[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widzia³em kilka filmów o podobnej akcji.Parezzio ruchem g³owy wskaza³ konfesjona³ stoj¹cy w lewej nawie: - A gdyby panwiedzia³, jakie filmy ogl¹daj¹ spowiednicy.Nie rozumiem.No, mo¿e niezupe³nie ogl¹daj¹.Ale historie,jakich siê dowiaduj¹ od skruszonych wiernych,s¹ lepsze od niejednego filmu.Wracaj¹c do pañskiego pytania — byæ mo¿e w filmie tak by siê¦87sta³o.Ale to nie film, a scenariusz pisze ¿ycie.I czasami wymyka siê on spodkontroli autora.Tak w³aœnie sta³o siê z nieszczêsnym profesorem, którypope³ni³ samobójstwo.Dlaczego? Tego nie wiemy.Tak czy inaczej, ominê³a gospora sumka.Niech mnie pan nie pyta, czy w zwi¹zku z tym zysk przypadnie wca³oœci pani, której nazwiska na razie nie zdradzê.I jeszcze wielu innychrzeczy panu nie zdradzê.Powiem natomiast coœ, co pana zainteresuje.Nie mogê siê doczekaæ - szepn¹³ Dybowski,czuj¹c, ¿e znalaz³ siê w œrodku gangsterskiejrozgrywki.Nagle do jego uszu dobieg³a dobrzeznajoma melodia - pierwsze takty fugi d-mollBacha.Odruchowo siêgn¹³ do kieszeni, w którejspoczywa³ telefon komórkowy.To jednak nie by³sygna³ dzwonka - organista, przygotowuj¹cy siêdo wieczornego koncertu trenowa³ dzie³o mistrza, aby osi¹gn¹æ doskona³oœæ.Koncert w tym koœciele to musi byæ niezwyk³e prze¿ycie - gloria baroku w œrodku, a na zewn¹trz gêsty las.Mówi¹c szczerze, nie przepadam za klasyk¹, ale „O sole mio" czy „AveMaria" robi¹ na mnie piorunuj¹ce wra¿enie.Verdi te¿ napisa³ kilka piêknych arii.Mamw samochodzie sk³adankê z jego oper.Jak to lecia³o? La donna a mobile, qual piuma al vento, muta d' accento - e dipensiero.Toz „Bigoletto".Albo to: Libiamo, libiamo, ne' lieti calici, che la bellezainfiora.„La Traviata" -te¿ piêkne dzie³o.Dla nas, W³ochów, opera toœwiêtoœæ.Dybowski spojrza³ na Parezzio z niedowierzaniem - czy to mo¿liwe, aby facet,który przedstawia siê jako biznesmen reprezentuj¹cy bogatych klientów, tak³atwo zapomina³ w jakiej sprawie tu siê spotkali? A mo¿e to z jego strony gra?Celowe unikanie walki przed wyprowadzeniem koñcz¹cego ciosu? Dybowski jakokick-bokser nieraz da³ siê oszukaæ przeciwnikowi, czego skutkiem by³y fioletowepoduszeczki pod oczami.Poza tym, Al Capone te¿ uwielbia³ operê.Podobno nawetpotrafi³ uroniæ ³zê podczas spektaklu.Ja natomiast kocham klasykê i mam w samochodzie ponad sto p³yt z muzyk¹ barokow¹,w tym ¿adnej sk³adanki - odpar³ dobitnie, niemal prowokacyjnie.- Czego pan ode mnie chce?