[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Robiliœmy ju¿ podobne rzeczy z bardzo delikatnym sprzêtem pomiarowym i nic nieuleg³o zniszczeniu.- Jak d³ugo trwa obrót Nkllona? - spyta³a ksiê¿niczka.Mruczenie Chewiegosta³o siê bardziej natarczywe, ale Leia nadal nie mog³a siê zorientowaæ, o czymjest dyskusja.- Nieco powy¿ej dziewiêædziesiêciu dni standardowych - odpar³ Lando.- Czyli przez co najmniej czterdzieœci piêæ bylibyœmy ca³kowicie odciêci odinformacji z Coruscant.Chyba ¿e masz nadajnik, który mo¿e dzia³aæ naoœwietlonej stronie planety.Lando pokrêci³ g³ow¹.- To, co mamy, roztopi³oby siê ju¿ po paru minutach.- W takim razie obawiam siê, ¿e.- Leia urwa³a, gdy¿ siedz¹cy tu¿ obok Hanchrz¹kn¹³ znacz¹co.- Chewie ma pewn¹ propozycje - oznajmi³.Na jego twarzy malowa³y siê sprzeczneuczucia.Wszyscy obecni spojrzeli na niego pytaj¹co.- S³uchamy - zachêci³a go Leia.- Chewie mówi - skrzywi³ siê Han - ¿e jeœli chcesz, mo¿e ciê zabraæ naKashyyyk.Ksiê¿niczka zerknê³a na Chewbaccê i przeszed³ j¹ dreszcz niepokoju.- Mia³am wra¿enie - zaczê³a ostro¿nie - i¿ Wookie nie lubi¹ wizyt ludzi naswojej planecie.W mruczeniu Chewiego tak¿e pobrzmiewa³y sprzeczne uczucia, ale jego odpowiedŸby³a jasna i zdecydowana.- Wookie byli przyjaŸnie nastawieni do ludzi, dopóki nie pojawili siê u nichpracuj¹cy dla Imperium ³owcy niewolników - wyjaœni³ Han.- Tak czy inaczej,mo¿na tê wizytê zachowaæ w tajemnicy: bêdziesz o niej wiedzia³a tylko ty,Chewie, miejscowy przedstawiciel Nowej Republiki i dos³ownie kilka innychosób.- Tyle ¿e znowu wraca ten sam problem: bêdzie o mnie wiedzia³ ktoœreprezentuj¹cy Now¹ Republikê - przypomnia³a ksiê¿niczka.- Tak, ale to bêdzie Wookie - zauwa¿y³ Lando.- I jeœli zgodzi siê tob¹zaopiekowaæ, to na pewno ciê nie wyda.Mo¿esz byæ tego pewna.Leia przygl¹da³a siê przez chwilê mê¿owi.- Niez³y pomys³, tylko dlaczego ci siê nie podoba?Han drgn¹³.- Kashyyyk to nie jest najbezpieczniejsze miejsce, jakie znam - wyzna³.-Zw³aszcza jeœli siê nie jest Wookiem.Bêdziesz musia³a mieszkaæ na drzewach,setki metrów nad ziemi¹.- Ale bêdzie ze mn¹ Chewie - powiedzia³a Leia z przekonaniem, staraj¹c siêopanowaæ dr¿enie.Ona tak¿e s³ysza³a opowieœci o czyhaj¹cych na Kashyyykuniebezpieczeñstwach.- Przecie¿ sam niejednokrotnie zawierza³eœ mu swoje¿ycie.- To zupe³nie co innego - Han wzruszy³ ramionami.- A mo¿e i ty z nimi polecisz? - wtr¹ci³ Luke.- Wtedy Leia bêdzie podwójniechroniona.- Racja - przyzna³ cierpko Solo.- Ja te¿ tak myœla³em; ale Chewie uwa¿a, i¿zyskamy wiêcej czasu, jeœli siê rozdzielimy.On zabierze j¹ na Kashyyyk, a japokrêcê siê trochê na “Sokole” udaj¹c, ¿e Leia wci¹¿ jest ze mn¹.Choæ niebardzo wiem, jak mam to zrobiæ.