[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.“Mamy dozorcê, który czasami przygotowuje dla nas jedzenie".“Czy ten dozorcajest teraz tutaj?".“Nie, nie.Dozorca by³ tu rano, lecz teraz odszed³.Skup siê najedzeniu i niezajmuj tak nieistotnymi szczegó³ami, jak jego pochodzenie ".Pomyœla³am, ze Klara i jej dom sypi¹ niespodziankami.By³am zbyt zmêczona ig³odna, by stawiaæ wiêcej pytañ czy zastanawiaæ siê nad czymœ, co aktualnie nieby³o istotne.Jad³am zach³annie.Wielka krewetka, któr¹ jad³am na obiad, day\nozosta³a strawiona i zapomniana.Dla kogoœ, kto mia³ delikatne maniery, mog³amsiê wydaæ drapie¿nym zwierzêciem.Jako dziecko by³am zbyt nerwowa, by zrelaksowac siê i cieszyæ posi³kami.Zawsze myœla³am o tym, ile naczyñ bêdê musia³azmywaæ.Moi bracia celowo u¿ywali dodatkowych talerzy i zbêdnych ³y¿ek.Kurczy³am siê ze strachu.Wiedzia³am, ¿e om specjalnie chc¹ mi dodaæ pracy.Nadodatek przy kazd\m posi³ku mój ojciec znajdowa³ okazjê, by k³Ã³ciæ siê z matk¹.Wiedzia³, ¿e matka nie odchodzi od sto³u zanim wszyscy nie skoñcz¹ posi³ku.Takwiêc wylewa³ przed ni¹ wszystkie ¿ale i skargi.Klara powiedzia³a, ¿e nie muszê zmywaæ naczyñ, chocia¿ zaoferowa³am swoj¹ moc.Skierowa³yœmy siê do pokoju goœcinnego, który nie potrzebowa³ j ej zdaniem\dnego oœwietlenia.Panowa³y tam egipskie ciemnoœci Klara zapali³a lampênaftow¹.Niedy w ¿yciu nie widzia³am œwiat³a takiej lampy.By³o ono jasne inieco przera¿aj¹ce, a lednoczesnie miêkkie i ³agodne.Migotliwe cienieporusza³y siê wokó³.Czu³am, jakbym by³a w sennej rzeczywistoœci, daleko odœwiata zwi¹zanego z elektrycznym oœwietleniem Klara, dom, pokój, to wszystkowydawa³o siê nale¿eæ do innego czasu, do umego œwiata.,Obieca³am ci, ¿e ciê zapoznam z naszym psem” – powiedzia³a Klara siadaj¹c natapczanie – “Pies jest autentycznym cz³onkiem domowej spo³ecznoœci.Musiszbardzo na to uwa¿aæ, co przy mm mówisz lub czujesz".Usiad³am obok mej – “Czy to jest wra¿liwy, neurotyczny pies!?” – zapyta³amobawiaj¹c siê spotkania.“Wra¿liwy tak, neurotyczny nie.Myœlê powa¿nie, ¿e ten pies j est wysokorozwiniêt¹ istot¹.Jednak przebywanie w ciele psa czym trudnym, jeœli nieniemo¿liwym przekroczenie swegoya".Rozeœmia³am siê g³oœno z absurdalnej koncepcji, ¿e pies mo¿e miecjakies pojêcieja.Powiedzia³am o tym.Klarze bezpoœrednio.“Masz racjê” – przyzna³a – “Nie powinnam u¿ywaæ s³owaya.Powinnam raczejpowiedzieæ, ¿e utraci³ on poczucie wa¿noœci siebie samego".Wiedzia³am, ¿e robi ze mnie ¿arty.Mój œmiech sta³ siê bardziej ostro¿ny.“Mo¿esz siê œmiaæ, lecz mówiê to ca³kiem powa¿nie” – powiedzia³a Klara niskimg³osem – “Pozwolê ci byæ œwiadkiem".Pochyli³a siê i zni¿y³a g³os do szeptu –“Poza jego plecami nazywamy psa sapo, co po hiszpañsku znaczy '¿aba', gdy¿ jeston podobny do ogromnej ¿aby.Nie wa¿ siê jednak powiedzieæ tego przy nimg³oœno, gdy¿ zaatakuje ciebie i rozszarpie na strzêpy.Je¿eli mi nie wierzysz,lub jeœli jesteœ na tyle naiwna, by tego spróbowaæ i pies wpadnie w sza³, jesttylko jedna rzecz, któr¹ wtedy mo¿esz uczyniæ".