[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.zawo³a³ do Sydney, gdy¿ Bok ju¿ znikn¹³ w gêstwinie wdole i wkrótce móg³ siê przedrzeæ przez ni¹ i wyleŸæ na nastêpny nagi,kamienisty pagórek, widoczny wyraŸnie dla towarzyszy podró¿y.Sydney rzuci³a siê za nim.- Bok, wracaj do mnie! - wrzasnê³a tak g³oœno, jak tylko siê odwa¿y³a, gdy¿mimo, i¿ towarzysze byli daleko, echo wydawa³o siê odbijaæ bez koñca odgórskich zboczy.Entreri wskaza³ na plamki poruszaj¹ce siê po zboczu przed nimi.- Nie pochwycimy ich, zanim nie obejd¹ zbocza góry - powiedzia³ do Sydney.Skoczy³ na spotkanie Jierdana i Catti-brie i mocno zwi¹za³ rêce Catti-brie zajej plecami.- Jeœli krzykniesz, zobaczysz swych przyjació³ martwych - zapewni³j¹.- A potem twój w³asny koniec bêdzie bardzo nieprzyjemny.Catti-brie przybra³a najbardziej przera¿ony wyraz twarzy, na jaki mog³a siêzdobyæ, ciesz¹c siê przez ca³y czas, ¿e ostatnia groŸba mordercy nic dla niejnie znaczy³a.Nie ba³a siê ju¿ Entreriego, tak jak w chwili, gdy spotka³a go poraz pierwszy w Dekapolis.Przekona³a siê, ¿e wbrew instynktownemu przera¿eniu,jakie czu³a wobec bezdusznego zabójcy, by³ on tylko cz³owiekiem.Entreriwskaza³ na strom¹ dolinê i towarzyszy.- Przejdê przez grzbiet - wyjaœni³ Sydney, - i nawi¹¿ê pierwszy kontakt.Ty zgolemem idŸcie dalej tym szlakiem i zajdŸcie ich od ty³u.- A co ze mn¹? - zaprotestowa³ Jierdan.- Zostañ z dziewczyn¹! - rozkaza³ Entreri tak mimochodem, jakby mówi³ dos³u¿¹cego.Odwróci³ siê na piêcie i odszed³, nie chc¹c s³yszeæ ¿adnychsprzeciwów.Sydney nawet nie odwróci³a siê, ¿eby spojrzeæ na Jierdana, czekaj¹c na powrótBoka.Nie mia³a czasu na takie sprzeczki, uznaj¹c, ¿e jeœli Jierdan nie mówinic za siebie, nie jest wart jej uwagi.- Dzia³aj teraz - szepnê³a do Jierdana Catti-brie, - dla siebie, jeœli nie dlamnie! - Spojrza³ na ni¹, bardziej zaciekawiony ni¿ z³y, podatny na ka¿d¹sugestiê, która mog³aby mu pomóc w jego niewygodnej pozycji.- Mag nie darzy ju¿ ciebie najmniejszym szacunkiem, cz³owieku - kontynuowa³aCatti-brie.- Zabójca ciê zast¹pi³, a ona woli zostaæ przy nim, ni¿ przy tobie.To jest twoja szansa, aby zadzia³aæ, wed³ug mnie ostatnia szansa, jeœli mam byæszczera! Czas, abyœ pokaza³ magowi sw¹ wartoœæ, ¯o³nierzu Luskanu!Jierdan rozejrza³ siê nerwowo.Wœród wszystkich manipulacji, jakich spodziewa³siê ze strony tej kobiety, jej s³owa zawiera³y wystarczaj¹c¹ iloœæ prawdy, abyprzekonaæ go, ¿e jej oszacowania s¹ trafne.Duma zwyciê¿y³a.Powali³ Catti-briena ziemiê i rzuci³ siê za Sydney w poœcigu za Entrerim.- Dok¹d idziesz? - zawo³a³a za nim Sydney, lecz Jierdan nie by³ ju¿zainteresowany czcz¹ gadanin¹.Zaskoczona i skonfundowana Sydney wróci³a, aby sprawdziæ wiêŸnia.Catti-briespodziewa³a siê tego, jêknê³a i potoczy³a siê po twardych kamieniach, jakbystraci³a przytomnoœæ, choæ tak na prawdê uchyli³a siê przed ciosem Jierdana natyle, ¿e ten zaledwie j¹ musn¹³.W pe³ni przytomna kontrolowa³a swe ruchy tak,¿e zanios³y ja tam, gdzie mog³a przeœlizgn¹æ swe zwi¹zane rêce pod nogami ipodnieœæ je przed sob¹.Po³o¿enie Catti-brie zadowoli³o Sydney tak, ¿e czarodziejka skierowa³a ca³¹ sw¹uwagê na zbli¿aj¹c¹ siê konfrontacjê jej obydwu towarzyszy.S³ysz¹c zbli¿aniesiê Jierdana, Entreri odwróci³ siê do niego z wyci¹gniêtym sztyletem i szabl¹.- Powiedziano ci, abyœ zosta³ z dziewczyn¹! - sykn¹³.- Nie wzi¹³em udzia³u w tej podró¿y w charakterze stra¿nika twego wiêŸnia! -odpar³ Jierdan, wyci¹gn¹wszy miecz.Na twarzy Entreriego pojawi³ siêcharakterystyczny uœmiech.- Wracaj - powiedzia³ ostatni raz do Jierdana, choæ wiedzia³ i by³ zadowolony ztego powodu, ¿e dumny ¿o³nierz nie zawróci.Jierdan zrobi³ jeszcze krok do przodu.Entreri uderzy³.Jierdan by³ doœwiadczonym ¿o³nierzem, weteranem wielu potyczek i jeœli Entrerispodziewa³ siê zabiæ go jednym uderzeniem, to siê pomyli³.Miecz Jierdana odbi³uderzenie i odda³ cios.Znaj¹c oczywist¹ pogardê, jak¹ Entreri darzy³ Jierdanai znaj¹c dumê ¿o³nierza, Sydney obawia³a siê takiego rozwoju akcji odk¹dopuœcili Wie¿ê.Nie troszczy³a siê o to, czy któryœ z nich zginie - spodziewa³asiê, ¿e bêdzie to Jierdan - lecz nie chcia³a tolerowaæ niczego, coprzeszkadza³oby w jej misji.Gdy drow bêdzie w jej rêkach, Entreri i Jierdanmog¹ podyskutowaæ o ró¿nicach miêdzy nimi.- IdŸ do nich! - krzyknê³a do zbli¿aj¹cego siê golema.- Powstrzymaj tê walkê!Bok natychmiast zawróci³ i rzuci³ siê w stronê walcz¹cych, a Sydney, krêc¹cg³ow¹ ze wstrêtem, mia³a nadziejê, ¿e sytuacja wkrótce bêdzie opanowana i bêd¹mogli podj¹æ poœcig.Nie wiedzia³a, ¿e za ni¹ wsta³a Catti-brie.Catti-brie wiedzia³a, ¿e ma jedyn¹ szansê.Podkrad³a siê cicho i uderzy³azaciœniêtymi d³oñmi w kark czarodziejki.Sydney upad³a na twardy kamieñ iCatti-brie przebieg³a obok niej, w dó³, w kêpê drzew, krew ¿ywo kr¹¿y³a w jej¿y³ach.Musia³a dotrzeæ wystarczaj¹co blisko do swych przyjació³, aby ostrzecich krzykiem, zanim jej wrogowie j¹ pochwyc¹.Ju¿ w chwili, gdy wœlizgiwa³a siêmiêdzy grube drzewa, us³ysza³a sapniêcie Sydney.- Bok!Golem natychmiast zawróci³.By³ w pewnej odleg³oœci za Catti-brie, leczdogania³ j¹ z ka¿dym swym wielkim krokiem.Nawet jeœli zauwa¿yli jej ucieczkê, Jierdan i Entreri byli zbyt zajêci sw¹walk¹, aby troszczyæ siê o ni¹.- Nie obrazisz mnie ju¿ wiêcej! - krzykn¹³ Jierdan wœród szczêku stali.- Obra¿ê! - sykn¹³ Entreri.- Jest wiele sposobów sprofanowania zw³ok, g³upcze,i wiedz, ¿e wypróbujê ka¿dego z nich na twych zmursza³ych koœciach.- Nacisn¹³mocniej, skoncentrowawszy siê ca³kowicie na przeciwniku, jego ostrza osi¹gnê³yœmierteln¹ szybkoœæ w swym tañcu.Jierdan odbija³ ciosy, lecz zrêczny morderca nie mia³ k³opotów z ichodparowywaniem czy unikami.Wkrótce ¿o³nierz wyczerpa³ swój repertuar zwodów iciosów i nawet nie zbli¿y³ siê, aby uderzyæ w cel.Zmêczy siê wczeœniej ni¿Entreri - widzia³ to z ca³¹ jasnoœci¹ ju¿ na pocz¹tku walki.Wymienili jeszczekilka uderzeñ, ciêcia Entreriego zadawane by³y coraz szybciej, podczas, gdyzadawane obydwoma rêkami machniêcia Jierdana nabiera³y ¿Ã³³wiego tempa.¯o³nierzmia³ nadziejê, ¿e Sydney wtr¹ci siê w tej w³aœnie chwili.Os³abienie jego si³¿yciowych sta³o siê jasne dla Entreriego i nie móg³ zrozumieæ dlaczego mag niepowiedzia³ nic o tej walce.Rozejrza³ siê doko³a, jego desperacja stawa³a siêcoraz wiêksza.Nagle zobaczy³ Sydney, le¿¹c¹ twarz¹ na kamieniu.Honorowewyjœcie, pomyœla³, coraz bardziej zaniepokojony o siebie.- Mag! - krzykn¹³ do Entreriego.- Musimy jej pomóc! - S³owa trafi³y na g³ucheuszy.- I dziewczyna! - wrzasn¹³ ponownie Jierdan, maj¹c nadziejê odwróciæuwagê mordercy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]