- Nieg³upia myœl - pokiwa³ g³ow¹ Lando.Leia spojrza³a w stronê brata.Na usta cisnê³o jej siê oczywiste pytanie.ale coœ w twarzy Luke'a powiedzia³o jej, ¿e nie powinna go prosiæ, by z nimipojecha³.- Chewie i ja na pewno damy sobie radê - stwierdzi³a, œciskaj¹c Hana za rêkê.- Nic siê nie martw.- A zatem postanowione - rzuci³ Calrissian.- Chewie, mo¿esz wzi¹æ mój statek.W zasadzie.- Zamyœli³ siê na chwilê.- Han, jeœli chcesz mieæ towarzystwo, tomogê polecieæ z tob¹.- Jak masz ochotê, to nie ma sprawy.- Solo wzruszy³ ramionami.Wci¹¿ nie by³zadowolony z przyjêtych ustaleñ.- Œwietnie - oznajmi³ Lando.- Ju¿ od kilku tygodni planowa³em d³u¿sz¹ podró¿w interesach, mam wiêc dobrypretekst.Myœlê, ¿e powinniœmy razem opuœciæ Nkllon.Gdy miniemy bazêstatków-tarcz, Chewie i Leia wezm¹ mój statek i nikt siê nawet nie zorientuje.- A potem Han wyœle jak¹œ wiadomoœæ na Coruscant udaj¹c, ¿e Leia wci¹¿ jest napok³adzie “Soko³a”, czy tak? - spyta³ Luke.Calrissian uœmiechn¹³ siê chytrze.- Mówi¹c prawdê, mam lepszy pomys³.Czy wziêliœcie z sob¹ Threepia?- Tak, razem z Artoo sprawdzaj¹ uszkodzenia “Soko³a” - odpar³a Leia.- Adlaczego pytasz?- Zobaczysz - rzuci³ Lando, podnosz¹c siê z miejsca.- To trochê potrwa, alemyœlê, ¿e warto poczekaæ.ChodŸcie, porozmawiamy z moim g³Ã³wnym programist¹.G³Ã³wny programista okaza³ siê niewielkim cz³owieczkiem o b³êkitnych,marzycielskich oczach.Przez œrodek jego g³owy, od czo³a a¿ po kark, bieg³oprzypominaj¹ce szary promieñ pojedyncze pasmo siwych w³osów.Z ty³u czaszkilœni³y wszczepione uk³ady elektroniczne.Luke przys³uchiwa³ siê uwa¿nie, gdyLando wyjaœnia³ programiœcie swój plan; zaczeka³ jeszcze trochê, aby siêupewniæ, ¿e wszystko idzie dobrze, po czym wymkn¹³ siê cicho i wróci³ dopokoju, który przydzielili mu ludzie Calrissiana.W godzinê póŸniej Leia zasta³a go, jak przegl¹da³ na monitorze dziesi¹tki mapgwiezdnych.- A, tu jesteœ - powiedzia³a, wchodz¹c do œrodka.Zerknê³a ciekawie na ekran.- Zaczynaliœmy siê zastanawiaæ, co siê z tob¹ sta³o.- Musia³em coœ sprawdziæ - odpar³ Luke.- Ju¿ skoñczyliœcie?- Jeœli chodzi o mnie, to tak - wyjaœni³a Leia.Przysunê³a sobie krzes³o iusiad³a obok brata.- Teraz pracuj¹ nad samym programem.Potem przyjdzie kolejna Threepia.Luke pokrêci³ g³ow¹.- S¹dzi³em, ¿e to jest mniej skomplikowane.- No, w zasadzie procedura jest prosta.Ca³a trudnoœæ le¿y w tym, byodpowiednio przeprogramowaæ Threepia, nie zmieniaj¹c przy tym jego osobowoœci.- Jeszcze raz spojrza³a na ekran.- Chcia³am ciê zapytaæ, czy nie mia³byœochoty pojechaæ ze mn¹ na Kashyyyk - powiedzia³a, sil¹c siê na obojêtny ton.-Ale wygl¹da na to, ¿e wybierasz siê gdzieœ indziej.Luke drgn¹³.- Nie mam zamiaru ciê opuszczaæ, Leia - zapewni³ j¹ Z przekonaniem.Sam bardzochcia³ w to wierzyæ.- Naprawdê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]