[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Turgon bowiem ogromnie polubi³synów Galdora, prowadzi³ z nimi d³u­gie rozmowy i pragn¹³ ich zatrzymaæ wGondolinie z mi³oœci, a nie tylko dlatego, ¿e wed³ug prawa ¿adnemucudzoziemcowi, elfowi czy cz³owiekowi, który znalaz³ drogê do tajemnegokró­lestwa i ogl¹da³ gród, nie wolno by³o opuœciæ Gondolionu, do­póki król samnie otworzy granic i nie wyprowadzi swego ludu z ukrycia.Lecz Huor i Hurin têsknili do swoich i pragnêli uczestniczyæ w ich walkach iniedolach.Tote¿ Hurin rzek³ do Turgona:- Królu, zwa¿, ¿e jesteœmy ludŸmi œmiertelnymi, nie zaœ Eldarami, zdolnymiznieœæ wieki oczekiwania na bitwê z wrogami, która ma siê odbyæ w jakiejœodleg³ej przysz³oœci: nasze dni s¹ policzone, a nadzieje i si³y szybko wiêdn¹.Zreszt¹ nie odkryli­œmy drogi do Gondolinu, nie wiemy nawet dok³adnie, gdziesiê ten gród znajduje, bo zostaliœmy przyniesieni tutaj wylêknieni ioszo³omieni powietrznym szlakiem, z oczyma mi³osiernie za­s³oniêtymi.Turgon przychyli³ siê wreszcie do ich proœby i powiedzia³:- Je¿eli Thorondor siê zgodzi, opuœcicie ten kraj tym samym sposobem, jakim tuprzybyliœcie.Smutno mi rozstawaæ siê z wa­mi, ale ufam, ¿e wkrótce - wedlerachuby czasu Eldarów - spo­tkamy siê znowu.Ale Maeglin, siostrzeniec króla, maj¹cy wielk¹ w³adzê w Gon­dolinie, wcale siênie martwi³, ¿e ci dwaj obcy m³odzieñcy odej­d¹, zazdroœci³ im ³ask Turgona, apoza tym w ogóle nie lubi³ ro­dzaju ludzkiego.Rzek³ wiêc do Hurina:- Nie doceniacie przywileju, jakiego warn król udziela.Pra­wo te¿ by³o dawniejsurowsze ni¿ dziœ, niegdyœ nie dano by wam wyboru, musielibyœcie pozostaæ tutajdo koñca ¿ycia.Na to Hurin rzek³:- Król zaprawdê okaza³ nam wielk¹ ³askê, jeœli wszak¿e to­bie nie wystarczanasze s³owo, gotowi jesteœmy przysi¹c.I bracia przysiêgli, ¿e nikomu nie wyjawi¹ planów Turgona ani tego, co widzielii s³yszeli w tajemnym królestwie.Potem po­¿egnali siê z Eldarami, a or³yunios³y ich noc¹ nad górami i przed œwitem spuœci³y na ziemiê w Dor-lominie.Radoœæ z ich powrotu by³a wielka, bo nadchodzi³y poprzednio wieœci z Brethilu,¿e sy­nowie Galdora zaginêli bez œladu; m³odzieñcy jednak nawet ojcu niechcieli wyjawiæ, gdzie przebywali, powiedzieli tylko, ¿e ich or³y wyratowa³y napustkowiach i przenios³y do rodzinnego kra­ju.Wówczas Galdor rzek³:- Nie spêdziliœcie chyba ca³ego roku na pustkowiach? A mo­¿e or³y goœci³y was wswoich górskich gniazdach? Sk¹d wziê³a siê ¿ywnoœæ dla was i piêkne stroje, bowygl¹dacie jak ksi¹¿êta, a nie jak dwaj w³Ã³czêdzy z puszczy.Hurin odpar³ ojcu:- Ciesz siê, ¿e wróciliœmy, i wiedz, ¿e pozwolono nam na to jedynie podpieczêci¹ tajemnicy!Galdor nie nalega³ d³u¿ej, lecz podobnie jak wielu ludzi w Dor-lominie domyœla³siê prawdy, a z czasem wiadomoœci o dziwnych przygodach Huora i Hurina dosz³yte¿ do uszu s³ug Morgotha.Gdy Turgon dowiedzia³ siê, ¿e Angband nie jest ju¿ zamkniê­ty w oblê¿eniu,postanowi³ za ¿adn¹ cenê nie wyprowadzaæ swo­ich wojsk do walki, s¹dzi³ bowiem,¿e Gondolin jest bezpieczny i ¿e nie dojrza³ jeszcze czas, aby ujawniæ ukrytekrólestwo.Ale by³ te¿ przekonany, ¿e koniec Oblê¿enia jest pocz¹tkiem upadkuNoldorów - nieuchronnego, jeœli nie nadejdzie jakaœ potê¿na pomoc.Wys³a³ wiêctajemnie oddzia³y Gondolindrimów do uj­œcia Sirionu i na wyspê Balar.Spe³niaj¹c rozkazy króla, elfowie zbudowali tam statki i po¿eglowali nanajdalszy Zachód, aby odszukaæ Valinor i wyprosiæ u Valarów przebaczenie ipomoc; mieli nadziejê, ¿e ptaki morskie stan¹ siê dla nich przewodnika­mi.Alemorze by³o ogromne i burzliwe; os³oniête cieniem i mo­c¹ czarów, a Valinorzakryty przed ich oczyma.