[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stopniowo z tychrozmów i spotkañ zacznie wy³a­niaæ siê zarys strategii wyborczej.Szczegó³owymjej opracowaniem zajmie siê agencja Aarona.Ju¿ siê tego podjê³a - poprawi³ go Green.- Moi trzej najbardziej zaufaniludzie pracuj¹ od jakiegoœ czasu za zamkniêtymi drzwiami.S¹ naj­lepsi w swoimfachu, a ka¿dy z nich wie, ¿e w razie powstania jakiegokol­wiek przecieku nieznajdzie dla siebie w tym kraju ¿adnej pracy, chyba ¿e przy kopaniu rowów.Knapp zdumia³ siê jeszcze bardziej,Naprawdê zaczêliœcie ju¿ nad tym pracowaæ?Na tym polega nasze zadanie: wybiegaæ myœl¹ jak najdalej w przy­sz³oœæ - odpar³Ian Hamilton.Ale przecie¿ nie macie ¿adnej gwarancji, ¿e zwi¹zki zawodowe, biz­nesmeni iprzywódcy polityczni zgodz¹ siê na wasz¹ propozycjê!Oczywiœcie, ¿e mamy.Ci, z którymi siê skontaktowaliœmy, ju¿ siê zgo­dzili.Naturalnie wszystko odbywa siê z zachowaniem œcis³ej dyskrecji.Nie pisn¹ anis³owa, dopóki im na to nie pozwolimy.Stanowi¹ podstawê, na której bêdziemymogli siê oprzeæ.Niektórzy zareagowali z autentycznym entuzjazmem.To.to.Ju¿ wiemy: niedorzecznoœæ - dokoñczy³ za senatora Aaron Green.- S¹dzi pan, ¿eGenessee Industries jest kierowane przez urzêdników z Wa­szyngtonu albo przezjakichœ innych debili? Mówimy o dwustu lub trzystu ludziach, wœród którychznajduj¹ siê burmistrzowie wielkich miast i guber­natorzy.Na naszej liœciep³ac mamy ich jeszcze kilka razy tyle.A co z Izb¹ Reprezentantów i Senatem? Tam.Izba znajduje siê pod nasz¹ ca³kowit¹ kontrol¹ - przerwa³ mu Hamil­ton.- Cozaœ do Senatu.W³aœnie dlatego znalaz³ siê pan tutaj.Ja? -Knapp ponownie zacisn¹³ palce na krawêdzi sto³u.Tak, senatorze - odpar³ ch³odno Hamilton.- Jest pan aktywnym cz³on­kiem swojejpartii i cieszy siê opini¹ bardzo podejrzliwego cz³owieka.W ja­kiejœ gazecienazwano pana nawet „najwiêkszym sceptykiem Senatu".Otrzy­ma pan bardzoodpowiedzialn¹ rolê.- W przeciwnym razie.pufff! - uzupe³ni³ Green, rozk³adaj¹c rêce.SenatorKnapp uzna³, ¿e lepiej nie prosiæ o bli¿sze wyjaœnienia.Walter Madison niemóg³ powstrzymaæ uœmiechu.Jednak kiedy siê ode­zwa³, uœmiech szybko znikn¹³ zjego twarzy.Za³Ã³¿my chwilowo, ¿e to wszystko jest mo¿liwe, a nawet prawdopo­dobne.Cozamierzacie zrobiæ z obecnym prezydentem? Wszystko wskazuje na to, ¿e bêdziepróbowa³ ubiegaæ siê o drug¹ kadencjê.Mo¿emy nie braæ go pod uwagê.Rodzina gor¹co namawia go, by zrezygnowa³ zpowtórnego kandydowania.Proszê te¿ nie zapominaæ, ¿e Genessee Industriesusunê³o z jego drogi wiele przeszkód i k³opotów.Jeœli tylko zechcemy,wszystkie mog¹ siê znowu pojawiæ.Wreszcie, gdyby do­sz³o do ostatecznoœci,dysponujemy wynikami badañ lekarskich, które znisz­czy³yby go na miesi¹c przedwyborami.- Czy to prawdziwe wyniki?Hamilton uciek³ spojrzeniem w bok.Czêœciowo.Obawiam siê jednak, ¿e to nie ma ¿adnego znaczenia.Liczy siê tylkoto, ¿e je mamy.Drugie pytanie: jeœli Andrew zostanie wybrany, w jaki sposób chce­cie gokontrolowaæ? Jak powstrzymacie go przed wyrzuceniem was wszyst­kich naœmietnik?Ka¿dy, kto zasi¹dzie w fotelu prezydenta, uczy siê niemal natychmiast jednejrzeczy: ¿e musi byæ pragmatykiem - odpar³ Hamilton.- Bêdzie potrzebo­wa³ka¿dej pomocnej d³oni.Nie tylko nas nie wyrzuci, ale bêdzie zabiega³ o na­szewsparcie, prosz¹c, byœmy zechcieli wróciæ do czynnego ¿ycia politycznego.Wróciæ.?Zdezorientowanie Knappa by³o a¿ nadto widoczne, ale w spojrzeniu WalteraMadisona pojawi³ siê b³ysk zrozumienia.Tak, senatorze.Wróciæ.Walter ju¿ wie, o co chodzi.Niech pan spró­buje wyczuædelikatnoœæ sytuacji.Trevayne nigdy nie zgodzi siê na propozy­cjê, jeœlibêdzie mia³ choæ cieñ podejrzenia, ¿e pochodzi ona od Genessee Industries.Damymu jasno do zrozumienia, jakie jest nasze stanowisko.Bê­dziemy siê Wahaæ, aleostatecznie zgodzimy siê udzieliæ mu poparcia.B¹dŸ co b¹dŸ, stanowi produktrynku, tak samo jak my.Kiedy ju¿ zostanie wybra­ny, wtedy udamy, ¿e pragniemyostatecznie wycofaæ siê ze sceny, by spokoj­nie rozkoszowaæ siê wygodami, naktóre zapracowaliœmy przez ca³e ¿ycie.Przekonamy go, ¿e tak jest naprawdê.Owszem, w razie potrzeby mo¿e sko­rzystaæ z naszej pomocy, ale raczejwolelibyœmy, ¿eby zostawiono nas w spo­koju.Chyba nie muszê dodawaæ, ¿e niebêdzie to mia³o ¿adnego zwi¹zku z rzeczywistoœci¹.A kiedy siê o tym przekona, bêdzie ju¿ za póŸno - podsumowa³ Wal­ter Madison.-Nie pozostanie mu nic innego, jak pójœæ na kompromis.Otó¿ to - potwierdzi³ Ian Hamilton.Moi zaufani ludzie wymyœlili bardzo chwytliwy slogan: „Andrew Trevayne, znaknajwy¿szej jakoœci".Obawiam siê, ¿e sk¹dœ go ukradli, Aaronie - zauwa¿y³ Hamilton.Rozdzia³ 40Kiedy Trevayne przeczyta³ informacjê w gazecie, ogarnê³a go ogromna ulga.Nigdynie przypuszcza³, ¿e kiedykolwiek bêdzie odczuwa³ tak¹ radoœæ - tak, to by³onajbardziej odpowiednie s³owo - z powodu œmierci jakiegoœ cz³owieka.Z powodugwa³towne œmierci cz³owieka [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl