[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przypomnia³ sobie ostatni¹ przygodênazywan¹przywracaniem porz¹dku: wpadli na festiwal m³odzie¿y, wolno im by³o ichrozgoniæ ispa³owaæ, skopaæ ka¿dego, kto siê nawin¹³ pod but, to jest fajne, wtedy siê¿yje, rzuca siê oglebê dziennikarzy, kamery w piach, no to co, ¿e przedosta³y siê jakieœzdjêcia, ludzie toœmieci, myœl¹ tylko o tym, by prze¿yæ.Wiêc je¿eli mo¿na pobiæ tych, którzyœpiewaj¹ nafestiwalu i s¹ niewinni, ale przedtem siê ich sprzeda³o, œwiat jest ju¿zupe³nie sprostytuowanyi kurestwo sta³o siê norm¹.Obcy upad³ na kolana, jego g³owa siê pochyli³a, gdy ¿elazo wali³o go w plecy,„wybaczamwam”, chyba tak powiedzia³, a mo¿e „wybaczcie” i to by³o skierowane doch³opaków.Nimite¿ nikt siê nie zaj¹³, to przecie¿ tacy, wiecie, z namalowanymi penisami, nieuznaj¹ ¿adnychnorm, nie wiadomo przeciwko czemu siê buntuj¹, wiêc skoro œwiat im siê niepodoba, awszystko chc¹ rozbiæ, to niczego w zamian nie musz¹ dostawaæ.G³owa obcegopochyli³a siêjeszcze bardziej.– Przestañ! – krzyknê³a kobieta wbiegaj¹c pomiêdzy stra¿ników.Byli ju¿ dzicy inieomaloszalali od tego bicia, cz³owiek ulega wtedy pewnemu stanowi i nie mo¿e nadsob¹ panowaæ.– Spróbuj mnie tylko tkn¹æ! – sta³a naprzeciwko trzeciego, patrz¹c mu w oczy,by³ w³aœciwiech³opakiem.Prostota jej sukienki go zahamowa³a.Na przedmieœciu, gdzie mieszka³,dziewczyny nosi³ypióra i szmaty z lady Armii Zbawienia, przemknê³a mu myœl, ¿e widzia³ takie jakta sukienkina manekinach, nieskazitelne, skrojone co do milimetra, ka¿da z nich musia³akosztowaæmiesiêczne pobory ca³ej jego rodziny.I jeszcze coœ go wstrzyma³o.Prostok¹tbia³egoplastyku, który ta kobieta trzyma³a po prostu w rêce niby kartkê papieru.Niemia³a ¿adnejtorebki, inaczej ni¿ jego matka, nosz¹ca ze sob¹ ca³y swój maj¹tek, kosmetyki,drugieœniadanie i zapasowe majtki.A ta, tutaj, nie potrzebowa³a niczego, wszêdziemog³a sobieporadziæ, wszystko kupiæ i otrzymaæ ka¿d¹ us³ugê.Cyfry! Tak, na tym kawa³kuplastyku by³d³ugi ich rz¹d.O, na to ich uczulali na wszystkich szkoleniach, wiêc siêzatrzyma³, jego pa³ka,prze³¹czona ju¿ na razy mechaniczne, zawis³a w powietrzu, a potem opuœci³powoli ramiê.Ta kobieta nie krzycza³a, wypowiedziawszy dwa zdania sta³a spokojna i nawet niezagniewana.Wymusza³a pos³uch, wiedzia³a doskonale, ¿e nikt siê jej niesprzeciwi.Na jegoprzedmieœciu baby ci¹gle wrzeszcza³y, a wszyscy nieustannie musieli okazywaæsobiewrogoœæ zaciœniêtymi piêœciami i wœciek³ym wzrokiem.Rozejrza³ siê, dwaj jegokoledzyrównie¿ siê opanowali.Pierwszy nawet siê pochyli³, by unieœæ obcego, a wtedyona wykona³adwa lekkie gesty: wyprostowa³a praw¹ d³oñ tak, jak siê dziêkuje kierowcy, gdysiê przed tob¹zatrzyma na przejœciu dla pieszych, jednoczeœnie nieco unios³a k¹ciki ust, nibyw uœmiechu,„o, zbytek ³aski”, to w³aœnie mia³ wyra¿aæ.Wiêc stali we trójkê nieruchomo,schwytani nas³aboœci.Obcy siê podniós³ opieraj¹c piêœci¹ o kolano, i spojrza³ na nich z góry.To by³strasznywzrok, niebieskie oczy by³y teraz prawie czarne, odnieœli wra¿enie, ¿e siê wnich gubi¹.Ciotowaty zgi¹³ siê i znowu zacz¹³ wymiotowaæ, sêkacz sta³ blady.Poczuli siênagle g³upio wswych obcis³ych strojach, by³y przecie¿ napryskan¹ warstw¹ farby, termiczn¹,owszem, iprzeciwkurzow¹, ale sk³ada³y siê g³Ã³wnie z koloru.Ich namalowane penisy naglezaczê³y imci¹¿yæ, sta³y siê niby belki zwisaj¹ce pomiêdzy nogami, lecz oni zostali donich przykuci ibêd¹ musieli je nosiæ, jak nowo¿ytni niewolnicy, zawsze i dok¹dkolwiek pójd¹, aonewskazuj¹, ¿e zostali wystawieni na sprzeda¿ i decyduj¹ o ich wartoœci.Obcy, wydawa³o siê, pozosta³ nietkniêty, jakby zd¹¿y³ siê od razu zregenerowaæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]