[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale nie tu siê Trojan zakoñczy³a nêdza:225 Zabiega im od miasta, ku flocie napêdza,Miêdzy rowem i rzek¹ trwo¿ne zbija kupyI za Greków zabitych liczne œciele trupy.Widz¹c na ziemi leg³e swoje wojowniki,Zapalony Sarpedon tak wo³a na Liki:230 »Gdzie pierzchacie? Ach! Wasz¹ uznajcie ohydê!Ja przeciwko zwyciêzcy temu prosto idê,Ja chcê zaraz doœwiadczyæ jego rêki si³y,Której pociski tylu Trojan obali³y«.Rzek³ i natychmiast z wozu w œwietnej skoczy³ zbroi.235 I Patrokl to postrzeg³szy na wozie nie stoi,Skoczy³ – oba na wszystkie bior¹ siê sposoby.A jak z ostrymi szpony i z krzywymi dziobySêpy z ha³asem walcz¹ na wynios³ej skale:W takim id¹ rycerze na siebie zapale.240 Widz¹c tej bitwy skutek, niebios pan wzruszonyTak siê do swej odzywa i siostry, i ¿ony:»Zbli¿a siê smutna chwila przeznaczona losem,W której ma lec Sarpedon pod Patrokla ciosem.Dwoiste we mnie myœli wzbudza jego dola:245 Czyli go unieœæ z tego fatalnego polaI posadziæ w zamo¿nej likijskiej krainie,Czy przystaæ, ¿e od tego bohatera zginie?«Gniewna Hera: »Kronosa potomku surowy!155Mog¹¿ mieæ dzikie myœli wstêp do twojej g³owy?250 Od œmierci œmiertelnego chcesz zbawiæ cz³owieka,Którego wszêdzie Mojra niepochybna czeka?Czyñ, lecz b¹dŸ pewny bogów powszechnej niechêci,A co ci powiem, dobrze zachowaj w pamiêci!Jeœli Sarpedon ¿ywy powróci do domu,255 Który¿ z bogów nie zechce z krwawego pogromuOcaliæ swego syna? Mnóstwo ich pod Troj¹,I ka¿dy z nieœmiertelnych bêdzie za krwi¹ swoj¹.Lecz by twój ¿al ukoiæ, kiedy ci tak luby,Pozwól, niech od Patrokla nie uniknie zguby,260 Ale gdy pod zwyciêskim orê¿em ju¿ skona,Niech go s³odki Sen weŸmie i Œmieræ na ramionaI zanios¹ do krajów Likiji obszernych.Tam otoczon od braci i przyjació³ wiernychIch ³zami uczczon bêdzie; ci mu pogrzeb sprawi¹265 I grobowiec na wieczn¹ pami¹tkê wystawi¹«.Podda³ siê Kronid losów nieodzownej sile,Lecz ostatnie czcz¹c syna kochanego chwile,Który mia³ z dala zgin¹æ od krain ojczystych,Hojn¹ rosê na ziemiê w kroplach spuœci³ krwistych.270 Gdy dwaj rycerze blisko byli na równinie,Wraz Trazymed, towarzysz Sarpedona, ginie,Z trafnej rêki Patrokla utkwi³ pocisk w brzuchu,On z wozu wspania³ego stoczy³ siê bez duchu.Znowu mê¿ny Sarpedon silny grot wymierzy³,275 Chybi³ Patrokla, konia Pedaza uderzy³.Zar¿a³ smutnie, bo w g³êbi piersi grot uton¹³,Wspi¹³ siê, nachyli³, upad³ i ¿ycie wyzion¹³.Traf ten dwa drugie konie przerazi³ niema³o,Skoczy³y, lejc siê zwik³a³, jarzmo zatrzeszcza³o:280 Koñ ich miesza, który siê na ziemi wywróci³;Przecie¿ nie³ad ten baczny Automedon skróci³,Odci¹³ mieczem postronki; zaraz Ksant i BaliNa swym stanêli miejscu i lejca s³uchali.Z nowym oba zapa³em wznieœli rêce silne,285 Lecz w d³oni Sarpedona ¿elazo omylne,I tylko, lec¹c, pocisk nad ramieniem œwisn¹³.Patrokl zaœ grotu z rêki daremnie nie cisn¹³:Utrafia tam rycerza dzida zapalczywa,Gdzie siê we wnêtrzu serce bezpiecznie ukrywa.290 Jak buhaj, który licznym stadom przewodniczy,W paszczêce ogromnego lwa okropnie ryczy,Tak te¿ Sarpedon jêcza³ pod Patrokla ciosem,Wzywaj¹c przyjaciela konaj¹cym g³osem:»Kochany Glauku, s³awny przez liczne zwyciêstwa,295 Dziœ trzeba ci œmia³oœci, odwagi i mêstwa!.Niestarta by okry³a plama imiê twoje,Gdyby Grek odar³ z twego przyjaciela zbroje,Który przy flocie œmia³o stawi³ siê ich szykom.Walcz wiêc mê¿nie i mê¿nym dzielnie dowodŸ Likom!«156300 To mówi¹cemu czarny cieñ zamyka oczy.Serce w Glauku te jêki ¿a³osne rozdar³y,I ¿e go pró¿no wzywa przyjaciel umar³y.Wzdycha ciê¿ko, bo w ramiê od Teukra zadana,Gdy walczy³ na okopie, dolega mu rana:305 Wspieraj¹c towarzyszów nie oszczêdza³ siebie.Wiêc wzywa boga ³uku w tak ciê¿kiej potrzebie:»Czy w Likiji czy w Troi mieszkasz, wielki bo¿e,Wszak g³os nieszczêœliwego wszêdzie ciê dojœæ mo¿e!Ulituj siê dziœ mojej okrutnej niedoli:310 Rana ciê¿ka miê trapi, ramiê srodze boli,Krew p³ynie i nie w³adam odrêtwia³¹ d³oni¹,Nie mogê dzidy chwyciæ ani walczyæ broni¹.Najdro¿szemu druhowi œmieræ zbieli³a lica,Nie ma ¿adnej pomocy od Zeusa rodzica
[ Pobierz całość w formacie PDF ]