[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Upadaj¹c zgubi³ karabin, ale teraz wyci¹gn¹³ z pochwy przy lewym biodrze d³uginó¿ i zaatakowa³.Hickok puœci³ ga³¹Ÿ, odskoczy³ na bok i obur¹cz z³apa³ wrogaza nadgarstek, próbuj¹c wytr¹ciæ broñ.Da³ siê s³yszeæ trzask ³amanej koœci i¿o³nierz przeraŸliwie wrzasn¹³.Hickok krawêdzi¹ d³oni zada³ mu cios prosto wszyjê.Jeden, potem drugi.Przeciwnik zabulgota³, broda opad³a mu na piersi.Krew i piana wycieka³y z jego ust.Wojownik spojrza³ na drugiego wroga, który le¿a³ na ziemi i ju¿ sienie rusza³.Ga³¹Ÿ stercza³a ku górze tak, jakby mia³a zapuœciæ korzenie.Drugi ¿o³nierzjêkn¹³ raz jeszcze, a potem upad³ nie¿ywy.Rewolwerowiec mrukn¹³ z satysfakcj¹:- Ciastko z kremem!Pochyli³ siê nad ¿o³nierzem i zacz¹³ przetrz¹saæ ich mundury.Czego nie mieli wkieszeniach! Znalaz³ portfele zawieraj¹ce banknoty o ró¿nych nomina³ach, garœæmonet, na których widnia³a surowa twarz brodatego mê¿czyzny w œmiesznymkapeluszu i napis In Samuel We Trust.Jeden z ¿o³nierzy mia³ w kieszeni koszulizdjêcie piêknej m³odej kobiety z piêcioletnim ch³opcem na rêku.Dobry Duchu! Tochyba ¿ona i synek zabitego wroga? Hickok wpatrywa³ siê w zdjêcie.Podczaswszystkich potyczek w jakich uczestniczy³, strzelanin i bitew, nigdy nie myœla³o rodzinach mê¿czyzn, których zabija³.Ten facet mia³ ¿onê i syna! Jak bêd¹siê czuli, gdy dowiedz¹ siê, ¿e odszed³ na zawsze? Hickok zacz¹³ siêzastanawiaæ, ile kobiet uczyni³ wdowami podczas swych b³yskotliwych akcji?Przysz³a mu na myœl w³asna, kilka tygodni temu poœlubiona ¿ona, ukochanaSherry.Jak ona by.Ptak, który zaœpiewa³ w pobli¿u, przerwa³ te rozmyœla-nia.Strzelec potrz¹sn¹³ g³ow¹, odrzucaj¹c w ty³ jasne loki, i zakoñczy³przygnêbiaj¹ce rozwa¿ania.Jako Wojownik nie móg³ u¿alaæ siê nadprzeciwnikami.Musia³ wci¹¿ sobie powtarzaæ, ¿e powinien dbaæ tylko obezpieczeñstwo Domu i chroniæ Rodzinê.Poza tym nic nie ma znaczenia.W koñcuci ludzie byli zawodowcami i zdawali sobie sprawê z niebezpieczeñstwa.Hickok wci¹¿ patrzy³ na ¿o³nierza.„Kretynie, czemu zostawi³eœ swoj¹ rodzinê sam¹ i bezbronn¹, ¿eby prze¿yæ wwojsku trochê emocji?" - pomyœla³.Rewolwerowiec cofn¹³ siê pó³ kroku i wœciekle kopn¹³ trupa w twarz.Zarazpoczu³ ulgê.Pozbiera³ karabiny oraz zapasow¹ amunicjê i biegiem ruszy³ na pó³noc.Do koñcadnia zosta³o jeszcze sporo czasu.