[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A wiêc ty i ja jesteœmy spokrewnieni, byæ mo¿e nawetwielokrotnie.Ilu Chiñczyków i czarnych Afrykanów urodzonych w 1925 roku by³onaszymi dalekimi kuzynami? Bardzo wielu.A wiêc twarze, które widzê na brzegu, nale¿¹ do moich krewnych.Witaj, HangChow.Hej, Bulabula.Co s³ychaæ, Hiawatha? B¹dŸ pozdrowiony, Ogu, Synu Ognia!Ale nawet, gdyby oni o tym wiedzieli, nie czuliby wobec mnie wiêkszej sympatii,i vice versa.Najostrzejsze k³Ã³tnie i najkrwawsze konflikty pojawiaj¹ siê wobrêbie rodzin, a najgorsze wojny to wojny domowe.No, ale skoro wszyscyjesteœmy spokrewnieni, to ka¿d¹ wojnê mo¿na tak nazwaæ.Oto paradoks relacjimiêdzyludzkich.Odstrzelê ci ³eb, mój bracie.Mark Twain mia³ racjê.Czy czyta³eœ jego „Opowieœæ o wyprawie kapitanaStormhelda do Nieba”? Stary Stormfield dozna³ szoku, gdy przekroczy³ bramyraju, gdy¿ ujrza³ tam bardzo wielu czarnoskórych.Jak wiêkszoœæ bia³ych,wyobra¿a³ sobie Niebo zaludnione g³Ã³wnie przez osoby o jasnej karnacji zniewielk¹ domieszk¹ Azjatów i Murzynów.Zapomnia³, ¿e czarnoskórzy zawszeprzewy¿szali bia³ych liczebnoœci¹.W raju na ka¿dego bia³ego przypada³o dwóchczarnych.Tak samo jest w Œwiecie Rzeki.Czapki z g³Ã³w przed panem MarkiemTwainem, który przewidzia³, jak to bêdzie wygl¹daæ.A wiêc znaleŸliœmy siê w Dolinie Rzeki, nie wiedz¹c, jak i dlaczego.Zupe³niejak na Ziemi.Oczywiœcie wiele osób twierdzi, ¿e zna odpowiedŸ na te pytania.Istniej¹ dwadominuj¹ce Koœcio³y: Szansowcy i Nichirenici, a tak¿e tysi¹c sektzreformowanych chrzeœcijan, muzu³manów, judaistów, buddystów, hinduistów itd.Byli taoiœci i konfucjaniœci twierdz¹, ¿e nie obchodz¹ ich przyczyny.Dla nichliczy siê jedynie to, ¿e obecne ¿ycie, ogólnie bior¹c, jest lepsze odpoprzedniego.Totemiœci s¹ w kropce, nie ma tu bowiem zwierz¹t.Ale oczywiœcienie przeszkadza im to wierzyæ w totemistyczne duchy.Spotka³em wielu dzikusów,którzy wci¹¿ widz¹ swoje totemy w snach lub wizjach.Jednak¿e wiêkszoœæ zosta³azwerbowana przez „wy¿sze” religie.Jest tak¿e Nur el-Musafir, sufi.Po obudzeniu siê na brzegu Rzeki by³ równiezszokowany jak reszta ludzi, ale nie wpad³ w gniew i tout de suite zmieni³ swójsposób myœlenia.Powiada, ¿e ktokolwiek stworzy³ ten œwiat, uczyni³ to, maj¹cna wzglêdzie nasze dobro.W przeciwnym razie, po co zadawa³by sobie taki trud?(Co prawda brzmi przy tym jak naganiacz pracuj¹cy dla cyrku, ale mówi toszczerze.Co, rzecz jasna, nie oznacza, ¿e ma racjê).Musafir twierdzi, ¿e nie ma sensu siê martwiæ tym, kto i jak to wszystkouczyni³.Jedyne, co powinno nas obchodziæ, to „dlaczego”.Pod tym wzglêdemprzypomina Szansowców.Ale oto widzê, ¿e koñczy mi siê przydzia³ papieru.Awiêc adieu, adios, selah, amen, salaam, szalom i do us³yszenia.Twój wierny przyjaciel zagubiony w tajemniczym œwiecie,Peter Jairus FrigatePS.Wci¹¿ nie wiem, czy mam wys³aæ ten list w ca³oœci, ocenzurowaæ go, a mo¿ewykorzystaæ jako