“Co tojesf” – zapyta³am ulegaj¹c.Klarze, lecz tym razem z poczuciem lêku.“Powiedz bardzo szybko, ¿e to ja wygl¹dam jak bia³a ¿aba.Pies bardzo lubi tos³yszeæ".Nie mia³am zamiaru ulegaæ jej sztuczkom.Wiedzia³am, ¿e jestem dostatecznierozumna, aby nie wierzyæ w te nonsensy – “Prawdopodobnie wyæwiczy³aœ u psanegatyw-¹reakcjê na s³owo sap^” – argumentowa³am – “Mam doœwiadczenia wtresowaniu.PSÓW.Jestem pewna, ¿e psy nie s¹ dostatecznie inteligentne, bywiedzieæ, co ludzie 0 nich mówi¹".“Zróbmy wiêc rzecz nastêpuj¹c¹” – zaproponowa³a Klara – “Zapoznam ciê z psem,Potem zaczniemy przegl¹daæ ksi¹¿kê do zoologu, prezentuj¹c¹ obrazki z ¿abami°?dziemy to g³oœno komentowaæ.Wówczas w pewnej chwili powiedz do mnie bardzon° iOn jest z pewnoœci¹ podobny do ¿aby” – i zobaczymy, co siê stanie.Zanim zdo³a³am zaakceptowaæ lub odrzucie jej propozycjê Klara wysz³a przezboczne drzwi i zostawi³a mnie sam¹.Upewnia³am sam¹ siebie, ¿e kontrolujêsytuacje i nie pozwolê tej kobiecie, aby przekonywa³a mnie do absurdów.Przeprowadza³am wewnêtrzn¹ rozmowê dla dodania sobie odwagi, by staæ siêbardziej asertywn¹.W tym w³aœnie momencie Klara wesz³a z psem tak wielkim,jakiego jeszcze nigdy nie widzia³am.By³ on masywnie zbudowany.Jego ³apygruboœci¹ przypomina³y fili¿anki do kawy.Sierœæ by³a czarna i lœni¹ca.Mia³¿Ã³³te oczy, które wyra¿a³y postawê kogoœ, ktojest œmiertelnie znudzony ¿yciem.Jego uszy by³y okr¹g³e, a pysk nadêty i pomarszczony po bokach Klara mia³aracjê.Przypomina³ on wielk¹ ¿abê.Pies zbli¿y³ siê do mnie i stan¹³.Spojrza³na Klarê, jakby czekaj¹c, ¿e ona coœ powie.“Taisha, czy mogê ciê zapoznaæ z moim przyjacielem.Manfredem.Manfred, tojest.Taisha".Czu³am chêæ wyci¹gniêcia rêki i potrz¹sniêciajego ³ap¹, lecz Klara przes³a³a miruchem g³owy sygna³, bym tego nie czyni³a – “Jest mi bardzo mi³o ciê spotkaæ,Manfred” – powiedzia³am, czyni¹c wysi³ki by siê nie rozeœmiaæ ani nie wykazywaæniepokoju.Pies podszed³ bli¿ej i zacz¹³ obw¹chiwaæ moje krocze.Zdegustowana odskoczy³amdo ty³u.W tym momencie pies siê odwróci³ i uderzy³ mnie swoim zadem dok³adniepod stawem kolanowym, tak ze straci³am równowagê.Potem znalaz³am siê nakolanach, wspieraj¹c d³oñmi, a bestia liza³a mnie po policzku.Zanim zdo³a³amwstaæ czy odsun¹æ siê, pies pierdn¹³ prosto w mój nos.Poderwa³am siê piszcz¹c Klara zanosi³a siê œmiechem, nie mog¹c powiedzieæ anis³owa.Mog³abym przysi¹c, ze.Manfred tak¿e siê œmia³.By³ niezwykle dumny, ¿epopisa³ siê przed Klar¹ i patrzy³ na mnie z boku, skrobi¹c pod³ogê swój¹wielk¹, przedni¹ ³ap¹
[ Pobierz całość w formacie PDF ]