[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czytelniku, jeœli mam rzec szczerze, uwa¿am, ¿e w tymwypadku znas obu nie ja odgrywam brzydsz¹ rolê.Jak¿e by³bym szczêœliwy, gdyby mnierównie ³atwoby³o ubezpieczyæ siê od twego ³ajdactwa jak tobie od nudy i niebezpieczeñstwamejksi¹¿ki! Ob³udniki przebrzyd³e, odczepcie siê ode mnie! Ob.iajcie37 sobie jakdzikie os³y,35 Jan Baptysta Rousseau (1671-1741) – imiennik póŸniejszego odeñ Jana Jakuba,znaczn¹ czêœæ swej s³awy zawdziêcza³sproœnym epigramom.36 La Pucelle – d³ugi heroikomiczny poemat Woltera, bêd¹cy parodi¹ dziejówJoanny d'Arc, cieszy³ siê wówczaswe Francji niezmiern¹ poczytnoœci¹ i rozg³osem.37 W oryginale foutre; brak potocznego a mo¿liwego do u¿ycia równoznacznika wjêzyku polskim kaza³ t³umaczowicofn¹æ siê a¿ do dawnych wzorów: „Jest czas ob³apiania, jest czas odchodzeniaod ob³apiania.” Eccl.III.5.105ale pozwólcie, bym nazwa³ rzecz: o b.i a æ; ja wam odpuszczam uczynki, wymnie odpuœæcies³owo.Wymawiacie œmia³o: zabijaæ, kraœæ, zdradzaæ, a tego nie œmiecie inaczejjaktylko pó³gêbkiem! Zali im mniej wydzielacie rzekomych nieczystoœci w s³owach,tym wiêcejzostaje wam w myœli? I có¿ wam zrobi³a czynnoœæ rozrodcza, tak naturalna,potrzebna isprawiedliwa, aby wykluczyæ jej miano z waszych rozmów i wyobra¿aæ sobie, i¿pokala³abywasze usta, oczy i uszy? Doskonale! Wyra¿enia najmniej u¿ywane, najrzadziejpisane,najœciœlej przemilczane, to te w³aœnie, które najlepiej s¹ wiadome inajpowszechniej znane;tote¿ wyraz o b ³.nie mniej jest wam poufa³y jak s³owo ch le b; ¿aden wieknie jest go nieœwiadom,¿adne narzecze nie jest go pozbawione; ma tysi¹c synonimów w ka¿dym jêzyku,wciska siê w ka¿dy bez s³Ã³w, bez g³osu, bez znaku; ta zaœ pleæ, którapraktykuje go najwiêcej,najtroskliwiej zwyk³a go przemilczaæ.S³yszê znowu, jak wo³acie: – Pfe, cynik!pfe,bezwstydnik! pfe, sofista!.– Œmia³o, l¿yjcie do syta czcigodnego autora,którego maciebez ustanku w rêkach i którego jestem tu jeno t³umaczem.Swoboda stylu jest dlamnieniemal rêkojmi¹ czystoœci jego obyczajów: to Montaigne38.Lasciva est nobispagina, vitaproba.Kubuœ i jego pan spêdzili resztê dnia w milczeniu.Kubuœ kaszla³, pan mówi³: –Có¿ zauparty kaszel! – Zagl¹da³ na zegarek nie myœl¹c o godzinie, otwiera³ bezmyœlnietabakierkêi za¿ywa³ tabakê nie czuj¹c jej nawet, czego dowodem, i¿ powtarza³ te czynnoœcipo kilkarazy z rzêdu w tym samym porz¹dku.Za chwilê Kubuœ kaszla³ znowu, pan zaœpowiada³: –Có¿ za diabelski kaszel! Ale te¿ la³eœ w siebie to wiñsko a¿ po sam¹ grdykê!Wczoraj wieczórz tym sekretarzem tak¿eœ sobie nie ¿a³owa³; kiedyœ przyszed³ na górê zatacza³eœsiê,nie wiedzia³eœ co gadasz; dzisiaj te¿ zrobi³eœ z dziesiêæ postojów i rêczê, ¿enie zosta³o anikropli w buk³aku!.