papier toaletowy.41Œrednia szerokoœæ Rzeki wynosi 2,4135 kilometra, czyli pó³torej mili.Czasemnurt siê zwê¿a, tworz¹c kana³y biegn¹ce miêdzy wysokimi skalnymi œcianami, agdy Rzeka siê rozszerza, w Dolinie powstaj¹ jeziora.Niezale¿nie od szerokoœci,g³êbokoœæ Rzeki zawsze wynosi oko³o trzystu piêciu metrów, czyli trochê ponadtysi¹c stóp.Nigdzie nie zaobserwowano zjawiska erozji brzegów.Trawa wystêpuj¹ca narówninach p³ynnie przechodzi w wodn¹ trawê bujnie porastaj¹c¹ brzegi i dnokana³u, a jej korzenie splataj¹ siê z korzeniami trawy rosn¹cej na powierzchni.Trawa nie sk³ada siê tutaj z pojedynczych ŸdŸbe³, ale tworzy jeden olbrzymiorganizm.Wodne roœliny s³u¿¹ za pokarm ró¿nym gatunkom ryb zamieszkuj¹cym Rzekê.Wiele ztych stworzeñ p³ywa blisko powierzchni, gdzie dociera œwiat³o s³oneczne.Ni¿ejk³êbi¹ siê inne gatunki, nie tak barwne, lecz wcale nie mniej ¿ar³oczne, wmrocznych g³êbinach przy samym dnie Rzeki przemykaj¹, pe³zaj¹, wij¹ siê ip³ywaj¹ najdziwniejsze istoty.Niektóre z ryb ¿ywi¹ siê bia³ymi, zakorzenionymi w dnie roœlinamiprzypominaj¹cymi kwiaty lub te¿ same s¹ przez nie chwytane i trawione.Inne,zarówno du¿e, jaki i ma³e, p³ywaj¹ z otwartymi pyskami, cierpliwie zbieraj¹cmikroskopijne organizmy unosz¹ce siê w wodzie.Najwiêksza ze wszystkich, potê¿niejsza od ziemskiego p³etwala b³êkitnego, jestmiêso¿erna ryba zwana rzecznym smokiem, która, podobnie jak pewne znaczniemniejsze stworzenie, mo¿e p³ywaæ zarówno przy dnie, jak i pod sam¹ powierzchni¹wody, nie przejmuj¹c siê ró¿nic¹ ciœnienia.To drugie stworzenie ma wiele nazw, ale zazwyczaj nazywa siê je „skrzekaczem”.Rozmiarem przypomina owczarka niemieckiego, jest powolne niczym leniwiec, a podwzglêdem upodobañ ¿ywieniowych mniej wybredne od œwini.W zasadzie zjadawszystko, co nie próbuje siê broniæ, dziêki czemu oczyszcza Rzekê, a jegojad³ospis sk³ada siê g³Ã³wnie z ludzkich odchodów.Jako zwierzê dwudyszne, w nocy ¿eruje na l¹dzie.Wielu ludzi solidnie siêwystraszy³o, widz¹c we mgle parê wielkich wy³upiastych oczu lub potykaj¹c siê ooœlizg³e cielsko pe³zaj¹ce w poszukiwaniu odpadków.Stworzenie straszy nietylko wygl¹dem, ale tak¿e g³oœnym skrzekiem wywo³uj¹cym skojarzenia z potworamii duchami.Tego dnia 25 roku p.z.jeden z tych œmierdz¹cych œcierwojadów znajdowa³ siê wpobli¿u brzegu, gdzie pr¹d by³ s³abszy ni¿ na œrodku Rzeki.Mimo to stwórmusia³ z ca³ej si³y pracowaæ p³etwami, by nie zostaæ porwanym przez nurt.Nagleskrzekacz wyczu³ zbli¿aj¹c¹ siê ku niemu zdech³¹ rybê.Trochê siê przesun¹³ iczeka³, a¿ smako³yk sam wp³ynie mu do pyska.Po chwili nadp³ynê³a oczekiwana padlina, a tu¿ za ni¹ jakiœ du¿y przedmiot.Obaobiekty trafi³y do paszczy skrzekacza, ale podczas gdy ryba g³adko wœlizgnê³asiê w g³¹b prze³yku, dziwny przedmiot na chwilê utkn¹³ stworzeniu w gardle idopiero rozpaczliwy haust pozwoli³ potworowi wci¹gn¹æ go do œrodka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]