[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapali³ j¹.Przeczucie nie myli³o go.Znajdowa³ siê w trumnie.W dodatku za³o¿yli mu za ciasne buty.Spróbowa³ pchn¹æwieko trumny rêkami.Zgodnie z jego przewidywaniami nie drgnê³o nawet.Wyci¹gn¹³ stopy z butów ikopn¹³ kilkakrotnie w tyln¹ œciankê.Ta równie¿ nawet nie drgnê³a.W zadumiezacz¹³ obmacywaæ rêkami œciany swojego wiêzienia.W bok uwiera³ go jakiœznajomy kszta³t.Butelka.Ktoœ ze znajomych w³o¿y³ mu butelkê wódki do trumny.Jakub odkorkowa³ i z luboœci¹ poci¹gn¹³ kilka ³yków.Okowita poprawi³a munastrój.Ostatecznie bywa³ w gorszych opa³ach.Rozbi³ butelkê o burtê trumny isporz¹dziwszy z d³ugiego szklanego wióra coœ w rodzaju rylca, zacz¹³ nim zezdwojon¹ energi¹ drapaæ w wieko.Kumple Jakuba zebrali siê w gospodzie.Wiadomo, po tak wybitnym cz³owiekunale¿y wyprawiæ stypê.Ajent dostarczy³ piwo „Per³ê Mocn¹”, z browaru wLublinie.Pili.Wspominali.Nie zwracali praktycznie uwagi na siedz¹cego wk¹cie dziwnego, chudego typka ubranego na czarno.By³o ju¿ dobrze podwudziestej i wszyscy byli zdrowo podchmieleni, gdy otworzy³y siê drzwi.Drzwizaskrzypia³y z³owrogo, wiêc wszystkie g³owy odwróci³y siê w ich stronê.Nastêpnie parê osób zemdla³o.Pochowany tego dnia rankiem egzorcysta, wszed³ jak gdyby nigdy nic do gospody iprzepchn¹³ siê do baru.- Jedn¹ „Per³ê" - zadysponowa³.Ajent nic nie odpowiedzia³.Le¿a³ za lad¹ nieprzytomny.Wiêkszoœæ goœciopuszcza³a w³aœnie lokal, skacz¹c przez okna.- Co jest? - wœciek³ siê.- Ducha zobaczyliœcie czy co?- Nie - wykrztusi³ z siebie Tomasz.- Nic nie widzimy, prawda ch³opaki?Ch³opaków ju¿ nie by³o.Tylko Semen zosta³ w k¹cie nad kuflem piwa.- Mówi³em im, ¿eby zaczekali te trzy dni - powiedzia³ w zadumie.- A tak namarginesie, to mog³eœ zmyæ z siebie warstwê gleby, zanim przyszed³eœ miêdzyludzi.Niektórzy maj¹ s³abe serca.I ³achy trzeba by³o zmieniæ.Paru takich, którzy ocknêli siê z omdlenia, pe³z³o w³aœnie w stronê wyjœcia.- Cholera, co za ciemnota - zdziwi³ siê Jakub.- Ty chyba jesteœ temu winien.- Ja?- A kto polowa³ na duchy przez-te wszystkie lata?- No dobra.Jestem winien.Siêgn¹³ za ladê i wyj¹wszy sobie ze skrzynki butelkê, odkorkowa³ j¹ o kantsto³u, po czym wla³ jej zawartoœæ do gard³a.Gdy piwo sp³ynê³o do jego ¿o³¹dka,rozejrza³ siê woko³o i spostrzeg³ zabójcê egzorcystów siedz¹cego spokojnie wk¹cie.Wygl¹da³ na lekko zaskoczonego.Jakub trzasn¹³ butelk¹ o kant baru iuzbrojony w œmiercionoœne narzêdzie zbli¿y³ siê wolnym, skradaj¹cym siê krokiemdo nieznajomego.- Zdziwiony?Nieznajomy wypi³ resztkê z dna kufla, po czym niespodziewanie skoczy³.W jegod³oniach b³ysnê³y jakieœ ostrza czy pazury.Egzorcysta wsadzi³ mu butelk¹ wtwarz, ale to go nie zatrzyma³o.Semen wyrwa³ zza pasa siekierê i zaszed³ ichod ty³u.Siekiera b³ysnê³a w powietrzu i jej obuch uderzy³ zabójcê w potylicê.Semen znany by³ z tego, ¿e potrafi zabiæ jednym takim uderzeniem tucznika.Wrógpad³ na pod³ogê.- Kto to do cholery jest? - zapyta³ Semen.- Czepi³ siê mnie.Twierdzi, ¿e chce mnie zabiæ.Z rozbitej g³owy wroga ciek³a krew.W s³abym œwietle jednej ¿arówki pod sufitemwydawa³a siê byæ zupe³nie czarna.Odkorkowali jeszcze po jednej „Perle".- To co robimy? - zapyta³ Semen.- Zaraz tu bêd¹ smerfy.- No to niech mu sprawdz¹ kieszenie.A jeœli nawet kipn¹³, to w obroniew³asnej.Trzeba goœcia wyjaœniæ.- Mo¿e sami sprawdzimy? Trochê waluty czy broñ mog³aby siê.Wzrok jegoskierowa³ siê na le¿¹cego i umilk³.Cia³o zniknê³o.Œlady krwi wskazywa³y nato, ¿e poczo³ga³ siê do wyjœcia.- Za nim!Wybiegli przed gospodê.By³o tu zupe³nie pusto.Œlady urywa³y siê na schodkach.Obaj kumple klêli d³ugo i g³oœno.A potem wrócili do gospody, bo by³o bli¿ej.Ajent doszed³ w³aœnie do siebie.Wyszed³ chwiejnym krokiem zza baru i popatrzy³smêtnie na wywalone okna i pot³uczone butelki.Zatrzyma³ siê przy plamieczarnej krwi.Wzi¹³ jej trochê na palec i pow¹cha³.Potem podniós³ wzrok ipopatrzy³ na Jakuba.- Uch, ty - powiedzia³.- Znaczy ¿yjesz?- Tak.¯yjê.- To zap³acisz sukinsynu za straszenie goœci i wybite szyby.Z zapleczaprzyniós³ szmatê i butelkê rozpuszczalnika.- I jeszcze zasmarowaliœcie pod³ogê smo³¹.No i czego tak stoicie? Won wdiab³y, bêdzie zamkniête do koñca tygodnia!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]