– Nastêpnie mrucza³ przez zêby, spogl¹da³ na zegarek inapycha³dziurki od nosa.Zapomnia³em ci powiedzieæ, czytelniku, ¿e Kubuœ nie puszcza³ siê nigdy w drogêbezbuk³aczka nape³nionego co najprzedniejszym; mia³ go stale u ³êku przy siodle.Ilekroæ panprzerwa³ jego opowieœæ przyd³ugim pytaniem.Kubuœ odczepia³ buk³aczek, poci¹ga³stateczny³yk i wiesza³ go na zwyk³ym miejscu a¿ wówczas, kiedy pan przesta³ mówiæ.Zapomnia³emrównie¿ rzec, i¿ w okolicznoœciach, które wymaga³y namys³u, pierwszym jegoruchemby³o zasiêgn¹æ rady buk³aczka.Czy trzeba by³o rozstrzygn¹æ kwestiê naturymoralnej,przedyskutowaæ fakt, wybraæ z dwóch dróg jedn¹, zacz¹æ, poprowadziæ albo te¿porzuciæjak¹œ sprawê, zwa¿yæ po¿ytki lub szkody akcji politycznej, spekulacji handlowejlub finansowej,s³usznoœæ lub niedorzecznoœæ prawa, losy wojny, wybór gospody, izby, ³Ã³¿ka,pierwszym jego s³owem by³o: „PoradŸmy siê buk³aczka.” Ostatnim zaœ: „Takie jestzdaniebuk³aczka i moje.” Skoro los wzbrania³ siê wyraŸnie doñ przemówiæ, t³umaczy³ gosobiebuk³aczkiem; by³ to rodzaj przenoœnej Pytii, milkn¹cej natychmiast, skoro by³apró¿na.WDelfach Pytia, siedz¹c z podniesionymi kieckami go³ym zadkiem na trójnogu,czerpa³a natchnieniez do³u do góry; Kubuœ na koniu, z g³ow¹ ku niebu, z odkorkowanym buk³aczkiemi szyjk¹ nachylon¹ do ust, czerpa³ natchnienie z góry ku do³owi.Kiedy Pytia iKubuœ g³osiliswe wyrocznie, oboje byli pijani.Twierdzi³, i¿ Duch Œwiêty zst¹pi³ naaposto³Ã³w w formieflaszy: nazywa³ Zielone Œwi¹tki œwiêtem Flaszy.Zostawi³ traktacik o wszelakimrodzajuwró¿b, traktat g³êboko przemyœlany, w którym nad inne przek³ada przepowiednieBakbuk39,czyli wró¿by za pomoc¹ flaszy.Mimo ca³ej czci, jak¹ dlañ ¿ywi, zadaje sprzeciwproboszczowi z Meudon40, i¿ zapytywa³ boskiej Bakbuk za pomoc¹ wstrz¹sania jejkr¹g³e-38 Ca³y ten ustêp, nie odznaczaj¹cy siê zreszt¹ zbytni¹ lekkoœci¹ rêki, jestparafraz¹ Montaigne’a (Próby, ks.III.rozdz.5).Trzeba zauwa¿yæ, i¿ uogólnienie co do stylu Montaigne'a jest zbytœmia³e: w ca³ym jego obszernymdziele ów rozdzia³ jest niemal jedynym poruszaj¹cym w nader swobodny sposób têp³och¹ materiê.39 Wró¿ka Bakbuk w V ksiêdze Pantagruela Rabelais'go, do której to ksiêgiliczne aluzje zawiera ca³y nastêpuj¹cyustêp.Pantagruel i jego towarzysze wêdruj¹ w ksiêdze tej do „boskiej Flaszy”,aby us³yszeæ jej wyroczniê.40 Proboszcz z Meudon, czyli Rabelais (1494-1553).106go ¿ywota.„Kocham Rabelais’go – powiada³ – ale bardziej ni¿ Rabelais’go kochamprawdê.”Nazywa go heretykiem Engastrimyth¹41 i dowodzi setk¹ nieodpartych racji, ¿eprawdziwewró¿by Bakbuk, czyli Buk³aka lub Flaszy, s³yszy siê jeno przez szyjkê.Do rzêduznamienitych wyznawców boskiej Bakbuk liczy wszystkich natchnionych prorokówFlaszyw ostatnich wiekach, jak Rabelais, La Fare, Chapelle, Chaulieu, La Fontaine,Moliere, Panard,Gallet, Vadé42.Platon i Jan Jakub Rousseau, którzy zachwalaj¹ dobre wino samigonie za¿ywaj¹c, to, jego zdaniem, fa³szywi bracia zakonu Buk³aka.Buk³ak mia³niegdyœswoje s³ynne œwi¹tynie, jak „Pomme de pin”, Temple43 i „Guinguette”, œwi¹tynie,o którychpisze historia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]