¯aden wiêc z wy­s³anników Turgona nie dop³yn¹³ dozachodniego brzegu, wielu zginê³o w drodze, nieliczni tylko wrócili z tejwyprawy, a tym­czasem przybli¿a³a siê dla Gondolinu godzina zag³ady.S³uchy o tych poczynaniach dotar³y do Morgotha i zaniepo­koi³y go wœródtryumfów.Bardzo chcia³ zdobyæ informacje o Felagundzie i Turgonie, wiedzia³bowiem, ¿e ¿yj¹, chocia¿ zniknêli mu z oczu, i obawia³ siê, ¿e mog¹ jeszczeprzeciwstawiæ siê jego planom.Nargothorond zna³ z nazwy, lecz nie zdo³a³ odkryæ, gdzie siê ta twierdzaznajduje i jak¹ si³¹ rozporz¹dza; o Gondolinie zaœ nic nie wiedzia³, a myœl oTurgonie tym bardziej m¹ci³a jego spokój.Rozes³a³ jeszcze wiêcej szpiegów po Beleriandzie, lecz g³Ã³wn¹ armiê orkówwycofa³ stamt¹d do Angbandu, zrozumia³ bowiem, ¿e musi zgromadziæ nowe si³y,zanim stoczy ostateczn¹ zwyciêsk¹ walkê.Nie doceni³ mêstwa Noldorów i bojowejwartoœci sprzy­mierzonych z nimi ludzi.Wprawdzie Dagor Bragollach przynio­s³amu wielkie zwyciêstwo, a w latach, które nast¹pi³y po tej bi­twie, wyrz¹dzi³dotkliwe szkody przeciwnikom, lecz sam poniós³ nie mniejsze straty; mia³ w swymrêku Dorthonion i Prze³om Sirionu, lecz Eldarowie otrz¹snêli siê z os³upieniapo niespodziewa­nej klêsce i zaczêli stopniowo odzyskiwaæ utracony teren.Takwiêc po³udniowa czêœæ Beleriandu zazna³a znów kilku lat pozornego pokoju, leczkuŸnie Angbandu hucza³y od pracy.W siedem lat po Czwartej Bitwie Morgoth ponowi³ napaœæ, rzu­caj¹c potê¿n¹ armiêna Hithlum.Walki na prze³êczach Gór Cienia by³y krwawe, a w obronie oblê¿onejfortecy Eithel Sirion poleg³ od nieprzyjacielskiej strza³y Galdor Wysmuk³y,w³adza Dor-lominu; broni³ twierdzy Najwy¿szego Króla Noldorów, Fingona, i pad³na rym samym miejscu, na którym kilka lat przedtem zgin¹³ jego ojciec, HadorLorindol.Hurin, syn Galdora, ledwie osi¹gn¹³ wte­dy wiek mêski, lecz odznacza³siê niezwyk³¹ si³¹ zarówno cia³a, jak ducha.Wypêdzi³ orków z Ered Wethrin,zadaj¹c im wielkie straty, i œciga³ niedobitków daleko po piaskachAnfauglithu.Król Fingon mia³ nie³atwe zadanie, powstrzymuj¹c armiê Ang­bandu, któranadci¹gnê³a z pó³nocy.Decyduj¹ca bitwa rozegra³a siê ju¿ na równinie Hithlum.Nieprzyjaciel mia³ nad królem prze­wagê liczebn¹, lecz z pomoc¹ Fingonowiprzyp³ynê³y w g³¹b fior­du Drengist okrêty Kirdana i zastêpy elfów z Falasuderzy³y na napastników od zachodu.Szeregi orków za³ama³y siê, hordapierz­ch³a, Eldarowie zwyciê¿yli, ich konni ³ucznicy zapêdzili siê zauciekaj¹cymi orkami a¿ pod Góry ¯elazne.Po œmierci Galdora w³adzê nad Dor-lominem i rodem Hadora obj¹³ Hurin, którypodobnie jak jego ojciec s³u¿y³ królowi Fin­gonowi.Hurin mia³ postawê mniej imponuj¹c¹ ni¿ jego przodkowie po mieczu i ni¿ syn,którego po sobie zostawi³; by³ jednak nie-strudzony i wytrzyma³y fizycznie, a zarazem chy¿y i zwinny jak wspó³plemieñcyjego matki, Haladinowie, gdy¿ matk¹ jego by³a Haretha; o¿eni³ siê zaœ zMorwen¹, córk¹ Baragunda z rodu Beora, która zbieg³a z Dorthonionu wraz zRian¹, córk¹ Belegunda, i Emeldir¹ - matk¹ Berena.W owym te¿ okresie wyginêli ostatni tu³acze broni¹cy siê w Dorthonionie, lecz otym opowiemy niebawem.Ocala³ tylko syn Barahira, Beren, który mimo wszystkozdo³a³ wejœæ do kró­lestwa Doriath.XIXBeren i LuthienWœród opowieœci, które do nas dosz³y z tych lat smutku, s¹ i takie, gdzie p³aczmiesza siê z radoœci¹, a w cieniu œmier­ci nie gaœnie œwiat³o.Z tych zaœopowieœci najpiêkniej po dziœ dzieñ brzmi w uszach elfów historia Berena iLuthien.O ¿yciu tych dwojga u³o¿ono „Balladê o Leithian, O wyzwoleniu z pêt",drug¹ co do d³ugoœci ze wszystkich poematów opiewaj¹cych dawny œwiat; my jednakopowiemy j¹ tutaj pokrótce i nie w for­mie pieœni.Jak ju¿ mówiliœmy, Barahir nie chcia³ opuœciæ Dorthonionu, a Morgothnieub³aganie œciga³ garstkê opornych, tak ¿e wreszcie zosta³o przy Barahirzeledwie dwunastu towarzyszy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl