[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tej samej jednak chwili rozleg³ siê g³os Rozalindy.- Golem, nie radzê ci biæ agra!Gigant zastyg³ w dziwnej pozycji, rozdzierany sprzecznymi uczuciami,i sta³ jak wryty, spogl¹daj¹c to na Rozalindê, to na Tibora.Nie wiadomo, jak zakoñczy³aby siê jego walka wewnêtrzna, gdyby jak spod zieminie pojawi³a siê wœród nich nowa osoba.Postawny mê¿czyznaw mundurze wszed³ w kr¹g i oznajmi³.- Jestem prefektem miasta Mantui i aresztujê was pod zarzutem zak³Ã³caniaporz¹dku oraz w³amania do domu tutejszego obywatela Fairfaxa.Uprzedzam, ¿e jesteœcie otoczeni.Jakby potwierdzaj¹c jego s³owa, ze wszystkich stron rozb³ys³y reflektoryrobopolicjantów.Zrobi³o siê jasno jak w dzieñ.Ula zbli¿y³a siê do Roma i wytar³a chusteczk¹ krew z jego twarzy.Chcia³a tak¿epodbiec do Tibora, ten jednak wzruszy³ ramionami i demonstracyjnie Odwróci³ siêplecami.Ula ze zdziwieniem i uraz¹ patrzy³a, jak jej brat podszed³ doRozalindy, która chêtnie pospieszy³a mu z pierwsz¹ pomoc¹.- Nie ma pan prawa nas zatrzymywaæ, panie prefekcie, - oznajmi³ Pierre, którypodczas poprzednich wydarzeñ niczym szczególnym siê niewyró¿ni³.- A to dlaczego, m³ody cz³owieku?- Jesteœmy z Werony i przybyliœmy do Mantui, by sprowadziæ do domu tê parkê -ruchem g³owy wskaza³ Roma i Ulê - która uciek³a z domu wbrewwoli rodziców.- Ach tak? Czy do palenia samochodów i niszczenia domów równie¿macie prawo?- To godne po¿a³owania nieporozumienie.Oczywiœcie szkody zostan¹w pe³ni pokryte.Gotów jestem podpisaæ zobowi¹zanie.- Ja równie¿ - oznajmi³ Tibor.- Nazywam siê Kapuleti.- Dobrze.Jestem gotów zwolniæ was na tych warunkach.Wsiadajcie do swoichpojazdów i ¿eby wiêcej wasza noga tu nie posta³a.Tibor westchn¹³ z ulg¹.Rom i Ula zadr¿eli.- Oprócz tej pary, która bêdzie odpowiadaæ za naruszenie prawaw³asnoœci.Tiborowi wyd³u¿y³a siê mina.Rozalinda wysunê³a siê do przodu.- Ale¿ panie prefekcie, odbiera nam pan zdobycz.- O to wiêc chodzi, signorina? Zapomnia³em, ¿e polowaliœcie na nich.Przykromi, ale nic nie mogê zrobiæ.S¹siadka Fairfaxa oficjalnie powiadomi³aprefekturê, ¿e do jego domu wtargnê³y nieznane osoby.Jestem zmuszonyprzeprowadziæ œledztwo.- Mo¿e pan zwolniæ ich za kaucj¹.- Nie mogê, nawet dla pani piêknych oczu - rzek³ uprzejmy prefekt, zzaciekawieniem przygl¹daj¹c siê zgrabnym kszta³tom Rozalindy.-Prawo jestprawem.Proszê siê nie martwiæ, za kilka dni otrzymacie ich pañstwo.Z mojejceli nie uciekn¹.Rozalinda zrozumia³a, ¿e nic nie wskóra z niez³omnym stró¿em prawa, wzruszy³aramionami i skierowa³a siê w stronê miejsca, gdzie zaparkowali pojazdy.Tiborruszy³ za ni¹, nawet nie spojrzawszy na siostrê.Golemi pozostali pod¹¿yli ich œladem.Zatrzyma³ siê tylko Pierre.Podszed³ do Uli irzek³.