[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mo¿naby³o ich przekonaæ, by poczekali kilka dni i pozwolili El¿biecie dzia³aæ niepod przymusem.Musiano im rzuciæ kogoœ na po¿arcie i 2 czerwca wyprowadzonoNorfolka na Tower Hill, by odcierpia³ za swoje grzechy.Zgin¹³ odwa¿nie,okazuj¹c skruchê, choæ do koñca k³ama³ w nadziei, ¿e uratuje ¿ycie.Mia³ wielezalet.Ma³o jest dokumentów równie wzruszaj¹cych jak czu³y list po¿egnalny,który napisa³ do swych dzieci.Tak oto zgin¹³ jedyny ksi¹¿ê Anglii, pierwszy zatego panowania stracony arystokrata.Przez ca³y dzieñ egzekucji El¿bieta by³apogr¹¿ona w smutku.Maria te¿ straci³aby ¿ycie, gdyby nie litoœæ El¿biety i jej ¿elazna wola.Ambasador francuski bez przerwy wstawia³ siê za Mari¹, lecz z Pary¿a ambasadorangielski donosi³ swej pani, ¿e Karol IX troszczy siê o Mariê wy³¹cznie zobawy, i¿ jeœli pozostanie przy ¿yciu, to pewnego dnia zasi¹dzie na tronieangielskim i sprzymierzy siê z Hiszpani¹.Jeœli zaœ zginie, to król francuskibêdzie co prawda oburzony, ale w g³êbi serca siê ucieszy.Kiedy Karolowiopowiedziano o spisku, zawo³a³: "Ach! Ta nieszczêsna g³upia kobieta nie uspokoisiê, póki nie straci g³owy! A jestem pewny, ¿e j¹ straci z w³asnej g³upoty iwiny, i na to nie widzê lekarstwa."190EL¯BIETA ODRZUCA USTAWÊ DOTYCZ¥C¥ MARIINie ulega najmniejszej w¹tpliwoœci, ¿e El¿bieta mog³a pos³aæ Mariê na szafotnie obawiaj¹c siê ¿adnych konsekwencji, i jest rzecz¹ równie pewn¹, ¿eparlament i doradcy królowej s³usznie uwa¿ali to za najlepszy i najprostszysposób zapewnienia bezpieczeñstwa El¿biety i spokoju pañstwa.Najpotê¿niejszyw³adca móg³by pozwoliæ, by skrupu³y wra¿liwego sumienia ust¹pi³y miejsca taksensownym argumentom pod silnym naciskiem ze strony poddanych i mê¿Ã³w stanu.El¿bieta nie mog³a i nie chcia³a.Parlament, któremu uniemo¿liwiono wybór pierwszego wariantu, zabra³ siê zponurymi minami do urzeczywistniania drugiego, a by³ to wariant bardzodrastyczny.Uchwa³a parlamentu wylicza³a przewinienia Marii i wzywa³a El¿bietê,by nie na pró¿no w³ada³a mieczem sprawiedliwoœci, lecz odt¹d, gdy zajdziepotrzeba, kara³a winowajczyniê, tak- jak ona na to zas³u¿y.Pozbawia³a Mariêwyimaginowanego tytu³u i prawa do tronu angielskiego, stwierdza³a, ¿ewystêpowanie z takimi roszczeniami równoznaczne jest ze zdrad¹ stanu, iustanawia³a, ¿e jeœli Maria znowu bêdzie spiskowa³a przeciw królowej, wówczass¹dziæ j¹ bêd¹ parowie Anglii.Ponadto czyni³a Mariê odpowiedzialn¹ za wszelkiespiski na jej rzecz i uprawomocni³a samos¹d w takim przypadku.Co najmniejjeden cz³onek parlamentu mia³ do tej ostatniej klauzuli zastrze¿enia.Byæ mo¿ezosta³a zmodyfikowana, choæ jest to raczej rzecz¹ w¹tpliw¹; nie wiemy.Obie Izby uchwali³y ustawê jako ³agodniejszy wariant tylko dlatego, ¿e niechcia³y uraziæ uczuæ El¿biety, mimo to w ostatnim dniu sesji, zamiast j¹aprobowaæ, królowa za³o¿y³a weto.Pragn¹c uspokoiæ wzburzone umys³y, doda³a dolicznych ³askawych s³Ã³w proœbê, by jej weto, sformu³owane w tradycyjnej formieLa royne s'advisera, rozumiano dos³ownie; królowa nie aprobuje i nie odrzuca.Có¿ to jednak by³a za pociecha? Cz³onkowie parlamentu przekonali siê, ¿eEl¿bieta nie potrafi siê zdobyæ nawet na taki krok wobec Marii."Straszliwy iolbrzymi smok" nadal by³ nietykalny.Rozdzial trzynasty£ASKAWOŒÆ ICH W£ADCYWœciek³oœæ parlamentu na królow¹ szkock¹ Mariê by³a poniek¹d wyrazemsentymentów protestanckich, lecz równie¿ szczerym ho³dem z³o¿onym popularnoœciEl¿biety.Jak ¿aden inny w³adca umia³a ona zabiegaæ o wzglêdy ludu; ¿adnaaktorka nie mog³a jej dorównaæ w kunszcie wzruszania widzów, nie potrafi³a takwielkiej budziæ mi³oœci i podziwu.Z wyj¹tkiem krótkich epizodów, takich jak zDudleyem, liczy³a siê zawsze z sympati¹ poddanych, pocz¹tkowo, maj¹c na uwadzesztukê rz¹dzenia, póŸniej z g³êbokiej emocjonalnej potrzeby.Okazji pokazywania siê ludowi mia³a wiele, bowiem dwór by³ stale w drodze.Niemal co roku, przenosz¹c siê rzek¹ lub l¹dem z jednego pa³acu do drugiego,podró¿uj¹c ze swoj¹ œwit¹ miêdzy rezydencjami w Greenwich, Whitehall, Richmond,Hampton Court i Windsor, odwiedzaj¹c inne domy królewskie lub prywatne w•okolicach Londynu, pojawia³a siê czêsto przed swoimi poddanymi na podobieñstwojakiejœ bardzo ludzkiej i przystêpnej bogini.W Londynie mia³a swe dorocznejesienne widowisko, kiedy dwór wraca³ do Whitehall, gdzie zazwyczaj œwiêtowanoBo¿e Narodzenie.Powrót dworu sta³ siê uroczyst¹ ceremoni¹, podczas którejburmistrz, rajcowie i obywatele w swych bogatych ubiorach witali wspania³¹procesjê królewsk¹ i sw¹ monarchiniê powracaj¹c¹ do miasta, wymieniaj¹cpowitania: "Niech Bóg chroni Wasz¹ Mi³oœæ!", "Niech Bóg chroni mój lud!" W roku1570, po rebelii pomocnej, dzieñ 17 listopada, rocznicê wst¹pienia El¿biety natron, czczon¹ biciem w dzwony, uznano za œwiêto i dzieñ narodowegodziêkczynienia i do koñca panowania królowej pozosta³ jednym z najwa¿niejszychdni roku.Za czasów Jakuba I, kiedy imiê El¿biety za-192DOROCZNE PRZEJAZDY KRÓLEWSKIEczê³o symbolizowaæ szczyt wielkoœci Anglii, wznowiono obchodzenie tej rocznicy,przez dalsze sto lat budz¹cej ¿ywe uczucia; echa jej przetrwa³y jeszcze przeznastêpne stulecie.By³ to dzieñ, w którym m³odzi dworzanie popisywali siê przedtysi¹cami widzów sw¹ dzielnoœci¹ i umiejêtnoœci¹ w³adania kopi¹ na dziedziñcuturniejowym w Westminsterze.Te wystawne i pe³ne fantazji turnieje nale¿a³y doprogramu ich romantycznego flirtu z królow¹.Potem zaczyna³y siê przygotowaniado sztuk teatralnych i maskarad wieñcz¹cych dwunastodniowy karnawa³ po Bo¿ymNarodzeniu.Oczywiœcie lwi¹ czêœæ ³ask królowej zagarniali londyñczycy; czarowa³a ichnieustannie, bowiem posiadanie tego klucza do królestwa stanowi³o sekretw³adzy.Dla tych jednak, którzy nie mogli przybyæ do miasta lub na dwór,pozostawa³y doroczne królewskie przejazdy.By³y to letnie wakacje królowej,kiedy ³¹cz¹c przyjemne z po¿ytecznym zabiera³a ca³y dwór na jedno- lubdwumiesiêczne przeja¿d¿ki po kraju.Po drodze zatrzymywano siê w tej czy innejz wielkich rezydencji królewskich lub korzystano z zawsze chêtnie udzielanejgoœciny ziemiañstwa czy miast.El¿bieta przepada³a za tymi podró¿ami;zaspokaja³y jej naturaln¹ potrzebê dzia³ania oraz zmiany atmosfery i otoczeniai równoczeœnie stwarza³y pole do popisania siê niezwyk³ym talentem podbijaniaserc poddanych.Nie dawa³y wytchnienia od obowi¹zków spoczywaj¹cych nakrólowej, ale jej nie o to przecie¿ chodzi³o, praca by³a bowiem dla niejnajprawdziwszym ¿yciem i nigdy chyba nie czu³a siê ni¹ znudzona.Urzêdnicy mniej mieli powodów do zachwytu.Przejazdy wymaga³y straszliwychprzygotowañ.W drogê wyrusza³ ca³y personel dworu królewskiego oraz setki wozówz baga¿ami, w tym równie¿ z wyposa¿eniem dla pustych domów, które czêsto trzebaby³o dopiero przygotowaæ dla goœcia.Przy kiepskiej pogodzie jazda po z³ychdrogach w œlad za tak¹ stra¿¹ przedni¹ nie nale¿a³a do przyjemnoœci.W ci¹gujednego dnia uroczysta procesja przebywa³a najwy¿ej dziesiêæ do dwunastu mil.Czêsto brakowa³o odpowiedniego pomieszczenia dla ca³e] œwity królewskiej.El¿bieta zaœ z up³ywem czasu coraz chêtniej zmienia³a decyzjê w ostatniejminucie.Skarg by³o wiele i starano siê wykorzystaæ ka¿dy pretekst, bylezatrzymaæ przejazd, ale rzadko to siê udawa³o.W roku 1571, wnajkry-tyczniejszych chwilach spisku Ridolfiego, Rada uzna³a, ¿e podró¿ nale¿yodwo³aæ ze wzglêdu na osobiste bezpieczeñstwo królowej.El¿bieta siê niezgodzi³a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]