Œwietnie, tym prêdzej pokona drogê dziel¹c¹go od FOKI.ROZDZIA£ IXPo wejœciu za ogrodzenie Blade przekona³ siê, ¿e mylnie ocenia³ sytuacjêznajduj¹cych siê wewn¹trz ludzi.To prawda, jeñcy stanowili jedn¹ st³oczon¹masê, ale stali mniej wiêcej w odleg³oœci jednej stopy.To wystarcza³o, bymogli poruszaæ siê w miarê swobodnie.Dostrzeg³ tak¿e w twarzach wiêŸniównarastaj¹c¹ wrogoœæ.Do diab³a, co tu siê dzieje? - zapyta³ wysoki mê¿czyzna, gdy brama zamknê³a siê z trzaskiem.Kim oni s¹? - dopytywa³ siê inny.Nie znam ich - odpowiedzia³a jakaœ kobieta.Ani ja - doda³ nastêpny.- Czy ktokolwiek widzia³tych pajaców?Blade i Geronimo oparli siê plecami o ogrodzenie i zauwa¿yli, ¿e pozostawionoim niewiele miejsca na wykonanie jakiegokolwiek ruchu.Ros³y Murzyn, wy¿szy nawet od Blade'a, podszed³ leniwie i dotkn¹³ jego piersiwskazuj¹cym palcem prawej rêki.Kim jesteœ, panie?-zapyta³ arogancko.Mo¿e to szpiedzy? - zastanawia³a siê stara kobieta.- Jeœli tak, to zabijemy ich! - rzuci³ jakiœ chudzielec.Dobrze zbudowany Murzyn ubrany by³ w stare podarted¿insy.Jeszcze raz silnie pchn¹³ Blade'a.- Lepiej odpowiedz, ch³opie, bo inaczej zaraz stracisz¿ycie.Prawie sflacza³em, siedz¹c ca³y dzieñ w FOCE -opar³ Geronimo.- Mogê trochê poæwiczyæ.Co to ma znaczyæ? - zdziwi³ siê Murzyn.Lepiej nie próbuj mnie tkn¹æ - wyjaœni³ grobowymg³osem Blade.Tak? - Murzyn uœmiechn¹³ siê zaczepnie.- Czy¿by?- zapyta³ i znowu skierowa³ palec w stronê Blade'a.- Cosiê stanie, jeœli to zrobiê?Dotkn¹³ go po raz kolejny.Prawa rêka Wojownika wyl¹dowa³a na karku Murzyna.Zaatakowany zareagowa³b³yskawicznie.Chcia³ uderzyæ Wojownika piêœci¹ w g³owê.Blade zrobi³ unik,lew¹ rêk¹ chwyci³ przeciwnika za krocze i z ca³ej si³y uniós³ go wysoko.Murzyn walczy³, próbuj¹c siê uwolniæ.Stoj¹cy bli¿ej ludzie cofnêli siê, popychaj¹c tych, którzy stali za nimi, cowywo³a³o seriê przekleñstw.Geronimo swobodnie splót³ ramiona i uœmiechn¹³siê, patrz¹c w górê.Na twoim miejscu, przyjacielu, przeprosi³bym megokumpla natychmiast, zanim siê wœcieknie.Wierz mi, lepiej go nie wyprowadzaj z równowagi.Powiedzia³eœ, ¿e on nazywa siê Blade? - zapyta³ ktoœz t³umu.Jakiœ cz³owiek z pierwszego rzêdu ruszy³ w stronê Wojowników.Wszyscy jeñcyczuli przed nim respekt.Mia³ ciemne w³osy, niebieskie oczy, by³ mocno opalony.Nosi³ podart¹ zielon¹ koszulê, be¿owe spodnie i czarne dziurawe buty.