[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdzie tak¿e nie by³o widaæ jednostek wojska, z tak¹ emfaz¹zapowiadanych przez Prezydenta Mahonta.Czy¿by by³ to tylko podstêp? W tejchwili trudno by³o na to odpowiedzieæ.Jednak jego k³opoty by³y zdecydowanie realne i nie oczekiwa³ przysz³ychwydarzeñ z nadmiernym entuzjazmem.Wszystko zaczyna³o toczyæ siê z tak szalon¹prêdkoœci¹, ¿e dotrzymanie kroku zmieniaj¹cej siê bez przerwy sytuacjiprzychodzi³o mu z coraz wiêkszym trudem.Nudne ¿ycie na Halvmork prawemkontrastu wyda³o mu siê nagle ca³kiem przyjemne.Gdy powróci je¿eli powróci przysz³e lata bêd¹ spokojne i bezpieczne.Bêdzie tammia³ rodzinê, ¿onê i dziecko, a potem wiêcej dzieci.Ostatnio, z powodu brakuczasu, rzadko wraca³ myœlami do El¿biety.Nagle zobaczy³ j¹ tak, jak widzia³ j¹po raz ostatni: obejmuj¹c¹ go ramionami i uœmiechaj¹c¹ siê, pomimo z trudempowstrzymywanych ³ez.Jednak obraz jej szybko zblad³ i zast¹piony zosta³ dalekowyraŸniejszym wizerunkiem nagiej Dvory, ciep³ej i tak s³odko pachn¹cej.Cholera! Szybko wypi³ resztê piwa i skin¹³ na barmana, by poda³ mu jeszczejedn¹ butelkê.¯ycie jest zjawiskiem bardzo z³o¿onym.Od chwili przybycia naZiemiê sta³o siê niekoñcz¹cym pasmem niebezpieczeñstw, ale jednoczeœnie.w³aœciwie jakie? Zabawne? Nie, nie by³o to odpowiednie s³owo.Raczejekscytuj¹ce.Diabelnie ekscytuj¹ce.Szczególnie teraz, gdy zdecydowa³ siê po¿yæjeszcze odrobinê d³u¿ej.Chocia¿ w tej chwili nie powinien w³aœciwie rozmyœlaæo przysz³oœci.Nie w sytuacji, której nie wiedzia³ zupe³nie, co go jeszczeczeka.Jedyne, co móg³ zrobiæ, to za wszelk¹ cenê postaraæ siê prze¿yæ.Technik Holliday zabrzmia³o nagle z g³oœników.Technik Holliday proszony dowyjœcia numer trzy.Spiker powtórzy³ tê wiadomoœæ dwukrotnie, nim Jan zorientowa³ siê, i¿ dotyczyona w³aœnie jego.Odstawi³ szklankê i ruszy³ we wskazanym kierunku.Przywyjœciu na p³ytê oczekiwa³ ju¿ na niego ten sam oficer Bezpieczeñstwa.Zaprowadzê pana, sir.Samolot zakoñczy³ w³aœnie tankowanie i jest gotowy dostartu.Pañski baga¿ jest ju¿ na pok³adzie.Jan skin¹³ g³ow¹ i ruszy³ za mê¿czyzn¹.P³yta lotniska sk¹pana by³a wpromieniach upalnego s³oñca, które z³ocistymi refleksami odbija³o siê odbetonowych budynków lotniska.Podeszli w stronê dwumiejscowego, naddŸwiêkowegomyœliwca, którego bok opatrzony by³ bia³¹ gwiazd¹ Lotnictwa StanówZjednoczonych.Jan wspi¹³ siê do kabiny po drabince przytrzymywanej przez dwóch mechaników,podczas gdy trzeci pomóg³ mu usadowiæ siê w fotelu i zamkn¹³ os³ony kabiny.Siedz¹cy przed nim pilot odwróci³ siê i w krótkim geœcie powitania pomacha³d³oni¹.Ktoœ w wielkim poœpiechu zadecydowa³, by ciê st¹d wyci¹gn¹æ, ch³opie.Odci¹gnêli mnie od partyjki pokera i nie pozwolili nawet dokoñczyæ rozdania.Zapnij pasy.Silniki zagrzmia³y i wkrótce po wyjeŸdzie na pas znaleŸli siê w powietrzu.Dok¹d lecimy? zapyta³ Jan, podczas gdy samolot w dalszym ci¹gu p³ynnie wznosi³siê na wyznaczon¹ œcie¿kê przelotu.Mojave?Diab³a tam.Chcia³bym, aby tak by³o.Chocia¿, gdybym posiedzia³ tam odrobinêd³u¿ej, to z pewnoœci¹ zacz¹³by mi rosn¹æ garb, jak u wielb³¹da.Nie, ch³opie,gdy tylko wzniesiemy siê ponad korytarze pasa¿erskie, prujemy prosto doBajkonuru.A Ruskie nie lubi¹ tam nikogo, nawet swoich.Zamykaj¹ ciê wniewielkiej klitce, a dooko³a pe³no uzbrojonych stra¿ników.Dziesiêæ tysiêcycholernych formularzy, by ci zatankowali paliwo.Mo¿e byæ niez³a zabawa.Apamiêtam.Pilot zacz¹³ snuæ wspomnienia, których Jan nie sili³ siê nawet s³uchaæ.Najwidoczniej g³os pilota funkcjonowa³ niezale¿nie od umys³u, bowiem prowadzi³samolot z godn¹ podziwu precyzj¹.Jak do tej pory nie wykonali ani jednegozbêdnego manewru.Bajkonur.Gdzieœ w po³udniowej Rosji to wszystko, co Jan pamiêta³.Baza oniewielkim znaczeniu strategicznym, gdzie w g³Ã³wnej mierze stacjonowa³y zwyk³eholowniki orbitalne.Prawdopodobnie istnia³a jedynie dlatego, by Udowodniæ, i¿Rosjanie w dalszym ci¹gu zaliczaj¹ siê do œwiatowych potêg.Bez w¹tpieniastamt¹d uda siê w otwarty Kosmos.Nie maj¹c w dodatku najmniejszego pojêcia,dok¹d siê w³aœciwie udaje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]