- Nie obawiaj siê, zrobiê wszystko, ¿eby jutro natychmiast ciê zwolnili.- Nie k³opocz siê, Pierre, twoja pomóc jest zbyteczna.Mam mê¿a.-Po³o¿y³a d³oñna ramieniu Roma.Pierre spojrza³ na ni¹ wzrokiem pe³nym goryczy i zespuszczon¹ g³ow¹ poszed³ za swymi kolegami.Rom poczu³ nawet coœ w rodzajuwspó³czucia dla pokonanego rywala.Teraz jednak powinien przede wszystkimwspó³czuæ sam sobie.Pod stra¿¹ dwóch robotów policyjnych przeprowadzono ichdo prefektury, w której podziemiach znajdowa³y siê cele dla zatrzymanych.Prefekt w³asnorêcznie zamkn¹³ za nimi drzwi, przekrêci³ klucz i odszed³.Wci¹gu ca³ej drogi nie odezwa³ siê nawet jednym s³owem, zaœ Ula i Rom,wstrz¹œniêci dramatycznym biegiem wypadków, nie próbowali go o nic pytaæ.W ten oto sposób zakochani na wiêziennej pryczy zakoñczyli swój pierwszy dzieñwolnoœci.Wczesnym rankiem Roma obudzono i zaprowadzono do prefekta, który przedewszystkim zapyta³, w jaki sposób dostali siê do domu Fairfaxa.Rom wyjaœni³, ¿eFairfax jest przyjacielem jego wychowawcy i by³ gotów ich przyj¹æ u siebie,wa¿ne sprawy zmusi³y go jednak do natychmiastowego wyjazdu.Zostawi³ wiêc niezamkniête drzwi, z czego te¿ oboje skorzystali.Rom stwierdzi³ z ulg¹, ¿eprefekt nie ma zamiaru dalej go wypytywaæ, poprosi³ tylko o podpisanieprotoko³u przes³uchania, sporz¹dzonego przez robopisarza.Gdy Rom pochyli³ siênad biurkiem, zobaczy³ le¿¹c¹ nie opodal kartkê papieru z jego podobizn¹.Widnia³o pod ni¹ wydrukowane du¿¹ czcionk¹ zawiadomienie, wzywaj¹ce ka¿dego,kto rozpozna Roma Monteki porywacza Uli Kapuleti, do zatrzymania go iprzekazania miej-scowym w³adzom.Rom z przera¿eniem spojrza³ na prefekta, ten jednak spokojniepatrzy³ w sufit.- Podpisa³eœ?- Tak:- No to zabieraj swoj¹ ukochan¹ i znikaj, gdzie oczy ponios¹.A na przysz³oœæb¹dŸ ostro¿niejszy i postaraj siê nie wpaœæ w nasze rêce.Prefekt przysun¹³ do siebie protokó³ i napisa³ wniosek „Zwolniæ w zwi¹zku zbrakiem cech przestêpstwa".6Pierwsze dni pobytu Tropinina na Hermesie by³y wype³nione zwiedzaniem stolicyoraz jej okolic, zak³adów pracy, laboratoriów i centrów naukowych.PóŸnowieczorem po powrocie do swej rezydencji jeszcze przez parê godzin pracowa³.Przy pomocy komputera osobistego zaznajamia³ siê z danymi statystycznymi,przegl¹da³ publikacje encyklopedyczne i informatory, próbowa³ na podstawieaudycji telewizyjnych skonstruowaæ obraz ¿ycia planety.Stopniowo, ze strzêpówrozmaitych informacji zacz¹³ wy³aniaæ siê mniej wiêcej spójny obraz tutejszejcywilizacji.Na pozór wygl¹da³a ona doœæ imponuj¹co i je¿eli nawet posiada³a jakieœ skazy,to by³y one ukryte w niedostêpnej g³êbi organizmu spo³ecznego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]