- Masz na imiê Blade?Spojrza³ Wojownikowi prosto w oczy.Ten skin¹³ g³ow¹, a mê¿czyzna odwróci³ siêdo stoj¹cego za nim t³umu i powiedzia³:- Ci dwaj nie s¹ szpiegami.To przyjaciel Hickoka.Z t³umu natychmiast da³o siê s³yszeæ przyt³umione g³osy:Blade?To kumpel Hickoka!Mê¿czyzna spojrza³ na sapi¹cego Murzyna, uœmiechn¹³ siê do Wojownika ipowiedzia³:- Myœlê, ¿e mo¿esz ju¿ puœciæ NiedŸwiedzia.Ma lêkwysokoœci, wiesz?Blade postawi³ Murzyna na ziemi.To ten, któremu Hickok pomóg³ zostaæ wodzem Po-rnów? - zapyta³.W³aœnie ten.NiedŸwiedŸ próbowa³ dojœæ do siebie, z trudem ³apa³ powietrze i rozciera³obola³¹ szyjê.A kim ty jesteœ? - zapyta³ Geronimo cz³owiekaw zielonej koszuli.Nazywam siê Zahner - odpowiedzia³ zagadniêtyi wyci¹gn¹³ praw¹ rêkê.G³owa Nomadów - stwierdzi³ Indianin, œciskaj¹cpodan¹ d³oñ.- Hickok mnóstwo o tobie opowiada³.A ty jesteœ Geronimo.Tak, Hickok czêsto o was mówi³, ale.- tu Zahner przerwa³ na moment, uwa¿nie wpatruj¹c siê w twarze Wojowników.- Nie miejcie mi za z³etego pytania.Dlaczego nie jesteœcie martwi? S¹dziliœmy,¿e zostaliœcie zabici przez Czubków.Opowiemy ci tê historiê póŸniej.Teraz musimy porozmawiaæ o wa¿niejszych sprawach.Po³o¿y³ praw¹ rêkê na ramieniu Murzyna.- Dobrze siê czujesz?NiedŸwiedŸ wyprostowa³ siê powoli.Nic mi nie jest - odpar³ zachrypniêtym nieco g³osem.- Czy Hickok jest z wami?By³, ale próbowa³ wybiæ g³ow¹ dziurê w szosie i odtej pory go nie widzieliœmy.- Co? - NiedŸwiedŸ by³ wyraŸnie zdumiony.Nagle Blade zda³ sobie sprawê, ¿e maj¹ nowych s³uchaczy.Kapitan Rice iczterej ¿o³nierze stali za ogrodzeniem, przys³uchuj¹c siê uwa¿nie ka¿demus³owu.- Czy mo¿emy gdzieœ spokojnie pogadaæ? - zapyta³Zahner.WiêŸniowie zrobili przejœcie czterem mê¿czyznom.Wiadomoœæ o pojmaniuWojowników rozesz³a siê lotem b³yskawicy.Zahner najwyraŸniej za kimœ siêrozgl¹da³.Wci¹¿ wpatrywa³ siê w t³um.Wreszcie mê¿czyŸni znaleŸli siê naœrodku ogrodzonego terenu.- Tutaj jest! - krzykn¹³ i przy³o¿y³ rêce do ust.- Hej!Kobieto! ChodŸ no!Blade i Geronimo spojrzeli w tym samym kierunku co Zahner.Dowódca pierwszy j¹zobaczy³, uœmiechn¹³ siê szeroko i ruszy³ naprzód z wyci¹gniêtymi ramionami.Kobieta krzyknê³a radoœnie, przecisnê³a siê przez t³um i wpad³a wprost wramiona Blade'a.- Ty draniu! Wróci³eœ! Uda³o ci siê!Uœcisnê³a go mocno i z³o¿y³a poca³unek na jego usta.- Berta - powiedzia³ miêkko dowódca.Œmia³a siê g³oœno ze szczêœcia.Jej gêste czarne kêdziory b³yszcza³y w s³oñcu,a skóra mia³a ciemny odcieñ, nie dlatego ¿e Berta d³ugo przebywa³a na s³oñcu.Jedno z jej rodziców by³o bia³e, a drugie czarne.Mia³a na sobie ¿Ã³³t¹ koszulêze starego przeœcierad³a i zniszczone spodnie, zdobyte na ¿o³nierzu w ThiefRiver Falls.Jak dobrze znowu ciê widzieæ!Wzajemnie - doda³ Blade
[ Pobierz całość w formacie PDF ]