[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawie trzydzieœci tysiêcymieszkañców, Geralt, nie licz¹c przyjezdnych, wyobra¿asz sobie? Murowane domy,g³Ã³wne ulice brukowane, morski port, sk³ady, cztery m³yny wodne, rzeŸnie,tartaki, wielka manufaktura produkuj¹ca ci¿my, do tego wszelkie wyobra¿alnecechy i rzemios³a.Mennica, osiem banków i dziewiêtnaœcie lombardów.Zamek ikordegarda, ¿e a¿ dech zapiera.I rozrywki - szafot, szubienica z zapadni¹,trzydzieœci piêæ ober¿y, teatrum, zwierzyniec, bazar i dwanaœcie zamtuzów.Iœwi¹tynie, nie pamiêtam, ile.Du¿o.No, i te kobiety, Geralt, umyte, utrefionei pachn¹ce, te at³asy, aksamity i jedwabie, te fiszbiny i tasiemki.Och,Geralt! Wiersze same cisn¹ siê na usta:Tam, gdzie mieszkasz, ju¿ bia³o od œnieguSzkl¹ siê lodem jeziorka i b³otaTak byæ musi, ju¿ zmieniæ nie mo¿na niczegoZaczajona w twych oczach têsknota.- Nowa ballada?- Aha.Nazwê j¹: "Zima".Ale jeszcze niegotowa, nie mogê skoñczyæ, przezVespulê ca³y jestem roztrzêsiony i rymy mi siê nie sk³adaj¹.Aha, Geralt,zapomnia³em spytaæ, jak tam z Yennefer?- Nijak.- Rozumiem.- Gówno rozumiesz.No, gdzie ta karczma, daleko jeszcze?- Za rogiem.O, ju¿ jesteœmy na miejscu.Widzisz szyld?- Widzê.- Witam i piêknie siê k³aniam! - Jaskier wyszczerzy³ zêby do panienkizamiataj¹cej schody.- Czy ktoœ ju¿ mówi³ waæpannie, ¿e jest œliczna?Panienka poczerwienia³a i mocno œcisnê³a miot³ê w d³oniach.Geralt przez chwilês¹dzi³, ¿e przy³o¿y trubadurowi kijem.Myli³ siê.Panienka uœmiechnê³a siê milei zatrzepota³a rzêsami.Jaskier, jak zwykle, nie zwróci³ na to ¿adnej uwagi.- Witam i pozdrawiam! Dobry dzieñ! - zagrzmia³, wchodz¹c do ober¿y i ostropoci¹gaj¹c kciukiem po strunach lutni.- Mistrz Jaskier, najs³awniejszy poeta wtym kraju, odwiedzi³ twój niechlujny lokal, gospodarzu! Nabra³ albowiem ochotynapiæ siê piwa! Czy doceniasz zaszczyt, jaki ci robiê, wydrwigroszu?- Doceniam - rzek³ ponuro karczmarz, wychylaj¹c siê zza kontuaru.- Rad jestemwas widzieæ, panie œpiewak.Widzê, ¿e w istocie wasze s³owo nie dym.Obiecaliœcie wszak wpaœæ zaraz z rana i zap³aciæ za wczorajsze wyczyny.A ja,pomyœleæ tylko, s¹dzi³em, ¿e ³¿ecie, jak zwykle.Wstyd mi, jako ¿ywo.- Zupe³nie niepotrzebnie siê sromasz, dobry cz³owieku - powiedzia³niefrasobliwie trubadur.- Albowiem nie mam pieniêdzy.PóŸniej o tympogwarzymy.- Nie - rzek³ zimno karczmarz.- Zaraz o tym pogwarzymy.Kredyt siê skoñczy³,wielmo¿ny panie poeto.Dwa razy pod rz¹d nikt mnie nie okpi.Jaskier zawiesi³ lutniê na stercz¹cym ze œciany haku, usiad³ za sto³em, zdj¹³kapelusik i przyg³adzi³ w zamyœleniu przypiête do niego piórko egreta.- Masz pieni¹dze, Geralt? - spyta³ z nadziej¹ w g³osie.- Nie mam.Wszystko, co mia³em, posz³o na kurtkê.- Niedobrze, niedobrze - westchn¹³ Jaskier.- Cholera, ani ¿ywej duszy, nikogo,kto móg³by postawiæ.Gospodarzu, co tak pusto dziœ u ciebie?- Za wczeœnie na zwyk³ych goœci.A czeladnicy murarscy, ci, co remontuj¹œwi¹tyniê, zd¹¿yli ju¿ byæ i wrócili na budowê, zabrawszy majstra.- I nikogo, nikogutko?- Nikogo oprócz wielmo¿nego kupca Biberveldta, który œniada w du¿ym alkierzu.- Dainty jest? - ucieszy³ siê Jaskier.- Trzeba by³o tak od razu.ChodŸ doalkierza, Geralt.Znasz Dainty Biberveldta, nizio³ka?- Nie.- Nie szkodzi.Poznasz.Oho! - zawo³a³ trubadur, zmierzaj¹c w stronê bocznejizby.- Czujê od zachodu powiew i tchnienie zupy cebulowej, mi³e mym nozdrzom.A kuku! To my! Niespodzianka!Przy centralnym stole alkierza, pod s³upem, udekorowanym girlandami czosnku ipêkami zió³, siedzia³ puco³owaty, kêdzierzawy nizio³ek w pistacjowozielonejkamizeli.W prawej d³oni dzier¿y³ drewnian¹ ³y¿kê, lew¹ przytrzymywa³ glinian¹miskê.Na widok Jaskra i Geralta nizio³ek zamar³ w bezruchu, otworzywszy usta,a jego du¿e, orzechowe oczy rozszerzy³y siê ze strachu.- Czeœæ, Dainty - powiedzia³ Jaskier, weso³o machaj¹c kapelusikiem.Nizio³ekwci¹¿ nie zmienia³ pozycji i nie zamyka³ ust.Rêka, jak zauwa¿y³ Geralt, dr¿a³amu lekko, a zwisaj¹ce z ³y¿ki d³ugie pasemko gotowanej cebuli ko³ysa³o siê jakwahad³o.- Wwwi.wwwitaj, Jaskier - wyj¹ka³ i g³oœno prze³kn¹³ œlinê.- Masz czkawkê? Przestraszê ciê, chcesz? Uwa¿aj: na rogatkach widziano twoj¹¿onê! Zaraz tu bêdzie! Gardenia Biberveldt we w³asnej osobie! Ha, ha, ha!- Aleœ ty g³upi, Jaskier - rzek³ z wyrzutem nizio³ek.Jaskier znowu rozeœmia³siê perliœcie, bior¹c jednoczeœnie dwa skomplikowane akordy na strunach lutni.- No, bo minê masz, bracie, wyj¹tkowo g³upi¹, a wyba³uszasz siê na nas,jakbyœmy mieli rogi i ogony.A mo¿e wystraszy³eœ siê wiedŸmina? Co? Mo¿emyœlisz, ¿e otwarto sezon polowania na nizio³ków? Mo¿e.- Przestañ - nie wytrzyma³ Geralt, podchodz¹c do sto³u.- Wybacz, przyjacielu.Jaskier prze¿y³ dziœ ciê¿k¹ tragediê osobist¹, jeszcze mu nie przesz³o.Usi³ujedowcipem zamaskowaæ smutek, przygnêbienie i wstyd.- Nie mówcie mi - nizio³ek wysiorba³ wreszcie zawartoœæ ³y¿ki.- Sam zgadnê.Vespula wyrzuci³a ciê wreszcie na zbity ³eb? Co, Jaskier?- Nie wdajê siê w rozmowy na delikatne tematy z osobnikami, którzy sami ¿r¹ ipij¹, a przyjacio³om ka¿¹ staæ - powiedzia³ trubadur, po czym, nie czekaj¹c,usiad³.Nizio³ek naczerpa³ ³y¿kê zupy i obliza³ zwisaj¹ce z niej nitki sera.- Co prawda, to prawda - rzek³ ponuro.- Zapraszam wiêc.Siadajcie, i czymchata bogata.Zjecie polewki cebulowej?- W zasadzie nie jadam o tak wczesnych porach - zadar³ nos Jaskier.- Ale niechbêdzie, zjem.Tyle ¿e nie na pusty ¿o³¹dek.Hola, gospodarzu! Piwa, jeœli³aska! A chy¿o!Dziewczê z imponuj¹cym, grubym warkoczem, siêgaj¹cym poœladków, przynios³okubki i miski z zup¹.Geralt, przyjrzawszy siê jej okr¹g³ej, pokrytej meszkiembuzi stwierdzi³, ¿e mia³aby ³adne usta, gdyby pamiêta³a o ich domykaniu.- Driado leœna! - krzykn¹³ Jaskier, chwytaj¹c rêkê dziewczêcia i ca³uj¹c j¹ wewnêtrze d³oni.- Sylfido! Wró¿ko! Boska istoto o oczach jak b³awe jeziora!Piêknaœ jak poranek, a kszta³t ust twoich rozwartych podniecaj¹co.- Dajcie mu piwa, szybko - jêkn¹³ Dainty.- Bo bêdzie nieszczêœcie.- Nie bêdzie, nie bêdzie - zapewni³ bard.- Prawda, Geralt? Trudno o bardziejspokojnych ludzi ni¿ my dwaj.Jam, panie kupcze, jest poeta i muzyk, a muzyka³agodzi obyczaje.A obecny tu wiedŸmin groŸny jest wy³¹cznie dla potworów.Przedstawiam ci: to Geralt z Rivii, postrach strzyg, wilko³aków i wszelkiegoplugastwa.S³ysza³eœ chyba o Geralcie, Dainty?- S³ysza³em - nizio³ek ³ypn¹³ na wiedŸmina podejrzliwie.- Có¿ to.Có¿ toporabiacie w Novigradzie, panie Geralt? Czy¿by pojawi³y siê tu jakieœ strasznemonstra? Jesteœcie.hem, hem.wynajêci?- Nie - uœmiechn¹³ siê wiedŸmin.- Jestem tu dla rozrywki.- O - rzek³ Dainty, nerwowo przebieraj¹c ow³osionymi stopami wisz¹cymi pó³³okcia nad pod³og¹.- To dobrze.- Co dobrze? - Jaskier prze³kn¹³ ³y¿kê zupy i popi³ piwem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl