powietrze, jak wielkit³usty sum, b³ogos³awi³ z trybuny mieszczan i defiladê, miasto i œwiat.- Przecie¿ ty jesteœ ¿onaty, Adamie Pangratt!- Jestem w separacji.Rozwiodê siê.Julia Abatemarco nie odpowiedzia³a.Odwróci³a g³owê.Zaskoczona.Speszona.Ibardzo szczêœliwa.Nie wiedzieæ czemu.T³um wiwatowa³ i rzuca³ kwiaty.Nad dachami z trzaskiem i dymem eksplodowa³yrace i fajerwerki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]