[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zamilk³ nachwilê.-Musimy jednak przestrzegaæ jednej zasady: post¹pimy tak, jakzadecyduje los, ¿adnych wahañ.To dzia³a tylko w ten sposób.Warren siêgn¹³ po monetê i po³o¿y³ j¹ na wierzchu d³oni, rewersem do góry.Tozier przyjrza³ siê jej i powiedzia³ z westchnieniem:- Rok tysi¹c dziewiêæset szeœædziesi¹ty.Wyp³ywamy w morze.Niech Bóg czuwa nadnami.Obróci³ ster i skierowa³ siê dziobem na zachód.IVTozier pozostawi³ Warrena i Folleta na mostku i zszed³ do si³owni, aby naradziæsiê z Parkerem.Zobaczy³, jak przechadza siê z puszk¹ oleju wœród lœni¹cych,poruszaj¹cych siê nieustannie stalowych t³oków, co nie wygl¹da³o na zbytbezpieczne zajêcie.Hellier sta³ w pobli¿u telegrafu.Tozier skin¹³ na Parkera, który odstawi³ puszkê i podszed³ do niego.- Mo¿e pan st¹d na chwilê wyjœæ? - zapyta³ Tozier.- Brakuje nam r¹k do pracy - odpar³ Parker.- Ale je¿eli nie potrwa to d³ugo,nic siê tu nie stanie.O co chodzi?- Pañski przyjaciel, Eastman, zabarykadowa³ siê w torpedowni na dziobie.Próbujemy go stamt¹d wydostaæ.Parker zmarszczy³ brwi.- Bêdzie to trochê skomlikowane.Kaza³em tam zamontowaæ wodoszczeln¹przegrodê, na wypadek awarii wyrzutni.Je¿eli siê za ni¹ ukry³, bêdziecholernie trudno siê do niego dobraæ.- Mo¿e ma pan jakiœ pomys³? Zamkn¹³ siê tam i nie mo¿emy w ¿aden sposób dostaæsiê do heroiny.- ChodŸmy zobaczyæ - stwierdzi³ krótko Parker.Metcalfe siedzia³ przykucniêty na koñcu w¹skiego korytarza o metalowychœcianach, który zamyka³y z drugiej strony dok³adnie zaryglowane stalowe drzwi.- Tam siê schowa³ - wyjaœni³.- Gdyby ktoœ chcia³ spróbowaæ, da³oby siê tedrzwi otworzyæ, ale postrza³ gwarantowany.On nie mo¿e chybiæ.Tozier wyjrza³ na korytarz.- Nie, dziêkujê.Nie ma siê gdzie schowaæ.- Poza tym drzwi s¹ kuloodporne - stwierdzi³ Metcalfe.- Próbowa³em parê razystrzelaæ, ale kule odbijaj¹ siê tu od œcian w taki sposób, ¿e bardziej toniebezpieczne dla mnie ni¿ dla niego.- Próbowa³eœ z nim rozmawiaæ? Metcalfe skin¹³ g³ow¹.- Nie s³yszy mnie albo nie ma ochoty odpowiadaæ.- Co pan na to, Parker?- Mo¿na tam wejœæ tylko jedn¹ drog¹ - odpar³ Parker.- W³aœnie przez te drzwi.- A wiêc pat - podsumowa³ Tozier.Metcalfe zrobi³ kwaœn¹ minê.- Powiem wiêcej.Je¿eli uda mu siê nas przetrzymaæ do czasu, gdy statekzostanie odbity, odniesie zwyciêstwo.- Chyba trochê za bardzo siê tym przejmujesz.Delorme musi nas najpierwodnaleŸæ i wcale ³atwo siê nie poddamy.Co ciê tak niepokoi? Metcalfe odwróci³siê na piêcie.- Z partii towaru, który dostarczy³em Fahrwazowi, zosta³o co nieco - naprzyk³ad dwa cekaemy.- To niedobrze - powiedzia³ cicho Tozier.- Jest coœ gorszego.Delorme próbowa³a wcisn¹æ Fahrwazowi cztery 40-milimetrowedzia³ka, ale za nic nie chcia³ ich kupiæ.Uzna³, ¿e zu¿ywaj¹ za du¿o amunicji,wiêc zostawi³ j¹ z tym towarem.Je¿eli okaza³a siê doœæ sprytna i wziê³a jednoz tych dzia³ek na jacht, wystarczy jej czasu, ¿eby zainstalowaæ je napok³adzie.Bêdzie potrzebowa³a tylko trochê stali i spawarkê, a w stoczni matych rzeczy pod dostatkiem.- Myœlisz, ¿e mog³aby to zrobiæ?- Ta dziwka jest zdolna do wszystkiego - odpar³ gwa³townie Metcalfe.-Powinieneœ by³ mi pozwoliæ za³atwiæ j¹ jeszcze w Bejrucie.- Wtedy stracilibyœmy heroinê.Musimy pozbyæ siê tych narkotyków.Nie mo¿napozwoliæ, ¿eby dosta³y siê w jej rêce.Metcalfe wskaza³ kciukiem w g³¹bkorytarza.- Proszê bardzo - otwórz te drzwi.- Mam pewien pomys³ - odezwa³ siê Parker.- Mo¿e uda nam siê go stamt¹dwykurzyæ.- Pewnie chce pan zatopiæ ca³a komorê - stwierdzi³ Tozier.- Czy to siê dazrobiæ?- Nie myœla³em o wodzie - odpar³ Parker.Podniós³ g³owê i spojrza³ w górê.-Tu¿ nad nami, na pok³adzie dziobowym, znajduje siê wci¹garka kotwicy.Jestnapêdzana par¹ z kot³a.Myœlê, ¿e móg³bym pod³¹czyæ siê do którejœ z rur.- I co by to da³o?- Na statku jest system urz¹dzeñ do przeprowadzania deratyzacji.- ¿eby pozbyæsiê szczurów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]