- Spyta³ mocnym g³osem.Mówi¹c po angielsku,czu³ siê jak aktor w amerykañskim filmie akcji.Przys³ugi.Owszem, odrobinê absorbuj¹cej,ale przyjemnej — bo nie w¹tpiê, ¿e lubi pan robiæto, o co poproszê - a przede wszystkim wysokop³atnej.To brzmi dobrze.I dobrze smakuje.Otó¿ jako wydawca, a podejrzewam, ¿e i w jakiejœ mierze wspó³autor-89ksi¹¿ki „Z³ota legenda Gdañska", nie odmówi pan jej kontynuacji?Kontynuacji? Co pan ma na myœli? - Dy-bowski zerkn¹³ z niedowierzaniem na swego rozmówcê.Skoro móg³ pan wydaæ dzie³o za pieni¹dzejakiejœ fundacji, przy ca³ym dla niej szacunku,nie odmówi pan tego samego prywatnym inwestorom?Ale¿ ja nie mam niczego do dodania.Nieprzewidujê ¿adnej kontynuacji.Twarz Parezzio nabra³a rumieñców: - Bo nie ma pan pomys³u, a my mamy -powiedzia³.-Skoro móg³ pan zasugerowaæ, a w oczach wielu - legitymizowaæistnienie podpisanego przez Kopernika egzemplarza „Narratio prima".- To nieprawda, niczego nie legitymizowa³em.Napisaliœmy wyraŸnie: to niesprawdzona teoria,bajka, bujda - przerwa³ gwa³townie Dybowskii zerwa³ siê na równe nogi.Parezzio uœmiechn¹³siê dobrodusznie i poklepa³ go po ty³ku z serdecznoœci¹ cz³owieka po³udnia.Kontynuowa³:-.mo¿e pan z równym skutkiem postawiækropkê nad „i".Pan i pañski kolega przeprowadziliœcie badania, poszperaliœcie tu i ówdzie, archiwa Europy przesta³y mieæ dla was jakiekolwiek tajemnice i doszliœcie do oczywistegowniosku: ten egzemplarz istnieje.-90Istnieje? - powtórzy³ og³upia³y Dybowski.Naturalnie i wy, jako pierwsi, opublikujeciestronê z odrêczn¹ notatk¹ Kopernika.Napiszecie, ¿e to pochodzi ze zbiorów prywatnych, w³aœciciel nie zgodzi³ siê na ujawnienie swoich personaliów.To przecie¿ jakaœ horrendalna afera!Ale¿ sk¹d, to po prostu zwyk³y dokument.Jeden z miliarda, jakie wyprodukowa³a ludzkoœæ- Parezzio podsun¹³ Dybowskiemu pod nos kartkê z komputerowym wydrukiem.Ten spojrza³i na moment utraci³ umiejêtnoœæ oddychania.- Robi wra¿enie, prawda? - Sykn¹³ Parezzio.- A to dopiero pocz¹tek.- Czego pocz¹tek?- Astronomicznej rewolucji na rynku antykwarycznych klejnotów - Parezzio wsta³ z ³awkii zmierzy³ wydawcê surowym wzrokiem.- W sprawie szczegó³Ã³w odezwê siê wkrótce.Tojasne, ¿e bêdziemy wspó³pracowaæ przy powstawaniu tej ksi¹¿ki.Proszê nie zmieniaæ numerutelefonu, bo mam coraz gorszy wzrok i nie lubiêwpisywaæ nowych kontaktów.- Ale dlaczego akurat ja? Reprezentujê malutkie wydawnictwo, nic nieznacz¹ce dla pañskich mocodawców.Nie lepiej z tym pójœæ do jakiegoœ cenionego, znanego na œwiecie wydawcy?A najlepiej do gazet?-91- Na wszystko przyjdzie czas.Uznaliœmy, ¿ebêdzie dobrze dla sprawy, jeœli rewelacja zostanie po raz pierwszy ujawniona przez tych samych autorów i tê sam¹ oficynê, któr¹ wybra³aFundacja Promocji Miast Historycznych.A jejszefowie przecie¿ musieli znaæ prawdê, no nie?Myœli pan, ¿e ich przeceniam? B¹dŸmy dobrejmyœli.Na koniec dodam tylko, ¿e nie lubiê,kiedy mi siê odmawia.Ludzie, których reprezentujê, tak¿e tego nie lubi¹.Ale pan przecie¿nie odmówi.Parezzio puœci³ oko do Dybowskiego i ruszy³ niespiesznym krokiem w stronêwyjœcia.- Proszê tu zostaæ i jeszcze siê pomodliæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]